-Cholera. - mruknąłem pod nosem. - Widziałem, że czeka mnie ciężka noc. Mógłbym ją jakoś pocieszyć, ale nie umiem. Rzadko zdarzało mi się kogokolwiek podnosić na duchu, zwłaszcza obce osoby. Nie znałem jej, skąd miałem wiedzieć jak do niej dotrzeć? Co ją pocieszy? A jeżeli powiem coś nie tak? Skoro jest chora, sprawa wyglądała poważnie.
Podniosłem się z ziemi i podszedłem do drzwi i mocno w nie uderzyłem obydwiema pięściami. To nic nie dało, po sali rozległ się tylko nieprzyjemny hałas. Wróciłem potem do dziewczyny i przykucnąłem obok niej Zauważyłem, że zbiera się jej na płacz i bezskutecznie próbuje go zahamować.
-Posłuchaj, wiem, że się nie znamy... - zacząłem, dziewczyna wbiła we mnie pytające spojrzenie, jej oczy były szklane. Zmiękło mi serce. - Ale musisz być silna. Odnajdę gnoja, który to zrobił. - powiedziałem. Ta, łatwo mi mówić, ale nie wiedziałem, czy stać mnie na coś lepszego.
Dziewczyna objęła kolana i spuściła głowę. Usłyszałem cichy szloch.
-Katfrin, proszę, wróć do mnie. Chodźmy poćwiczyć. - zaproponowałem, choć to było bez sensu.
-Nie chcę. Daj mi spokój. - powiedziała łamiącym się tonem.
-Kat... - mruknąłem, nie wiem dlaczego zwróciłem się do niej w ten sposób. Normalnie odszedłbym, ale skoro wiedziałem, że nowo poznana znajoma jest chora to nie mogłem jej zostawić. - Wiesz, że jesteś silna? - spytałem, z lekkim uśmiechem. Było to wbrew mnie, ale naprawdę chciałem jej pomóc.
-Nie jestem. - powiedziała przez płacz.
-Tu się mylisz, musisz odnaleźć tę siłę, która gdzieś w tobie drzemie. Niezależnie od tego, co było kiedyś powinnaś wziąć się w garść i dalej walczyć o swoje życie, bo z każdą minutą ono staje się krótsze. Trzeba je wykorzystać i pozbyć się wszelkich żali. One zawsze będą cię dręczyć, ale należy nauczyć się chociaż trochę walczyć. - powiedziałem, wbijając wzrok w ziemię.- Nie pozwól, aby przejęły nad tobą kontrolę. - dodałem.
Katfrin spojrzała się na mnie i chyba nie wiedziała, co dokładnie ma powiedzieć. Po jej prawym policzku spływała łza, nie lubiłem, gdy ktoś płacze. Zawsze było mi szkoda takich osób. Chwilę zbierała słowa, aż w końcu zdołała z siebie coś wykrztusić.
Katfrin?
moja wena dziś nie żyje, przysięgam..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz