Lekcja religii minęła mi dość szybko, głównie dlatego, że przez większość czasu spałem. Starsza pani nie miała nic interesującego do przekazania, a jej cichy i lekko zachrypnięty głos działał strasznie usypiająco. Ocknąłem się tylko dlatego, że ktoś nie potrafił poprawnie odsuwać krzesła efektem czego był okropny dźwięk, który brutalnie wyrwał mnie z objęć morfeusza. Jeszcze nie do końca przytomny uniosłem głowę, a moje spojrzenie padło na kartkę z zeszytu po mojej prawej, należącą do mojej sąsiadki z ławki. Długopisem narysowała postać mężczyzny, który wyglądał jak... ja? Przeniosłem wzrok na dziewczynę, posyłając jej nieme pytanie.
- Tak to ty. Śpiący na ławce - wytłumaczyła po chwili zawahania.
- Chyba jeszcze nikt mnie nigdy nie malował - stwierdziłem szczerze i podniosłem się do pozycji siedzącej by móc lepiej przyjrzeć się obrazkowi. Mimo iż jedynym narzędziem jakie użyła był długopis wyglądało to naprawdę realistycznie, zawsze sądziłem, że artyści zanim naprawdę uzyskają jakiś sensowny efekt swojej pracy robią miliony kresek czy czegoś takiego, a później to zmazują i poprawiają tylko to co ma być zaznaczone na rysunku. Jeśli byłaby to prawda ten obrazek nie mógłby być tak czysty, przy długopisie nie ma możliwości takiego poprawiania. Nie żartowała ani nie przesadzała, gdy mówiła, że jej mocną stroną jest rysowanie postaci.
- Może po prostu nie jesteś świadom, że ktoś to już robił - jej głos wyrwał mnie z zamyślenia.
- Ktoś mógł mnie malować z ukrycia? - spytałem unosząc prawą brew.
- Jest taka możliwość - Nastia wzruszyła ramionami.
- Ale to chyba czasochłonne? Narysowanie kogoś, jeszcze z jak najdokładniejszym odwzorowaniem?
- Trochę tak, ale gdy już się zaczyna czas nie ma znaczenia - te słowa pobudziły we mnie jakiś mechanizm, który zaczął wytwarzać natłok myśli. A co jeśliby stworzyć film o niemej malarce? Miałem zadanie
- Rysujesz zawsze to co widzisz czy dodajesz coś od siebie? - niemej malarce, która rysuje rzeczywistość z elementami własnymi, które mają zwracać uwagę na jakieś cechy? Coś pod karykaturę? Nie... może nie to. Jakoś nigdy mnie karykatura nigdy nie przekonywała, zraziłem się, gdy jakiś mężczyzna narysował mnie jako stwora podobnego do jakiś gnomów. Zostać przy realizmie... Może zrobić by film pozbawiony dźwięku tak by dodatkowo była głucha? Nie film bez dźwięku nie ma sensu. To podstawa. Ale jeśliby nałożyć jej słuchawki? I puszczać głównie muzykę? Zmusić widza do skupienia się na obrazie.
- Nathaniel? - ktoś szturchnął mnie w ramię wyrywając z natłoku myśli, jak się okazało była to Nastia spoglądająca na mnie podejrzliwie. Nie dziwiłem się, raczej do normalnych nie należy człowiek, który nagle w trakcie rozmowy się wyłącza, a wcześniej zadaje dziwne pytania - Dlaczego pytasz?
- Naszedł mnie pomysł i pojawiło mi się parę pytań... - miałem zamiar coś jeszcze dopowiedzieć, ale rozległ się dzwonek na lekcje, a do klasy weszła nauczycielka. Pani Judson nie akceptowała żadnego rodzaju rozmów, a ignorowanie jej bardzo ją wkurzało, ale była też kobietą bardzo ładną, więc w zwyczajnych okolicznościach mogłem jakoś się na niej mniej więcej skupić, ale nie dzisiaj.
- Dzisiejszym tematem lekcji będzie "Profilaktyka chorób genetycznych"... - utkwiłem wzrok w kobiecie by przynajmniej nie czepiała się mnie, że jej nie słucham, ale myślami odbiegłem daleko. Jak rozwiązać to z dźwiękiem? Czy go użyć czy nie? A może dać tylko fragmenty rozmów i reszta muzyki? A te rysunki... może jednak użyć jednego, który będzie tworzy w trakcie trwania filmu i będą pokazywane urywki po jakiś ważniejszych wydarzeniach....
****
Do obiadu byłem tak zajęty myśleniem, że niewiele brakowało, a bym nawet o nim zapomniał. Jakimś cudem jednak się pozbierałem i tam zjawiłem. Jak zwykle jedzenie było doskonale przygotowane i doprawione, za coś w końcu mój kochany ojczym musi płacić, zająłem miejsce, gdzieś z tyłu sali, gdyż w sumie jeszcze nie do końca byłem w stanie wrócić do rzeczywistości. Zagadałem wprawdzie do jakiejś dziewczyny, ale nie byłem w stanie skupić się na rozmowie, więc głównie jej słuchałem. Miała na imię chyba Samantha o ile dobrze ją zrozumiałem, gdyż wymieniała dość dużo imion w swojej wypowiedzi. Była raczej gadatliwą osobą i nawet moje nieczęste odpowiedzi jej nie przeszkadzały. Osobowościowo nie zachwycała, w pewnym momencie zacząłem rozglądać się nawet za innym towarzystwem, ale czas przerwy obiadowej się skończył, więc wróciłem na zajęcia. Moja wcześniejsza sąsiadka gdzieś mi się zapodziała i siedziałem sam. Moje wcześniejsze zafascynowanie zaczęło opadać, gdy uświadomiłem sobie jak wielu rzeczy nie wiem oraz doszło do mnie, że tak naprawdę raczej nie będę miał go nagrać. Zajmowaliśmy się na zajęciach z reżyserii nie zajmowaliśmy się, przynajmniej narazie, praktykom. Ne miałem co liczyć na jakąś pomoc. Dodatkowo pani Morgan nie była raczej przekonana co do pisania scenariuszy przez reżyserów. Uświadamiałem sobie coraz więcej swoich ograniczeń, ale jednocześnie nie miałem zamiaru rezygnować z swojego pomysłu. Może można by zrobić jakiś krótkometrażowy film? Albo mógłbym chociaż popracować nad scenariuszem, by może w przyszłości być w stanie do tego zajrzeć? Barierą jednak dalej był brak wiedzy. Internet? A może ludzie...
***
Poszukiwanie czarnookiej nie było wcale takie łatwe, zbyt mało informacji o niej posiadałem by móc domyślić się, gdzie jest. Jedynym miejscem w którym wcześniej ją spotkałem był taras, więc to tam się skierowałem. Lekcje się już dawno skończyły, a dzień tak naprawdę chylił się ku końcowi. Istniało duże prawdopodobieństwo, że dziewczyna już jest w swoim pokoju i być może się uczy, ale pozostała mi nadzieja. I tym razem nie okazała się zgubna i udało mi się znaleźć dziewczynę na tarasie co prawdopodobnie było cudem.
- Cześć - odezwałem się podchodząc do niej.
- Zaczynasz tak samo jak wczoraj - dziewczyna podniosła na mnie wzrok z uśmiechem na twarzy.
- Jeszcze jedną rzecz muszę zrobić jak wczoraj. Przepraszam, że tak cię olałem na lekcjach, trochę odpłynąłem bo wpadł mi do głowy pewien pomysł. Mam nadzieję, że nie poczułaś się urażona.
- Jaki pomysł? - spytała, jednak nie powiedziała czy poczuła się urażona.
- Natchnęłaś mnie do stworzenia historii o niemej malarce - spojrzenie dziewczyny wyrażało coś pomiędzy zdziwieniem, a rozbawieniem - cóż moje natchnienie działa w dziwny sposób i ma wiele niezrozumiałych powiązań - wytłumaczyłem - Ale to mało ważne, szukałem cię gdyż w sumie to niewiele jestem w stanie powiedzieć o rysowaniu, więc w sumie przydałaby mi się fachowa rada przy paru kwestiach.
- Chcesz ten film nakręcić?
- Obecnie na pewno nie. Nie mam takich możliwości i umiejętności, ale chciałbym przynajmniej stworzyć jakiś zarys tego co mógłbym może kiedyś przedstawić. Trochę się na to napaliłem i teraz będę miał problem z odpuszczeniem sobie tego bez przynajmniej próby popracowania nad tym.
Nastia?
Nie mam pojęcia co tutaj się zrobiło xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz