Środa. Środek tygodnia. Którego większość z uczniów tak wyczekuje, głównie dlatego, że po środzie wszystko jakoś szybciej mija. A wolny weekend to coś, czego wyczekują wszyscy. Przynajmniej dyrekcja nie wpadła jeszcze na pomysł, by zająć nam czymś te dwa dni, ale przecież zawsze mogło się to zmienić. Chociaż z drugiej strony, co tu jest takiego do robienia? Powiedzmy sobie szczerze, nie za wiele.
Przyjrzałam się swojemu rysunkowi szkieletu psa z mechaniczną nogą. Nie wyszła mi czaszka, psy raczej mają trochę bardziej spłaszczoną... No nic, poprawię to na lekcjach. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do biurka, na blacie którego miałam przyklejony plan lekcji.
Pierwsze dzisiaj są zajęcia taneczne. Ucieszyłam się nawet na tą wieść. Lubiłam te zajęcia, a pan Craver był naprawdę dobrym nauczycielem. No i fajnie się na niego patrzyło. Czynnikiem, którym zjednywał sobie prawie wszystkich uczniów, był fakt, że był naprawdę równym facetem. Dało się z nim pogadać jak z normalnym człowiekiem, nie oczekiwał od nikogo ukłonów i niewiadomo jakiego szacunku. Ale jego braku też nie tolerował, więc trzeba było wiedzieć do jakiego stopnia można się z nim spoufalać.
Spakowałam wszystkie potrzebne książki do torby i wyszłam z pokoju, zamykając drzwi na klucz. Droga z części, w której były pokoje, do tej części akademii, gdzie była sala taneczna, pracownia fotograficzna i inne tego typu wyspecjalizowane pomieszczenia, nie była zbyt skomplikowana. Przejście jej zajmowało mi zazwyczaj około trzech minut, jednak dzisiejszego dnia w drodze zatrzymał mnie dyrektor, co przedłużyło moją drogę na salę taneczną.
- Witaj, Charlotta. - Mężczyzna uśmiechnął się do mnie, zatrzymując gestem ręki. Popatrzyłam na niego uważniej, pytającym spojrzeniem. Tego dnia nie za bardzo miałam ochotę na luźne pogawędki z dyrektorem. Lubiłam go, znaliśmy się prawie całe moje życie, w końcu małżeństwo, które prowadziło akademię, było także dobrymi znajomymi moich dziadków, którzy zajęli się moim wychowaniem, gdy matka nie była już do tego zdolna. I mimo, że mocno ich kochałam i robili dla mnie wszystko co najlepsze, nie byłam nigdy z nimi do końca szczera. Głównie chodziło o moje zdrowie i to ustrojstwo, które nosiłam w sobie. Ojciec i matka dobrze wiedzieli, jakie zagrożenia wiążą się z tym urządzeniem, jednak stwierdzili, że nie ma sensu martwić tym dziadków, a prawdopodobieństwo takiego zagrożenia jest zbyt małe, by nie móc spróbować. Jednak ja dzisiaj wiedziałam, czułam, że mimo wszystko to był błąd. Ale było za późno.
- Dzień dobry panu. - Uśmiechnęłam się lekko do dyrektora, starając się panować nad głosem, co z rana nie było takie proste.
- Dziadek prosił, żebyś zadzwoniła do niego dzisiaj wieczorem.
- Dobrze, zrobię to. Dziękuję. - Skinęłam głową na pożegnanie dyrektorowi i oddaliłam się szybko, nie chcąc, by mężczyzna zaczynał następny temat. Nie to, że nie lubiłam pana Trumana. Ja po prostu...
Resztę drogi do sali tanecznej pokonałam bez większych przeszkód. No może poza wpadnięciem na kilku uczniów na zakrętach. Ciężko przewidzieć, że ktoś zaraz wyjdzie na ciebie zza rogu. A z moim wzrostem nie byłam zbyt widzialna dla chłopaków mających prawie dwa metry. Coś za coś.
Po krótkiej rozgrzewce i rozciąganiu się pan Craver przedstawił nam nowego ucznia. Chłopak... Hah, z wyglądu raczej nie dało się go nie zapamiętać, jednak jego imię... Było tak dziwaczne, że nie byłam w stanie powtórzyć go nawet trzy sekundy po tym, jak się przedstawił, a co dopiero na koniec lekcji. Podczas której ćwiczyliśmy już cały układ, którego uczyliśmy się na poprzednich lekcjach.
Na koniec zajęć mężczyzna kazał ustawić się nam w linii i z zamkniętymi oczami wskazał jedną osobę. Palec pana Cravera padł centralnie na mnie.
- O. Emi, świetnie. Chodź tutaj - gestem ręki przywołał mnie do siebie i czarnowłosego, który stał obok niego, przyglądając się wszystkim. Swoją drogą, to był chyba jedyny nauczyciel, który mówił do mnie Emi. - Pomożesz nowemu koledze z naszym układem, prawda? Nie będzie to dla ciebie problem? - Uderzył mnie pięścią w ramię, na co zaśmiałam się, robiąc naburmuszoną minę.
- Oczywiście, że nie.
- Super. Im trochę czasu zajęło nauczenie się tej choreografii, jednak jesteś bystry i myślę, że w pojedynkę pójdzie ci szybciej. - Poklepał naszą dwójkę po plecach, po czym odszedł do pozostałej części grupy. Zerknęłam na czarnowłosego z zadziornym uśmiechem.
- Pierwsze zajęcia dzisiaj o szesnastej. Nie spóźnij się - mrugnęłam do niego i wyszłam z sali, zabierając swoje rzeczy spod ściany.
EDIT: Jeongguk? Zmienione xD pasuje? ^-^
Kookie dobrze tańczy! Co to ma być?! XD Zerknij no do karty postaci XD Gold Man XD
OdpowiedzUsuńhttps://m.youtube.com/watch?v=bV9Svms-LYY
Jungkookie to ten w długich carnych spodniach, czarnej bluzce, włosach i butach XD Śpiewa pierwszy (ten w okularach rapuje jak coś i to jest Rap Monster XD)
Dobrze, nie krzycz XD
OdpowiedzUsuńZmienię ;_;
Wybacz, po prostu wczoraj nie miałam innego pomysłu .-. Jakaś taka... Nieogarnięta bardziej niż zazwyczaj byłam :c