Obok mnie na ringu widziałem dwójkę uczniów, byli do siebie dość podobni. Z ich rozmów wynikało, że to rodzeństwo. Dalej nie zwracałem uwagi, a oddałem się ćwiczeniom. Wsłuchany w muzykę starannie wykonywałem każde ćwiczenie, czułem pracę moich mięśni. Byłem zadowolony, choć się zmęczyłem. Nie zwracałem szczególnej uwagi na zawziętą walkę, która toczyła się obok mnie. Nigdy nie byłem zainteresowany obcymi, wielu osobom doskwierała ciekawość. Ja na szczęście w ogóle nie odczuwałem potrzeby rozglądania się za innymi i obserwacji tego, co robią ani podsłuchiwania słów, jakie wypowiadają.
Po skończonym treningu skierowałem się do swojej torby i wyjąłem wodą. Zaczerpnąłem spory łyk płynu, który był niczym ukojenie. Po skończonym treningu skierowałem się do swojej torby i wyjąłem wodę.
Zaczerpnąłem spory łyk płynu, poczułem ogromne ukojenie po tym, jak przez mój przełyk przepłynął zimny napój. Pragnienie zostało ugaszone. Po tym wytarłem
się ręcznikiem, otarłem pot i poprawiłem mokre włosy. Zauważyłem, że w moją stronę zmierza ta sama dziewczyna, co przedtem. Nie przyglądałem się jej uważnie, teraz miałem okazję i w sumie w głębi stwierdziłem, że jest całkiem ładna, ale natychmiast wygnałem tę myśl z mojego umysłu.
-Jak masz na imię? - zapytała, w jej głosie usłyszałem nutkę ciekawości.
-Peter. - odparłem oschle, jak zwykle. Taki byłem dla obcych, zawsze.
-Katfrin. - odpowiedziała równie krótko i obojętnie.
Chciałem coś powiedzieć, nie chciałem wyjść na niesympatycznego, lecz nieznajoma krzyknęła coś do swojego brata. Niecenzuralnego, ale jakoś nie zwracałem na to szczególnej uwagi. Mężczyzna po chwili odebrał telefon, podczas rozmowy bardzo się szczerzył.
-Spadam, Katfrin. - powiedział dość głośno, w ogóle nie zwracał uwagi na moją obecność, ale to dobrze. - Czeka mnie niezła zabawa. - mruknął, po czym szeroko się uśmiechnął. Szybko wyszedł z sali. Po tym dziewczyna podeszła do mnie i rzuciła pytające spojrzenie, chyba chciała, abym coś powiedział.Wzruszyłem ramionami i spojrzałem się w górę, zastanawiając się, co by tutaj rzec.
-Co tam? - zadałem chyba najbardziej banalne pytanie, jakie mogłem.
-A dobrze a tam? - spytała, na jej twarzy namalował się uśmiech, była wyraźnie zmieszana.
Opuściłem głowę i uśmiechnąłem się do siebie.
-Też. Jestem zmęczony. Chyba czas wracać. - mruknąłem, stwierdziłem, że nie mam ochoty, aby dziś nawiązywać jakiekolwiek konwersacje.
Na ramię zarzuciłem torbę i powoli zmierzałem w kierunku wyjścia, gdy usłyszałem przekręcenie kluczyka. Natychmiast podbiegłem do drzwi, Katfrin również skierowała swój wzrok w tę stronę.
-Cholera. - głośno krzyknąłem, waląc z całych sił w drzwi zza których usłyszałem cichy chichot jakiś pierwszaków.
-Co się stało? - spytała, była chyba trochę zdekoncentrowana.
-Jakieś młodziaki zdecydowały się zrobić nam "śmieszny" kawał i zamknęły nas. - powiedziałem, w środku mnie emanowała złość, nie miałem teraz najmniejszej ochoty na takie dowcipy.
Dziewczyna poważnie się na mnie popatrzyła, po czym odważnym krokiem podeszła do drzwi i wykrzyczała "Gówniarze, otwierać te drzwi, natychmiast!". Jej ton był groźny, ale bez wyjścia niewiele mogła zrobić. Przysiadłem spokojnie na ławce obserwując wściekłą dziewczynę, która bezskutecznie waliła drzwi i groziła sprawcom. Nie posłuchali jej. Na chwilę umilkła, po czym wydała z siebie jeszcze gorszy ryk niż wcześniej.
-Coś się stało? - zapytałem.
-Powiedzieli, że jutro rano uwolni nas pani sprzątaczka. - sztucznie się uśmiechnęła, po czym podeszła do ściany i najwyraźniej w świecie zaczęła w nią walić.
-To nic nie da.- podszedłem do niej, zacząłem się śmiać z jej wysiłku i wściekłości.
-Bawi cię to? Oni nas uwięzili! - krzyczała, była wściekła.
-Uspokój się, to niczego nie zmieni. Tylko się nakręcasz. Też nie byłem za tym, aby przesiedzieć całą noc w siłowni z obcą mi osobą, ale widzę, że nie mamy wyboru. Telefon mi padł, więc ja nic nie zrobię. - wzruszyłem ramionami.
-Cholera, a mój?! - podbiegła do torby i szukała urządzenia. Shit, padł. - mruknęła.
-Koniec dnia, wiadomo, że każdy z nas w pokoju chciał go naładować, aby na jutrzejszy dzień mieć pełną baterię. - powiedziałem, unosząc brew. Jak na mnie, byłem dziś dość rozmowny, może dlatego, że utkwiłem w zamknięciu z drugą osobą. Nie mogłem nawiązywać jakiegokolwiek kontaktu. Nie chciałem zawierać zbyt wielu nowych znajomości, więc rozłożyłem moje ubrania i położyłem się na macie.
-Masz zamiar spać? - zapytała, chyba nie dowierzała przez to, co robię.
-No, mam jutro test z matmy. - odpowiedziałem jak gdyby nigdy nic.
-Nie chcesz się stąd uwolnić? - była najwyraźniej zażenowana moim postępowaniem.
-Chcę, ale tutaj jest całkiem przyjemnie. - rozejrzałem się z przekonującą miną i błagalnym spojrzeniem.
-Ja osobiście wolę moje łózko. - parsknęła, z każdą minutą była coraz bardziej oburzona.
-No, to chyba oczywiste, ale nie zawsze będziemy mieli tak dogodne warunki droga panno. - rzekłem kompletnie obojętnie, przewracając oczami, co chyba wzbudziło złość dziewczyny.
-Słuchaj, ja nie spocznę, dopóki się stąd nie wydostanę! I to zaraz. - fuknęła.
-A jeżeli zabawię cię rozmową? - powiedziałem bezsilnie, nie wiedząc do końca, co robię.
-Ciekawe jaką. - powiedziała zrezygnowana.
-Mogę opowiedzieć ci bajkę, znam bardzo fajne bajki z dzieciństwa. - uniosłem brew, po czym oparłem się o ścianę. Mimo nietypowych warunków było mi całkiem wygodnie.
-Żartujesz? - skrzywiła się.
-Nie. Nie no, żartuję. Chodź tutaj i powiedz mi coś o sobie. Wolę się upewnić, czy zostaję w jednym pomieszczeniu w miarę bezpieczną osobą. - powiedziałem bez przekonania.
Katfrin?
to wyszło mi jakieś gunwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz