3.04.2017

Od Haydena CD: Farry

- Um... Co? - spytałem lustrując wzrokiem moją towarzyszkę.
Widać było po niej, że nie pozwoli sobie na coś takiego jak wpadka w ubiorze, opanowane do perfekcji gracja i szyk w akompaniamencie chłodnego wyrazu porcelanowej twarzy tworzyły piękną harmonię. Zapewne w tym momencie męska płeć na tym korytarzu zabijała mnie wzrokiem marząc by być na moim miejcu.
Miejscu kogoś kogo ta dziewczyna kompletnie nie obchodziła.
- Sala od niemieckiego - powtórzyła wyjątkowo dosadnie unosząc do góry jedną brew.
- Nie wiem - zbyłem dziewczynę machnięciem dłoni. Może to głupie i lekkomyślne, jednak osoby jej pokroju były u mnie z góry skreślone i widziałem je w jeden, utarty sposób...
"Hej patrzcie na mnie! To ja ta fajna i bogata, niech wszyscy mi zazdroszczą!"
- Możesz spytać kogoś innego, a z tego co widzę chętnych do rozmowy zbiera Ci się coraz pokaźniejsza gromadka.- zauważyłem z przekąsem. Dziewczyna nie odpowiedziała, stała przede mną, zaplatając ręce na piersiach i wpatrywała w przestrzeń, przez chwilę wyglądała tak jakby zastanawiała się jak mocno mnie uderzyć.
- Ja też nie - odparła w końcu, a po szkolnych korytarzach rozległ się dźwięk dzwonka.
- Jak widać już się nie dowiemy - odparłem z przekąsem i lekkim uśmieszkiem - Więc może warto odpuścić sobie lekcję i zrobić coś szalonego już pierwszego dnia? - zaśmiałem się cicho, sam nie wiem po co mi to było, chciałem sprawdzić dziewczynę.
Czy jest gotowa posunąć się do tego minimalnego stopnia ryzyka, jakie podejmie jeśli pójdzie na moją propozycję.
- Jasne, czemu nie. - chłód jej głosu przeszył moje ciało zacierając szok jaki wywołała pozytywna odpowiedź.
Nie mam pewności czy dobrym pomysłem była ucieczka z zajęć już pierwszego dnia.
*Hayden, obiecałeś sobie, że teraz będzie inaczej... - natrętny głos w mojej głowie dał mi do zrozumienia, że to zły pomysł i powinienem wrócić na lekcje.
Jednak kto by tam słuchał pierwszego lepszego głosu.
- Gdzie chcesz iść? - spytałem z czystej uprzejmości w głębi duszy liczyłem iż dziewczyna po prostu zostawi mnie w spokoju i stałoby się taka gdyby nasze plany nie okazały się takie same...

***

Szkolna siłownia zapierała dech w piersiach, dawno nie widziałem tak dopracowanego sprzętu, co oczywiście na mojej towarzyszce nie robiło żadnego wrażenia.
- Od dawna ćwiczysz? - spytałem kiedy monotonna cisza zrobiła się zbyt upierdliwa bym nawet ja ją wytrzymał.
- Tak - zbyła mnie machnięciem ręki.
Miałem dość.
Podniosłem się z zajmowanego jak do tej pory miejsca i złapałem za plecak gotów do wyjścia...
- Wybierasz się na lekcje? - niski męski głos dobiegł mnie tuż zza pleców, więc momentalnie zdębiałem.
Nie...
Nie...
Nie...
Oczywiście, że tak.
Dyrektor.
Spojrzałem na siedzącą niedaleko dziewczynę, chyba nie do końca rozumiała, że mieliśmy kłopoty.

Farra?
Przepraszam, że taka marna długość ale średnio wiem co dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz