3.02.2017

Od Klary

Dryyyyyyń!
 Och, Jezu, jak ja nienawidzę budzika... Gdy rano słyszę ten dźwięk to mam szczerą ochotę popełnić samobójstwo. Wiele oddałabym za to, żeby móc zostać w łóżku, poleżeć sobie, wreszcie porządnie się wyspać, poczytać książkę, potem wstać, wziąć gorącą kąpiel... Niestety. W mojej szkole - nic z tego.
 Szybko wyskoczyłam spod kołdry, żeby nie ociągać się zbyt długo. Nie miałam dużo czasu na przygotowanie się, a jak zwykle musiałam wyglądać perfekcyjnie. Jeszcze w piżamie zrobiłam dziesięć przysiadów, po czym odłączyłam telefon od ładowarki, podłączyłam słuchawki i włączyłam energiczną muzykę, by się rozbudzić. Pobiegłam do łazienki, przemyłam twarz zimną wodą, wyszczotkowałam zęby, następnie oczyściłam skórę tonikiem, po czym wróciłam do pokoju, by się ubrać. Otworzyłam swoją dużą szafę, w której i tak nie mieściły się wszystkie ubrania, dlatego były stłoczone jak sardynki w puszce. Zastanawiałam się przez chwilę (nie za długo - nie mam dużo czasu), co założyć. Wybrałam w końcu różowy T-shirt, dżinsy z wysokim stanem i czarny, krótki sweterek. Na nogi założyłam czarne buty na obcasie. Teraz wzięłam się za szybki dzienny makijaż - to znaczy lekkie podkreślenie oka i szminka w kolorze nude. Jest okay. Wyglądam jak zwykle pięknie (czy zachowuję się jak Narcyz?).
 Wyszłam z pokoju, w jednej ręce trzymając torbę z książkami - oczywiście firmową i idealnie pasującą do mojego look'u, a w drugiej małą kanapkę z pomidorem i sałatą (jestem wegetarianką). Gdy już się pożywiłam, wyjęłam z kieszeni telefon i zaczęłam przeglądać na nim najświeższe snapy, które dostałam od przyjaciół (i wielbicieli). Weszłam właśnie do budynku szkoły, zmierzając w stronę klasy, gdzie miałam mieć zajęcia z pisarstwa. Widziałam dobrze, jak wszyscy (a w szczególności chłopacy), których mijam oglądają się za mną. No tak, norma, gdy się wygląda tak, jak ja.
 Stanęłam na szczycie schodów i miałam właśnie zbiec na dół, gdy mój najnowszy smartfon postanowił zrobić mi psikusa - to znaczy wypadł z mojej dłoni, po czym, schodek po schodzie, przekoziołkował na sam dół.
 - Szlag... - mruknęłam sama do siebie, po czym szybko zbiegłam na dół, by podnieść telefon. Jednak zrobiła to już za mnie jakaś dziewczyna...

Lena?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz