3.12.2017

Od Nastii CD Nathaniela

Patrzyłam na chłopaka i mu się przysłuchiwałam. Ciekawie sobie to wszystko zaplanował. Jeśli chce nakręcić jakiś dobry film, to za pewne jest osobą bardzo kreatywną. Gdy przyglądałam się mu, dostrzegłam kilka pieprzyków po lewej stronie jego twarzy, ale po chwili zauważyłam je też po prawej, choć nie były one tak intensywne. Nie rzucały się mocno w oczy ale wzrokowcowi, nic nie umknie. A jak by go tak... namalować ? Odpłynęłam na chwilę myślami, ale szybko oprzytomniałam, gdy usłyszałam jego głos.
- A co ciebie sprowadza do Academy of Blaze. Jakie wielkie plany na przyszłość?
Co mnie sprowadza ? Ha ! Ojciec mnie sprowadza i jego głupie pomysły.
- Interesuję się sztuką. Moim asem w rękawie jest tworzenie bardzo dokładnych obrazów ludzi. W sumie w każdej pozycji, czy to portret, czy karykatura. Żaden szczegół mi nie umknie. Liczę na to, że kiedyś będę mogła pochwalić się swoimi obrazami w galerii sztuki - powiedziałam spoglądając na niego lekko unosząc głowę. Cóż mój niski wzrost nie jest pomocny w takich sytuacjach. Chłopak miał może metr dziewięćdziesiąt - Dziewczyna, która maluje, żadna nowość. Ty za to masz bardzo ambitne plany.
- Dziękuję - usłyszałam po chwili.
- Tak poza naszym tematem, to jestem Nastia, Nastia Król - wyciągnęłam rękę w stronę mężczyzny.
- Nathaniel Clayton, miło mi - powiedział i uścisnął mi dłoń.
- Wybacz mi ale musze uciekać. Do zobaczenia, kiedyś - powiedziałam przygryzając wargę. Schowałam ręce do tylnych kieszeni i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
Musiałam zadzwonić do ojca. Ten człowiek mnie wkurza, miał być o dwunastej, a jest już dawno po tej godzinie.
Wybieram numer i nagle on odbiera. Czy w ogóle był jakiś sygnał ?
- Tak córcia ? - słyszę po drugiej stronie.
Jak ja nie lubię, gdy on mnie tak nazywa.
- Jedziesz, czy nie ? Miałeś dostarczyć Shadow'a.
- Właśnie wysiadam z samochodu. Jestem pod Akademią.
Rozłączam się. Tyle informacji mi wystarczy.
Ruszyłam na parking i zabrałam z pojazdu dwa obrazy, których zapomniałam wyciągnąć. Ojciec za to zabrał terrarium.
Zaprowadziłam go do swojego pokoju.
Ustawił Shadow'a na biurku.
- Wybacz, ale teraz muszę jechać. Interesy wzywają.
- Jasne, jak zawsze... - wywróciłam oczami.
- Przepraszam, ale taką ma się prace.
- Rozumiem, jedź - rzekłam stanowczo.
Resztę dnia spędziłam w pokoju. Nie miałam ochoty praktycznie na nic. Nawet nie poszłam na posiłek.
***
Obudziły mnie promienie słoneczne, które padły na moją twarz. Zakryłam oczy ręką ale po chwili zerknęłam na zegarek.
Dopiero szósta. Co proszę ? Mam tyle wolnego czasu. Czas na sen minął. Westchnęłam ciężko i podniosłam się z łóżka. Podeszłam do szafy aby wyciągnąć ubrania. Padło na ciemne jeansy, białą koszulkę i szarą bluzę.
Udałam się z rzeczami do łazienki. Wzięłam chłodny prysznic i wykąpana wyszłam z pomieszczenia.
Pościeliłam łóżko i zaczęłam zastanawiać się co mogę robić. Mam czas do godziny 9:50.
Gdy wczoraj szłam po ojca, minęłam kilka osób ale jeden facet rzucił mi się w oczy.
Stał on w rozpiętej bluzie, na dworze i palił papierosa. Dodatkowo miał założone ciemne okulary.
Nie myśląc długo usiadłam przy biurku i wyciągnęłam ołówki oraz blok techniczny. Zaczęłam szkicować postać. Musiałam przypomnieć sobie całą jego mimikę twarzy.
Nie było to trudne.
Odłożyłam ołówek po skończonej pracy i zerknęłam na to co powstało.

Teraz wystarczy, że dowiem się jak ma na imię. Schowałam moją pracę do dużego zeszytu i spojrzałam na zegar.
O w mordę !
Jest 10:00, jestem spóźniona dziesięć minut !
Wzięłam zeszyty z pokoju i wybiegłam w stronę sali, gdzie odbywała się właśnie religia. Po co ja na nią w ogóle idę ?! Ale dobra mniejsza.
Wpadam do klasy i widzę wzrok ludzi.
- Przepraszam.. nie mogłam znaleźć sali - powiedziałam lekko zakłopotana. Przecież nie powiem, że spóźniłam się bo mnie jakieś rysowanie zatrzymało.
Kobieta wskazała mi miejsce, które znajdowało się obok chłopaka, którego poznałam wczoraj.
Usiadłam grzecznie na miejscu i podparłam się ręką. Otworzyłam zeszyt i długopisem zaczęłam bazgrać. Choć tak na prawdę bazgrołami tego nazwać się nie dało. Starałam się odwzorować zarys szczęki chłopaka który dosłownie leżał na ławce.
- Czemu, nie było cię na śniadaniu ? - usłyszałam szept.
- Nie mogłam przyjść miałam co innego do zrobienia i jakoś tak wyszło.
- Wyszło tak, że się spóźniłaś ?
- Dokładnie.
Pięć minut przed kolejną lekcją Nathaniel uniósł głowę i popatrzył na to co robię. Nie wiedziałam czy to zasłonić czy wręcz mu pokazać.
- Tak, to ty. Śpiący na ławce - powiedziałam widząc jego pytający wzrok.

Nathaniel ?
Wybacz, że krótkie i bez sensu ale pomysł mi uciekł :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz