Spojrzałam na niego morderczym spojrzeniem, którym w ogóle się nie przejął. Chyba sobie żartuje, że będę mówić na niego per "Pan". Mam swoją godność, której chyba mu brakuje... albo po prostu często bywa na plaży nudystów. W każdej innej sytuacji jego nagość by mi mocno doskwierała, ale ciało Hangagoga było jak trofeum. Tatuaże były praktycznie wszędzie i zakrywały jego nienaganne ciało.
Odwróciłam wzrok i skupiłam się na wykonywanym tatuażu. Bolało jak cholera, ale próbowałam tego po sobie nie pokazywać.
- Więc - zaczął chłopak - dlaczego akurat koń?
- Nawet nie udawaj, że cię to interesuje - skwitowałam. Takich ludzi jak on w ogóle nic nie interesuje.
- Niby dlaczego udaję. Bez przesady - powiedział z odrobiną sarkazmu.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Chce, to niech ma.
- Jeżdżę konno odkąd pamiętam. Dziadek był moim pierwszym nauczycielem. Potem to się jakoś rozwinęło. - Dziwnie się czułam rozmawiając z kimś o mojej przyszłości. Dawno tego nie robiłam.
Hangagog zamilkł na pewien czas. Od razu przypomniałam sobie o bólu i cicho syknęłam.
- Trzeba przyznać - wznowił rozmowę - że mamy trochę wspólnego.
Zdziwiłam się, że taka osoba jak on może interesować się zwierzętami, a szczególnie tak płochliwymi i delikatnymi (przynajmniej z tych, które poznałam) jak konie. Bardziej przypominał typowego ćpuna, który tylko myśli o tym jak się zabawić.
Nie wolno oceniać ludzi powierzchownie.
Przyjrzałam się dokładniej twarzy chłopaka. Nie da się ukryć, że jest przystojny. To jak trafić w dziesiątkę w mój styl. Jednak nadal w głowie świtały mi słowa Kat. Ona znała się na ludziach...
Pozostałam w zamyśleniu przez dłuższy czas. Takie znajomości zwykle kończą się bardzo szybko, więc zmieniłam tor swoich myśli.
- Skończone - oznajmił Hangagog tak nagle, że aż podskoczyłam. Chłopak zaśmiał się z mojego zdziwienia.
- Już?
- Minęło trzy godziny, kotku - powiedział, na co ja wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na zegarek. Miał rację. - Teraz muszę go umyć, nasmarować i obłożyć w folię. Po przyjściu do pokoju ściągniesz folię i znowu dokładnie umyjesz mydłem szarym i wytrzesz... - Dalej udzielał mi wskazówek, których była masa. Widać, że zna się na rzeczy.
- Dziękuję ci za tatuaż. Jestem ci coś winna? - zapytałam.
Hangagog?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz