Te obie wymieszane sytuacje wyrzuciły z mojej głowy cały sens, którym jeszcze żyłem. Sprawiałem wrażenie bardziej tajemniczego i zamkniętego w sobie, niż na co dzień. Smutnego i przygnębionego. Tego dnia w pokoju próbowałem dodzwonić się do matki jeszcze parę razy. Za każdym razem słyszałem tylko ciągły szum, który przyprawiał mnie o jeszcze większy ból głowy. Wtedy otarłem pot z czoła i stwierdziłem, że koniec starań na ten moment...
Nie chcąc dłużej pozostawać w cieniu pokoju, wyszedłem na korytarz. Był już zapełniony po brzegi. W środku wierzyłem, że uda mi się minąć osoby, które znam.
***
Czy moje błagalne prośby o nie psucie innym dnia zostały wysłuchane? Nie. To, odkąd jestem w Akademii, jest najgorszy dla mnie czas. Taki czas, kiedy popełniasz błąd wchodząc mi w drogę. Poważnie – czy bym chciał czy nie chciał, nie potrafiłem okazać ani krzty entuzjazmu, a co dopiero mówić o byciu miłym... to raniło innych, cholera. A ja mogłem tylko patrzeć.Proszę, Lena, skończ. Te słowa dudniły w moich uszach niczym niekończące się echo, gdy stałem pośrodku korytarzy, mijany przez dziesiątki osób. Mimo że wewnątrz przeżywałem dosyć spore załamanie, sprawiałem wrażenie bardziej złego, niżeli skołowanego. Albo te dwie emocje przepychały się wzajemnie. Czułem to doskonale. Nawet nie starałem się być przesadnie miły. Tak właściwie, w ogóle nie byłem miły. Ale kiedy Lena upadła, podniosła na mnie wzrok, który był autentycznie smutny i pełen łez, poczułem ukłucie w sercu. Mocne, dające o sobie znać ukłucie.
Moje ciało zastygło. Nawet nie ruszyłem za nią, bo myśli wewnątrz mojego umysłu wirowały jak jedna wielka kula utkana ze wszystkich problemów, jakie mnie nękały, i nie potrafiłem skupić się na niczym innym. Miałem dość. Za dużo tego wszystkiego. Lena. To ona sprawiła, że nagle zacząłem być kimś więcej niż tylko chłopakiem, na którego lecą jakieś puste laski, bo jest taki tajemniczy i nieprzystępny. Czuję, że to ona jest przyczyną moich zmian, i nie umiałem stwierdzić czy naprawdę tego chcę, choć moja decyzja wisiała na granicy zwanej wolałbym zostać tym, który się nie przejmował; tym, który nie wychylał się zbyt daleko. I tym, który więcej przeżywał wewnątrz, niż na zewnątrz. Tym, który nie chciał nawiązywać bliższych relacji, niż zwykłe przywitanie i parę dialogów. Taki po prostu był mój sposób bycia. Nie spoufalałem się zbyt bardzo... z nikim. I nie zamierzam nagle przyjmować pomocy. Od kogokolwiek. W tym szarym dla mojego życia czasie miałem ochotę wszystkich odtrącać.
Muszę zatrzymać tempo. Chociaż na chwilę.
Pokręciłem głową do samego siebie, starając się opanować nieprzyjemny ból głowy. Wtedy z nagła przypomniało mi się, co Lena powiedziała. Nauczyciel wf'u kazał ci do siebie przyjść, żebyś wytłumaczył mu to zniknięcie. Nauczyciela wf'u włożyłem w kategorię najmniejszych problemów. To będzie czysta formalność.
***
– To wszystko? – spytałem, kiedy moja wizyta u Craver'a powoli dobiegała końca. Przez cały czas starałem się skupiać na tym, co mówi, a nie na tym, co dzieje się w mojej głowie. I udawało mi się to genialnie. Chyba wracam do formy. Powoli, ale wracam.Wklepałem mu jakąś tandetną wymówkę, którą łyknął.
– Chyba tak... – zamyślił się.
Chciałem wyjść, gdy ponownie usłyszałem swoje imię.
– Alec, stój. Ta dziewczyna... Lena. – Zrobił przerwę, jakby przywoływał w tym momencie wszystkie swoje wspomnienia związane z nią. Tak czy inaczej westchnąłem głośno, słysząc o niej. – Zdajesz sobie sprawę, że ona chce ci pomóc?
– Wiem to. Spotkałem ją kilka godzin po wf'ie. – Wzruszyłem ramionami, jakby mnie to kompletnie nie obchodziło, ale tak naprawdę myślałem nad tym. I mimo że na to się nie zanosiło: doceniam jej chęci, ale nie pozwolę, żeby wplątała się w moje problemy. Nie potrzebuję wsparcia psychicznego. I tak to nic nie da.
– Przyszła do mnie dzisiaj i zapytała się, jak pomóc osobie, która nie okazuje, że ją chce. Widziałem, że jest naprawdę przejęta, dlatego bądź mężczyzną i zrób to, co do ciebie należy. Takie osoby to skarb... – Mamrotał coś jeszcze, ale w pewnym momencie jego słowa były kroplą, która przepełniła czarę. Nie musiał nic dopowiadać. Sam nie wiedziałem, co miał na myśli, ale sprawił, że po prostu chciałem iść do Leny i ją w cholerę przeprosić za to, jakim gburem byłem. I jestem.
***
Lecz najpierw, zanim to zrobię, postanowiłem ustabilizować swoją sytuację z mamą. Nie potrafiłem z tak ciężkim głazem iść i przeprosić Lenę, a później znowu zacząć ją odpychać. Ostatecznie zdecydowałem się wybrać do niej dwadzieścia godzin później, po lekcjach. Przez ten czas posyłaliśmy sobie tylko nieme spojrzenia, a moje wciąż były takie same, jak wcześniej. Nawet raz podeszła, ale znowu ją zbyłem, bo oferowała swoją pomoc i chciała porozmawiać, a ja nie mogłem pozwolić, by to zrobiła. Taki już ze mnie skomplikowany mechanizm. Te długie godziny były okresem, kiedy ciągle zmieniałem zdanie i wymieniałem za i przeciw. Przeprosić ją, czy nie.I zapukałem do jej drzwi, opierając się o ich framugę. Otworzyła bardzo szybko, a ja obserwowałem jej wyraz twarzy z wielką dokładnością. Moja wyrażała niewiele. Rozluźnione czoło; łagodny wzrok. Nie wiedziałem od czego zacząć.
Wtedy wzruszyłem ledwo ramionami i złączyłem dłonie, ciągle zastanawiając się nad tym wszystkim. Ale teraz była pora na działanie.
– Pewnie słyszałaś już to setki razy od kogokolwiek, ale byłem egoistą. Po prostu egoistą. I przepraszam, ale musisz wiedzieć, że jestem, jaki jestem. Żałuję, to był dla mnie zły czas. – Na końcu westchnąłem, spuszczając wzrok, a potem jeszcze raz przenosząc go na nią. W jej oczach ciągle widziałem łzy, choć ich tam w tej chwili nie było. Żyłem tym momentem, gdy ją odrzuciłem. Ale... moje podejście się nie zmieni. Doceniam wszystko, co próbuje dla mnie zrobić, ale nic z tego. Dawny Alec ciągle trzyma wartę i jest niereformowalny.
Mimo że sprawa z moją matką i telefonem wydawała się być zamknięta, ja nadal wiedziałem, że Lena nie odpuści. Jeśli powoli radzę sobie z psychicznie chorą kobietą, to i Holmesa dam radę utrzymać w niepewności.
Lena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz