3.11.2017

Od Haydena CD Rosaline

Koszmary jakie wstrząsały moik umysłem całą noc powoli stawały się nie do zniesienia. Występująca w nich kobieta co noc posuwała się na przód, z niecierpliwością oczekiwałem nocy kiedy w końcu dopnie swego i zburzy mur jaki wybudowałem, by się przed nią bronić. Nie rozumiałem tego, jednak budząc się kolejny raz o szóstej rano zlany potem zrozumiałem, że mój tragiczny koszmar powoli zamienia się w rzeczywistość, a ja powoli wariowałem.
Dźwignąłem się z łóżka po raz kolejny zwiększając dawkę łykanych leków, fakt ten powoli zaczynał mnie martwić, będę musiał coś z tym zrobić.
Hayden, nie przejmuj się, wszystko jest dobrze
Stłumiłem słowa pocieszenia spychając je gdzieś na tył swojego umysłu.
Teraz bardziej skupiłem się na tym by na najbardziej dziecinny dzień z mojego życia wybrać odpowiedni strój. Otworzyłem szafę, z której wszystkie ubrania wyleciały na podłogę tworząc nierówną kupkę kolorów. Oczywiście zignorowałem ten fakt wybierając po prostu najmnien pognieciony zestaw. Wziąłem szybki prysznic założyłem czarny podkoszulek, białą koszulę w czarną, cienką kratę i niebieskie, przylegające jeansy, odkrywające kostki. Do tego ciemne trampki z Vansa, telefon i właściwie to mogłem wychodzić....
***
- Nie stresuj się tak, będzie świetnie - dopingowałem dziewczynę, która wyraźnie przestraszona nadal nie mogła przekonać się do mojego planu dnia.
Który swoją drogą dla niej był niespodzianką.
- Obcy facet zabiera mnie na szaloną wycieczkę, żebym się wyluzowała nie mówiąc mi nic więcej, mówisz, że mam się nie stresować?.- spytała wymachując na wszystkie strony jasnymi włosami.
- O to chodzi, Rosie to zabawa - uśmiechnąłem się do dziewczyny i łapiąc ją za nadgarstek zbiegłem schodami na dół by stanąć naprzeciw cudownej pogodzie i świetnym planom. Idąc w stronę przystanku autobusowego
- Wybacz, że nie rozpocznę tej podróży od wycieczki świetną limuzyną, ale mam ograniczony zakres pieniężny - zaśmiałem się stając przy małej, czerwonej budce, z której właśnie odjeżdżały autobusy, spojrzałem na nadjeżdżające linie szukając tej najtrafniejszej.
- Nie mogę uwierzyć, że tak wysoko postawieni ludzie jak my muszą czekać całe dwie minuty by jeszcze dzielić się z innymi ludźmi - ułożyłem teatralnie dłoń na własnym czole opierając się o jedną z przystankowych ścianek. Rosie w odpowiedzi posłała mi jedynie pełen zażenowania uśmiech.
Maszyna zbliżała się wolnym tempem w naszą stronę, w szybach mogłem przyjrzeć twarzom ludzi zamkniętych w pojeździe, to ciekawe jak wielu z nich było czymś zatroskanych, jak wielu smutnych, jak wielu z nich pogrążonych we właanych myślach przeżywało najgorsze lub najpiękniejsze dni swojego życia błądząc gdzieś między snem, a jawą od niewyspania lub cholernego kaca.
- Ej idziesz? - zagadnęła mnie moja towarzyszka przywracając logiczne myślenie. 
- Tak przepraszam - mruknąłem cicho wskakując w ostatniej chwili na niski stopień, odwróciłem się przez jedno ramię kupując od razu dwa bilety.
- Proszę - wręczyłem dziewczynie świstek.
- Mogę sama zapłacić - odburknęła ostro obruszając się jak typowa kobieta.
- Właśnie dlatego was nie lubię - mruknąłem "pstrykając" dziewczynę w nos. - Ja zapraszam, ja płacę - dokończyłem łapiąc się żółtego paska przyczepionego do górnej, metalowej belki. 
- Co masz na myśli? - spytała, zbyt zaciekawiona.
- Nie interesuj się, i lepiej się trzymaj bo zaraz polecisz - chwyciłem dłoń dziewczyny, gdy pojazd zaczął gwałtownie skręcać, a ona niemal nie poleciała na jakiegoś tłustego, brodatego faceta. Zaśmiałem się głośno na widok wyrazu twarzy jaki przybrała Rosie - Jesteś okropna, przecież nic złego się nie dzieje - uderzyłem dziewczynę z biodra pilnując by naprawdę nie wypadła z tego autobusu.

***

- Jesteśmy na miejscu - oświadczyłem z dumą pokazując dziewczynie ogromny, różowo-niebieski budynek z ogromnym napisem przedstawiającym nazwę parku rozrywki.
- Naprawdę zabierasz mnie do miejsca dla dzieci? - spytała poprawiając włosy, które dziewczynie powoli wlatywały na twarz.
- Będziesz topić się w kulkach, aż wydobędę z Ciebie to małe dziecko, które na pewno gdzieś tam jest - zaśmiałem się dźgając dziewczynę w brzuch.


Rosie?
XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz