5.03.2017

Od Nathalii CD Michaela

Przez kilka dłuższych chwil patrzyłam na jego twarz. Jego oczy, jego ruchy. Później moje spojrzenie przeniosło się na ciocię. Młodą kobietę. Łatwo wywnioskować, że za tą rodziną - samą kawiarnią, kryje się jakaś historia. Nie znałam jej, ale wiedziałam, że się wzruszę. Prędzej czy później.
Dla zachowania pozorów normalności, odwzajemniłam uśmiech - równie promienny. Poprosiłam o rurki z kremem. Kilka chwil zajęło mi, nim zdecydowałam się na właśnie ten, a nie inny smakołyk. Równie kuszące wydawały się wiśnie w bitej śmietanie, ale chyba mądrze stwierdziłam, że po takiej dawce cukru, zaczęłabym rzygać.
Zamknęłam menu, odkładając je na brzeg stolika.
- Przepraszam... - Nigdy nie wiedziałam jak zwrócić czyjąś uwagę. Ciocia jednak zatrzymała się.
- Tak, kochanie?
- Czy mogłabym prosić o rurki z kremem i wiśniami?
- Polane czy w środku?
- Polane.
- Oczywiście, że tak! Zaraz wam je przyniosę. Coś do picia?
- Sok - powiedział Michael.
- Ja poproszę wodę.
Rurki z kremem i wiśniami. To był pomysł godny Nagrody Nobla. Muszę to opatentować i sprzedać za grube miliony. Rurki z kremem i wiśniami. Rurki z kremem i wiśniami! Przecież to genialne! 
Założyłam nogę na nogę i rozejrzałam się po kawiarni. Było dziewięciu gości, łącznie z nami. Trzy staruszki, zajadające ciasto, popijane herbatą. Dwóch studentów, którzy pisali coś na kartkach w zeszytach, co chwilę biorąc nerwowe łyki mocnej kawy. Dwoje nastolatków, najprawdopodobniej gimnazjalistów. Chyba mieli "randkę". Większą uwagę poświęcali sobie nawzajem, niż pysznym słodkościom cioci Michaela. W sumie się im nie dziwię.
No i my. Licealiści. Położyłam dłonie na stoliku, a spojrzenie przeniosłam na nowego kolegę.
- Panuje tu fajna atmosfera. Jest taka... domowa.

Michael? Przepraszam, przepraszam, pranie poskładane, ale wena została chyba w pralce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz