Wpatrzyłam się w odchodzącą sylwetkę chłopaka. Złapałam się za rękę,
pocierając ją. To naprawdę było przypadkiem... Spuściłam głowę w dół,
gdy nagle usłyszałam dzwonek szkolny, oznajmiający rozpoczęcie kolejnych
lekcji. Podniosłam wzrok w górę, czekając, aż większość uczniów
przejdzie przez korytarz, bym sama poszła do sali lekcyjnej, nikogo nie
potrącając. Szczęśliwa dotarłam do już całkiem zapełnionego
pomieszczenia. Rozejrzałam się, widząc przy głównym stanowisku panią Judson,
uczącą przyrody. Przeniosłam wzrok na miejsca przede mną. Całkowicie
pusta była ławka w trzecim rzędzie przy oknie. Zaczęłam iść w tamtym
kierunku, cudem unikając latającego długopisu. Zamrugałam kilka razy,
spuszczając głowę i ostatecznie siadając na krześle najbliżej okna.
Wyjęłam z plecaka piórnik, jak i zeszyt i odpowiednie książki.
- Elayza - usłyszałam głos nauczycielki. Podniosłam głowę wyżej. Pani Judson
machnęła ręką, bym podeszła do niej. Wstałam z siedzenia, minęłam trzy
puste i podeszłam do kobiety o blond włosach. - Czy byłabyś tak miła i
poszła do klasy obok, do pana Seagala i poprosiła, by chłopak...Louis Styles
do mnie przyszedł. Wczoraj miał napisać jedną pracę, jednak nie
przyszedł i chciałabym z nim o tym porozmawiać. To jak? - na końcu
spytała, delikatnie się uśmiechając. Skinęłam głową, odwracając się, by
wyjść z klasy. Po chwili już znajdowałam się na korytarzu, przeszłam
parę metrów i stanęłam przed drzwiami do następnego pomieszczenia. Lekko
zapukałam, chwytając klamkę i ciągnąc ją w dół. Gdy pchałam drzwi do
środka, wzięłam głęboki wdech dla odwagi. W środku spotkałam się z
zaciekawionym wzrokiem nauczyciela.
- Dzień dobry... - zaczęłam, przyglądając się uczniom w klasie. Czy ja widzę tego chłopaka z korytarza..? Którego wczoraj potrąciłam..? Zatrzymałam na nim wzrok. - Pani Judson prosi do siebie Louisa Stylesa - powiedziałam,
powracając na twarz mężczyzny stojącego na przodzie pomieszczenia. Ten
skinął głową, wpatrując się w kogoś w uczniów. Złapałam kierunek jego
patrzenia, trafiając na tego gościa z wczoraj i dzisiaj. Lekko się
spięłam, mając strach w oczach. Chłopak podniósł się z miejsca,
podchodząc w moją stronę. Przełknęłam ślinę trochę głośniej niż zwykle.
Louis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz