Mówi się, że najgorszym dniem tygodnia jest poniedziałek. Kończy się weekend, więc trzeba na nowo wrócić do zajęć oraz odpowiedniego wstawania. Osobiście nie mogę się z tym zgodzić, poniedziałek mógłbym nawet uznać za swój ulubiony dzień tygodnia. Przynajmniej jego drugą połowę, gdy mogę czegoś naprawdę ważnego się dowiedzieć. Pierwszą zawsze da się zawsze przeboleć, po weekendzie nikomu tak naprawdę się nie chce. Nie tylko uczniom, ale nauczycielom również. Każdy gra swoją rolę, ale bez wątpienia oni posiadają jakieś swoje życie towarzyskie, albo chociaż osobiste i poniedziałek nie sprawia, że mają ochotę jakoś nadzwyczaj się starać. Za to wtorek to już zupełnie inna bajka. Wszyscy odnowili się już po weekendzie i gotowi są na pracę na najwyższych obrotach. Oznacza to tyle, że zazwyczaj lekcje są najbardziej męczące, a jakby tego było mało jeszcze tego dnia nie ma żadnych zajęć na których by mi zależało. W takie dni wstawanie z łóżka staje się wyzwaniem, każda część ciała mówi ci, że powinieneś pozostać w łóżku. Nawet mózg poszukuje wszystkich możliwych argumentów dla których nie warto wychodzić z łóżka.
Jedynym co sprawia, że jednak się podnoszę jest perspektywa gorącego kubka mojej ulubionej kawy. Z tego co już zdążyłem się przekonać kawa tutaj podawana jest naprawdę dobra, choć nie ma się co dziwić. Szkoła z taką renomą i finansami powinna mieć wszystko na najwyższym poziomie.
Tak, więc tego dnia zwlekłem się z łóżka, a potem pół żywy ubrałem przygotowane rzeczy i doprowadziłem się do ogólnego porządku. Udałem się na stołówkę, która już pełna była ludzi. Częściowo podzielonych na grupki, w samym centrum prawdopodobnie były te najpopularniejsze. Największe gwiazdy nawet w szkole przyszłych gwiazd muszą się wyróżniać, nawet w tych niby wyższych strefach. Jakby nie spojrzeć większa część tej szkoły należy do bogatych rodzin, a wiele osób pozostawało z dala od centrum popularności. I to ta część bardziej mnie zainteresowała, zazwyczaj to właśnie tam są bardziej barwne osobniki warte uwagi, ale najpierw kawa. Podszedłem pod ladę i poprosiłem o kawę oraz śniadanie dnia, gdyż zbytnio nie miałem ochoty na zastanawianie się co takiego powinno się tutaj znaleźć. To zbyt męczące. Dostałem swoją tackę i od razu wziąłem czarną kawę Nigdy nie dodaję żadnego rodzaju dodatków, mleko czy cukier tylko niszczą prawdziwe piękno tego napoju. Upiłem łyk. Gorąca gorzka ciecz od razu sprawiła, że poczułem się jak zmartwychwstały. W końcu żywy mogłem naprawdę zacząć dzień. Przysiadłem się do jakiegoś chłopaka i zacząłem z nim rozmowę. Znaleźliśmy parę wspólnych tematów, ale szybko okazało się, że lekcję mają się zaraz zacząć, więc poszliśmy do sali. Zaczęło się od matematyki, zerknąłem tylko na temat do książki mojego sąsiada. Wydawał się całkiem zrozumiały, więc nie trudziłem się tym by bawić się w te wszystkie zadania, które wybierał nauczyciel. Następnie był angielski, miałem ukrytą nadzieję, że jednak na tym będzie coś ciekawego. Niestety przerabialiśmy wiersz o jakiś kochankach. To nie moje tematy, słuchałem jednym uchem tego co się działo, ale bardziej skupiłem się na widoku za oknem. Pogoda dziś można powiedzieć dopisywała, ale jednocześnie była beznadziejna, zbyt jasno, a jednocześnie zbyt ciemno. Nie nadawałaby się do kręcenia żadnych ciekawych scen. Taka zbyt nijaka. Bardziej potrzebowałbym czegoś mrocznego, takie filmy tworzą dużo lepszy klimat i mimo, że kolory nie odpowiadają do końca rzeczywistym bardzo często widz ma wrażenie, że to bardziej odzwierciedla rzeczywistość. Może dlatego, że życie wydaję się ciemniejsze niż kolory, które nas otaczają? Choć jest też grupa, która woli woli jeszcze bardziej żywe kolory niż w rzeczywistości. Wszelakie komedie romantyczne w których wszystko jest wyidealizowane....
Moje myśli zostały przerwane przez osobę, która zakłóciła mi krajobraz. Jakaś brunetka, która wchodziła do szkoły, biorąc pod uwagę torby zapewne była nowa. Wydawała się być niezadowolona z faktu, że tutaj jest. A może to tylko moje wrażenie? Może po prostu okazało się, że to miejsce nie spełnia jej wymagań? Typ księżniczki? Choć nie wyglądała do końca na taką. Zbyt krótko ją widziałem by wyciągnąć jednoznaczne wnioski, zresztą w szkole pełnej aktorów wyciąganie wniosków jest utrudnione z sanem obserwacji. Chyba powinienem ją poznać...
- Panie Clayton jakie przesłanie ma wiersz? - cholera.
***
Przetarłem zaspane oczy. Trochę mi się przysnęło na informatyce, ale gwar rozmów i kroki znów mnie obudziły. Zerknąłem na tablice, ale nic nie wskazywało na to by zaczęli uczyć czegoś przydatnego. Zebrałem swoje rzeczy i opuściłem sale. Miałem dwie godziny wolnego, które najchętniej bym przespał. Jednym z lepszych miejsc dla tego był taras, przynajmniej z tych terenów, które udało mi się już poznać. Zdarzało się, że było tam nawet pusto, więc to tam się udałem. Tym razem nie udało mi się jednak trafić na samotność. Ktoś tam był, podchodząc bliżej uświadomiłem sobie, że to ta dziewczyna z rana.
- Cześć - przywitałem się, a mój głos musiał zabrzmieć dziwnie. Często tak mi się zdarzało po długim nie odzywaniu się. Cicho odchrząknąłem by nadać mu normalny ton.
- Hej - dziewczyna się uśmiechnęła. Czyżby jednak była miła?
- Dlaczego nie jesteś na lekcjach ? - spytałem, od angielskiego minęło już dość dużo lekcji, a dziewczyna na żadnej z nich się nie pojawiła. Moje pytanie jednak się jej musiało nie spodobać, gdyż wstała.
- Widzisz, jestem nowa.. wydaje mi się, że muszę się zaaklimatyzować ten jeden dzień. Od jutra zacznę chodzić na zajęcia, a ty przepraszam bardzo, ale dlaczego nie jesteś na zajęciach, masz jakiś przywilej i możesz mnie pouczać ?
Uśmiechnąłem się rozbawiony.
- Poczułaś się pouczana? - chciałem ją sprawdzić, jak reaguje. Dziewczyna o dziwo nie zaatakowała mnie jak można by się tego spodziewać.
- Trochę dziwnie zabrzmiało to pytanie - stwierdziła po prostu.
- Przepraszam nie miało tak zabrzmieć. Byłem po prostu ciekaw, a ja specjalnych praw nie mam. Po prostu moim przeznaczeniem nie jest ani malowanie, ani projektowanie. Talentu do tego nie dostałem - mimo, że wcześniej nie odpowiedziała jakoś wrednie dopiero teraz odniosłem wrażenie, że się bardziej do mnie przekonała.
- Okey. A co w takim razie jest twoim przeznaczeniem? - na twarz brunetki powrócił uprzejmy uśmiech.
- Reżyseria, mam zamiar nakręcić kiedyś prawdziwe dzieło, które zapamiętają pokolenia i wspominać będą o mnie przez następne tysiąc lat - powiedziałem z przysadzistym nadaniem temu uroczystego tonu by nie wzięła tego zbyt poważnie - A co ciebie sprowadza do Academy of Blaze. Jakie wielkie plany na przyszłość?
Nastia?
Wiem nie porywa i słabo wyszło, ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że nie pisałam takiego typu opowiadań od około pół roku i potrzebuję trochę czasu xd Postaram się poprawić.
I pociągnęłam akcje oczywiście bardzo do przodu >.> z tym też się poprawie xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz