Siedziałam w samolocie ze słuchawkami w uszach słuchając jednego z ulubionych piosenkarzy. Trzymałam szkicownik w dłoni i szkicowałam ptaka w locie. Obok mnie Christian zaczynał podrywać jakiegoś chłopaka.
- Jak Ci na imię? - zapytał.
- Fiut - mówię w myślach.
- Han - odpowiada. Osz kurwa... pomyliłam się...
- Christian - rzekł mój brat z lekkim uśmiechem. Wyłączyłam muzykę by podsłuchiwać brata, wiedziałam, że to nie poprawne, ale musiałam kiedyś mu to wszystko wygarnąć i śmiać się z niego.
- Ile masz lat? - zapytał chłopak.
- Oj nie chcesz wiedzieć skarbie - znów powiedziałam w myślach.
- Dwadzieścia trzy, a Ty? - odpowiedział, a ja dalej rysując westchnęłam zrezygnowana. Przewiduje numerek w dupeczkę o godzinie 6:18 w pokoju Christiana.
~~~~**~~~~
Weszłam do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko z telefonem. Przejrzałam wszystkie media społecznościowe oraz odpisałam na wszystko. Odłożyłam urządzenie i z pustym spojrzeniem wpatrywałam się w ścianę. Gdzieś w hotelu teraz Christian pieprzy Hana, a ja leże i nie wiem co ze sobą począć. Taka była nasza różnica, on uwielbiał dotykać i być dotykanym, ja tego nienawidziłam. Westchnęłam i wstałam z łóżka idąc w kierunku pierwszych drzwi, może to będzie łazienka? Dobry traf! Wzięłam ręcznik, szampon, żel pod prysznic, ubrania, kosmetyki, szczotkę oraz suszarkę do włosów.
~~~~**~~~~
- Katfrin Salvadore! Czy ty kiedykolwiek możesz zachowywać się poprawnie? - zapytała jedna z nauczycielek. Zaśmiałam się wrednie i spojrzałam w jej oczy.
- Nie - odpowiedziałam, a ta mocniej zacisnęła szczękę. Kierowaliśmy się do jakiejś skoczni w Lillehammer. Christian szedł zaraz obok mnie z telefonem w dłoni.
- Nienawidzisz jej prawda? - zapytał, a ja wyszczerzyłam się do niego zadowolona.
- Uważaj jak chodzisz! - krzyknął ktoś za nami, odwróciłam się razem z bratem. Osoba, która siedziała na ziemi nie wiedziała co zrobić. Przed istotą stał typowy plastik. Westchnęłam i podeszłam do niej od razu zadając jej cios w twarz wywalając ją tym samym na ziemie. Krzyknęła z bólu i przyłożyła dłoń do policzka, jednak z jej ust zaczęła lecieć krew.
- Uważaj jak chodzisz - powiedziałam i odwróciłam się do niej podając dłoń dziewczynie lub chłopakowi, słońce sprawiało iż nic nie widziałam. Jednak po chwili poczułam na swoich plecach dłoń uderzającą mnie. Odwróciłam się i od razu zadałam kolejny cios tym razem w żebra dziewczyny, okazało się, że nie jedna ale dwie chcą się bić. Biedaczki... ledwo co się na swoich obcasach utrzymywały, ja w swoich czarnych koturnach poruszałam się lepiej niż one na boso. Westchnęłam i przyłożyłam drugiej, zgięła się w pół, wyjechałam jej z kolana w nos.
- Nigdy mnie nie dotykajcie - powiedziałam z lekkim uśmiechem i odwróciłam się do postaci , która już stała na nogach.
Ktoś? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz