Stałam obok drzwi wsłuchując się w słowa chłopaka. Zapomnieć o przeszłości? On myśli że tak łatwo da się to zrobić? Gdyby na własne oczy zobaczył i na własnej skórze doświadczył to, przez co ja musiałam przechodzić, zmieniły zdanie. Przecież on nie widział jak ojciec morduje nowo narodzone dziecko, tylko dlatego, że miał taki kaprys i własna matkę za to, że wyszła bez jego zgody. Nie musiał codziennie oglądać matki, która przez chorobę psychiczną była jak najstraszniejsza postać z horroru. Nie musiał patrzeć jak brat co chwila bierze narkotyki, a siostra tnie się nożem. Nie. On miał normalne dzieciństwo.
- Cokolwiek złego ci się przydarzyło, to już minęło. Nie rozpamiętuj przeszłości, bo to boli jeszcze bardziej. Albo wpuść mnie do środka. Postaram się jakoś pomóc... Jestem tu tylko ja, ani śladu po nich.
Usłyszałam jego ciche westchnięcie. Nie wiem dlaczego, ale przekręciłam zamek w drzwiach i od razu pobiegłam do biurka, na którym stał pokaźny wazon. W razie czego rzucę w niego. Drzwi wydały ciche skrzypnięcie a po chwili w moim pokoju stał chłopak. Złapałam wazon jedną ręką, a do drugiej chwyciłam metalowa figurkę.
- Odłóż to Araya... Nic ci nie zrobię.
Mimo to dalej trzymałam przedmioty w rękach. Chłopak usiadł na fotelu po drugiej stronie pokoju, możliwie jak najdalej ode mnie. Odłożyłam wazon, zaczął mi już ciążyć. Figurkę jednak kurczowo ściskałam w dłoni. Boże po co ja go tutaj wpuściłam...?
- Powiedz mi dlaczego boisz się ludzi - powiedział cicho.
- A ty byś się nie bał gdybyś przeszedł przez to co ja? - spytałam jakby już znał moja przeszłość.
- Co takiego przeżyłaś? - jego głos był łagodny. - Spotkałaś kogoś złego?
Usiadłam na łóżku i podciągnęłam kolana pod brodę.
- Seryjnego mordercę, psychicznie chora kobietę, narkomana i sadystkę - powiedziałam cicho. - Tatę, mamę, brata i siostrę - powiedziałam cicho. - Bili mnie. Krzyczeli po mnie. Cięli skórę. Głodzili.
- Boże mój... - zaczął chłopak.
- Zamykali w małych pomieszczeniach, straszyli wężami i pająkami, kazali pić krew, patrzeć na śmierć, zrzucali z dachu domu w kolczaste krzaki, w burzę kazali wychodzić do grodu - wymieniałam cicho przyczyny większości moich fobii. Naprawdę bałam się ludzi. Bałam się, ze znowu ktoś mnie skrzywdzi. Bałam się, że wszyscy ludzie są tacy sami. Wszyscy oprócz babci... tylko ona mnie kochała, tylko o na była dla mnie dobra, tylko o na się mną opiekowała. I zapłaciła za to życiem. Skuliłam się jeszcze bardziej czują napływające do oczu łzy spowodowane przykrymi wspomnieniami z dzieciństwa.
Alec? U mnie tez kiepskawo :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz