Otwarłam powieki, gdy tylko musnęły je pierwsze promienie słońca. Rozejrzałam się po pokoju i niechętnie wstałam. Wygrzebałam się z łóżka i poszłam do łazienki, potykając się co jakiś czas o swoje ubrania. Wzięłam szybki prysznic, obserwując jak woda spływa po moim ciele i licznych bliznach. Stałam pod cieknącą wodą dobrych parę minut. W końcu wyszłam spod prysznica i ubrałam się. Wyjęłam czarną koszulkę na ramiączkach, czarne jeansy i czarne trampki. Przeczesałam włosy, zostawiając je by opadały na moje ramiona. Spojrzałam na siebie w lustrze. Jak zwykle blada cera, zero makijażu, zero jakiejkolwiek piękności... Tylko ja. Wyszłam z łazienki i spakowałam torbę na zajęcia, po czym wyszłam z pomieszczenia. Pierwszą lekcja była historia. Sama myśl o tym, że będę musiała przebywać z ludźmi sprawiała, ze zaczynałam panikować. A może tak odpuścić sobie zajęcia? Nie... Uspokój się Araya. Musisz tam iść.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam korytarzem w stronę sal. Gdy tylko zobaczyłam ludzi od dopadła mnie panika. Stanęłam jak wryta i poczułam jak zalewa mnie fala dreszczy i potu. Odetchnęłam głęboko i zrobiła szybki krok do przodu, żeby mieć to już za sobą. Mijałam innych coraz bardziej panikując gdy ktoś znalazł się zbyt blisko mnie. Ale najgorszym uczuciem było, gdy ktoś przez przypadek mnie dotknął. Poczułam w oczach łzy. Po chwili wpadłam na kogoś i krzyknęłam przy tym cofając się szybko.
- Patrz jak łazisz sieroto! - wrzasnął jakiś męski głos, sprawiając, że się rozpłakałam. - Ojej! Dzidziuś się popłakał - zaśmiał się ze mnie, a jego koledzy zawtórowali mi.
Poczułam jak łapią mnie za ręce i ciągnął do siebie. Zaczęłam krzyczeć z przerażenia, za co dostałam pięścią w twarz. Popchnęli mnie i zaczęli bić, o obmacywać. Krzyczałam, ale za każdym razem mnie bili.
- Zostaw ją! - usłyszałam inny męski głos, a po chwili jeszcze inne. Moi oprawcy zostali ode mnie odciągnięci przez nauczycieli i jakiegoś chłopaka. Skuliłam się na ziemi dalej płacząc. Słyszałam jak dorośli krzyczą na nich. Poczułam na ręce czyjąś dłoń.
- Puść mnie! - powiedziałam przerażona. - Puść mnie!
- Spokojnie - powiedziała jakiś chłopak. - Nie zrobię ci krzywdy.
- Zostaw mnie! - zaczęłam znowu płakać.
Zobaczyłam całą grupę ludzi stojąca nade mną. Stałam się jeszcze bledsza niż zazwyczaj i zaczęłam się trząść i pocić ze strachu. Jakiego tam strachu, z przerażenia!
- Idźcie sobie! - powiedziałam. - Zostawcie mnie!
Nauczyciele rozproszyli wszystkich a potem niemal siła zaprowadzili mnie do pielęgniarki. Kobieta wstrzyknęła mi coś na uspokojenie i podeszła do chłopaka i jakiegoś nauczyciela.
- Co z nią? - spytał mężczyzna.
- Wydaje mi się, że cierpi na antropofobię.
- Na co? - spytał chłopak.
- To paniczny lęk przed innymi ludźmi. Osoba cierpiąca na antropofobię stara się za wszelką cenę odpędzić od siebie innych, bo boi się, że zrobią jej krzywdę.
Nieprzytomnym, lecz wystraszonym wzrokiem spojrzałam na chłopaka.
Alec? Hunter?
Lecę pisać :v
OdpowiedzUsuń