Kolejna znajomość, która ląduje w worku tych kilkudniowych. Gdyby zebrać je wszystkie razem, znajomości, które siedzą w tamtym worku, to okazałoby się, że na takich właśnie kontaktach spędziłam większą część swojego życia. Zazwyczaj nie było mi z tego powodu przykro, ale tym razem było inaczej. Nie chciałam jeszcze kończyć mojej znajomości z Aleciem, ale...
Pokręciłam głową, wracając myślami do teraźniejszości. Chłopak nadal mówił o czymś zupełnie nie zrozumiałym dla mnie. Może wiedziałabym o czym on mówi, gdybym tylko już na samym początku nie zgubiła wątku. Tak, wtedy pewnie wiedziałabym o co chodzi i gdzie mnie prowadzi.
- Am... Gdzie właściwie idziemy...? - Spytałam cicho, gdy opuszczaliśmy budynek akademii. Noah momentalnie się zatrzymał, stanął przede mną i popatrzył mi prosto w oczy. Nie wyglądał na zadowolonego moim pytaniem.
- Słuchałaś mnie w ogóle?
- Nie, wybacz, wyłączyłam się na chwilę... - Spuściłam głowę, czując się głupio z tego powodu. Chłopak się nagadał, a ja zupełnie nie wiedziałam o czym. Super słuchaczka z ciebie, Lena.
- Może faktycznie trochę przynudzałem. - Wzruszył ramionami, zupełnie się tym nie przejmując. - Zabieram cię w pewne magiczne miejsce, chyba się nie boisz, co? - Popatrzył na mnie, uśmiechając się lekko. Pokręciłam głową, odwzajemniając gest i przystanęłam na moment, szeroko otwartymi oczami patrząc jak Noah otwiera drzwi do czarnego samochodu. Z tego co się orientowałam to był chevrolet camaro, ale pewności nie miałam. W każdym razie prezentował się bardzo elegancko.
~~Pomyślcie sobie, że robili tu fajne rzeczy~~ Nie takie zboczeńcy ;-;
Noah wpuścił mnie do budynku przodem, po chwili obejmując ręką. Zerknęłam na niego niepewnie, ale kiedy i on na mnie spojrzał, uśmiechnęłam się. Przez większą część tego spotkania się uśmiechałam, ale w tym uśmiechu kryło się coś poza powierzchowną radością, którą czerpałam z obecności tego czarnowłosego chłopaka. Była w nim też niepewność i dziwny brak czegoś. Czegoś czego nie potrafiłam nazwać, ale wiedziałam, że bardzo mi tego brakuje. Westchnęłam cicho i zaczęłam przeszukiwać torbę, by sprawdzić czy wszystko mam. Książka od angielskiego, przyrody, Sherlock, francuski, historia... Gdzie jest moja książka od matematyki?! Gdzie moje zdjęcie?!
- Noah, nie widziałeś może gdzieś mojego podręcznika od matematyki? - Spytałam, przeszukując wnętrze torby po raz ósmy. Nie, nie, nie, nie...
- Nie wydaje mi się. Może zostawiłaś ją w klasie? - Chłopak wyraźnie zainteresował się moją zgubą, a może tym, że tak bardzo mnie to przejęło?
- Może... - Mruknęłam zmartwiona. Jeśli zostawiłam ją w klasie, to mógł zabrać ją każdy, a w środku było zdjęcie Aleca, nie mogę go zgubić...
- Lena. - Znajomy głos, który już od dawna nie wymawiał mojego imienia. Natychmiast podniosłam głowę, spory kawałek dalej widząc Aleca z jakąś książką w dłoniach. Zmrużyłam oczy, by lepiej widzieć co chłopak trzyma, jednak z takiej odległości nie byłam w stanie tego dostrzec. Powoli ruszyłam w jego stronę, przerzucając spojrzenie z książki na jego twarz i z powrotem. Jak zwykle maska, którą założył niebieskooki nie wyrażała zupełnie nic. I chyba trochę mnie to bolało, ta obojętność, ale nie byłam pewna, to co czułam zbliżając się powoli do niego było naprawdę dziwne i nie byłam w stanie tego opisać. Oprócz zdenerwowania towarzyszyło mi jeszcze jakieś inne uczucie, dziwne, taki, którego wcześniej nie znałam. Kiedy stanęłam przed chłopakiem wstrzymałam oddech, jakby automatycznie, czując jak przez moje wnętrze przechodzi dziwny bolesny uścisk.
- Zostawiłaś ją. - Wyciągnął do mnie dłoń, w której spoczywał podręcznik do matematyki. Zabawne, przez tą krótką chwilę, gdy szłam w jego stronę zupełnie zapomniałam o tej zgubie. Skinęłam lekko głową, nie spuszczając spojrzenia z niebieskich tęczówek i powoli odebrałam swoją książkę. Przez chwilę wydawało mi się nawet, że w jego oczach widzę coś. Coś poza chłodną obojętnością, jakby jakąś wiadomość, której nie potrafiłam odczytać, mimo że bardzo chciałam. Ale albo Alec sam starał się to ukryć, albo ja nie umiałam skupić się w tamtym momencie odpowiednio.
Pomału spuściłam wzrok na książkę, prześlizgując się po torsie chłopaka. Przewertowałam szybko strony podręcznika, zauważając między nimi zdjęcie, o które tak bardzo się martwiłam. Odetchnęłam z ulgą i uniosłam głowę, napotykając spojrzenie jasnych oczu. Uśmiechnęłam się lekko, przyciskając zgubę do klatki piersiowej i bezgłośnie mówiąc dziękuję.
- Chodź, Lena. Już późno, odprowadzę cię do twojego pokoju. - Noah pojawił się jakby znikąd tuż obok mnie, obejmując mnie ponownie ramieniem. Tym razem poczułam się trochę bardziej niepewnie niż poprzednio, ale ukryłam to pod radosnym uśmiechem, który posłałam Alvarowi, jak to go nazwał dzisiaj Alec. Dość żwawym krokiem ruszyliśmy w stronę pokoi, zostawiając szatyna samego na szkolnym korytarzu.
- Co tam masz? - Zabrał mi podręcznik z rąk, zupełnie nie zwracając uwagi na moje zdziwione spojrzenie.
- Książkę, którą zgubiłam. Alec ją zabrał. - Uśmiechnęłam się lekko do siebie, próbując sobie wyobrazić jak to wyglądało. Noah przekartkował ją kilka razy, po czym zwrócił mi ją, klepiąc po ramieniu.
- Dobra, słuchaj. Ja jeszcze muszę pogadać z tym gościem, trafisz sama do pokoju, nie? - Spytał i nawet nie czekając na moją odpowiedź, zaczął wracać w stronę, z której przyszliśmy.
- Co? Ale o czym? Noah... - Wypaliłam szybko, jednak za późno, by go zatrzymać. Chciałam za nim pójść, nie mając zbyt dobrych przeczuć co do tego, ale ostatecznie stwierdziłam, że Alecowi nic nie będzie. Nie jest typem chłopaka, który wdaje się w bójki, a i Noah nie wydawał się kimś takim. Westchnęłam cicho i wróciłam do swojego pokoju, gdzie z przerażeniem stwierdziłam, że zdjęcia nie ma w książce.
Alec?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz