Zacisnęłam dłonie w pięści, wpatrując się uparcie w czubki swoich butów. Jak ja nie cierpiałam takiego czczego gadania. Owszem, słuchałam chłopaka, ale tylko jednym uchem, drugim wsłuchiwałam się w odgłosy za drzwiami, zastanawiając się co takiego tam się dzieje. Pozornie była to bardzo spokojna szkoła, w końcu wysoko urodzeniu ludzie, z dobrych domów, grzeczni, ułożeni. No właśnie. Prawdopodobnie dlatego, że większość ludzi tutaj była zawsze taka grzeczna i ułożona, to korzystali z wyrwania się z domu i pajacowali bardziej niż małpy w cyrku. Jakiej tutaj afery jeszcze nie było? Były narkotyki, bójki, śpiączki, gwałty... Nie było chyba jeszcze tylko próby morderstwa. Z naciskiem na jeszcze, kto wie co tym dzieciakom strzeli do głowy.
Kiedy w gabinecie zapanowała cisza, która wyrwała mnie z zamyślenia, zrozumiałam, że chłopak rozmarzył się o własnym kraju. O ile słuchanie jednym uchem mnie nie zawiodło. Przewróciłam oczami, zabierając z ziemi swoją torbę i zawieszając sobie ją na ramieniu.
- Gdzie idziesz? - Uwagę Jungkook'a zwrócił dźwięk otwieranych drzwi. Zerknęłam na niego z kpiącym uśmiechem.
- A co? Nie poradzisz sobie? Przecież jesteś taki zdrowy i masz taki szacunek do starszych. - Syknęłam złośliwie, mrużąc lekko oczy, po czym zamknęłam za sobą drzwi do gabinetu pielęgniarki. Akurat kiedy skręcałam w stronę pokoi, napotkałam zdziwione spojrzenie kobiety w białym ubraniu. - Jeszcze żyje, niech się pani nie martwi.
Wróciłam prosto do swojego pokoju, mijając jakąś grupkę uczniów, którzy krzyczeli o czymś zawzięcie, jednak nawet się temu nie przysłuchiwałam. Po powrocie nakarmiłam swoje koty, ogarnęłam mniej więcej ten bajzel, który zrobiły i rzuciłam się na łóżko, przytulając do siebie mocno pluszowego misia.
- No i co, Vladi? Ciekawe jak trzyma się mama... - Mruknęłam, wtulając twarz w puszysty brzuszek zabawki. Chyba było z nią dobrze. Musiało być, skoro się nie odzywali, prawda? Obiecali, że gdyby coś się działo to od razu dadzą mi znać, więc mogłam być spokojna. Jednak był to tylko powierzchowny spokój. Gdzieś w środku cały czas się o nią martwiłam, w końcu jej choroba to nie byle co. Z westchnieniem podniosłam się i wzięłam do ręki szkicownik z zamiarem skończenia swojego rysunku, który zaczęłam rano. Dzieło wątpliwej jakości przedstawiało demona, który noc wcześniej mi się przyśnił. Niespecjalnie byłam z tego zadowolona, ale i tak pobijał moje rysunki sprzed dwóch lat. Praktyka czyni mistrza, czyż nie?
~~~~~~~~~~~~~~
Od pierwszej godziny w szkole było spore poruszenie spowodowane... Właściwie nie wiedziałam czym. Jeszcze. Gdy tylko Mary mnie znajdzie na pewno dowiem się wszystkiego, o każdym szczególe. Czasem dobrze było mieć taką znajomą palę, chociaż trzeba było bardzo uważać na to co się mówi i robi. To działało w dwie strony i nie mogłam o tym zapomnieć.
Idąc korytarzem mijałam najprzeróżniejsze sale, jednak większość z nich była zamknięta, więc kiedy mignęły mi otwarte drzwi, zwróciły one moją uwagę. Zatrzymałam się spoglądając do środka. Zdziwiłabym się, gdybym wewnątrz pomieszczenia nie zobaczyła Azjaty i nauczyciela tańca. Przez moment im się przyglądałam, byli pogrążeni w ściszonej rozmowie, co było dość dziwne, ponieważ na korytarzu panował chaos. Ściągnęłam brwi, kiedy oboje na mnie spojrzeli.
- O, Emi chodź tutaj. - Zawołał nauczyciel, przywołując mnie gestem ręki, jednak ja tylko odwróciłam się na pięcie i ruszyłam pod salę, w której miałam mieć pierwszą lekcje. Prędzej dam się wsadzić do wariatkowa niż robić cokolwiek z tym...
JK?
Zero pomysłu .-.
Z tym... Kim? XD Co ci Ciastek złego zrobił? XD
OdpowiedzUsuńNie wiem xD Od tego gadania u higienistki xD
OdpowiedzUsuńNie umiem tego wytłumaczyć xDDDDDDD po prostu to przyjmij na klate, bez tłumaczenia, bo nie mam pojęcia xDDDDD męczyłam sie z tym od 13, okey?! XDDD