5.07.2017

Od Michaela Cd Nathalia

Gdy ciocia odeszła wtopiłem wzrok w stół starając się zapomnieć o Davidzie i Rose. Beztroskie dzieciaki. Szkoda, że już ich tutaj nie ma.
- Panuje tu fajna atmosfera. Jest taka... domowa.
Podniosłem głowę gdy dziewczyna wypowiedziała te słowa. Uśmiechnąłem się do niej blado.
- Ciocia bardzo długo pracowała na to, żeby to miejsce było takie jakie jest teraz - powiedziałem i oparłem brodę na rękach. - Razem z wujkiem tworzyli to miejsce od zera. Razem stawiali fundamenty, mury, razem ocieplali budynek i malowali go.
- Naprawdę? - spytała z niedowierzaniem.
- Tak. Wujek jest malarzem i projektantem wnętrz. A ciocia ma dobre pomysły, nie tylko w kwestii gotowania. Te wszystkie wzory na ścianach to jej pomysły. Wuj tylko przeniósł to z papieru na ścianę.
- Niesamowite... - powiedziała dziewczyna.
Odwróciłem głowę w stronę lady i w idealnym momencie zobaczyłem, że ciocia kładzie na tacę wodę dla Nathalii i zmierza w naszym kierunku. Minęła stoliki i położyła nasze zamówienia.
- Proszę dzieciaki - powiedziała z uśmiechem. - Gdybyście czegoś potrzebowali to zawołajcie, albo poproście Tzuyu. Znasz ja Mike, prawda?
- Tak, chodzi z nami do szkoły.
Uśmiechnęła się i odeszła. Wlałem sok do wcześniej przygotowanej lemoniady, żeby podkreślić jej smak. Dziewczyna włożyła do buzi rurkę z kremem i oblizała usta ze smakiem, a na jej twarzy zauważyłem rozkosz. Sam wziąłem do ręki tartaletkę i ugryzłem kawałek. Delikatnie, kruche ciasto wypieczone wręcz na idealnie złoty kolor, a w środku truskawkowa pianka, uwieńczona na górze kwiatkiem w bitej śmietany i płatkami kokosu. Zawsze to zamawiam. Pamiętam jak siedziałem z Rose przy jednym stoliku i oboje zajadaliśmy się pysznościami. Ostatni raz tutaj była. Westchnąłem i zamknąłem oczy na dłuższą chwilę.
- Michael...? - dotyk dziewczyny sprawił, że spojrzałem na nią ze smutkiem. - Co się dzieje?
- Przepraszam... ja tylko...
Odłożyłem smakołyk na talerz i wyjąłem z kieszeni spodni telefon. Poszperałem trochę w galerii, aż w końcu znalazłem filmik. Dałem go dziewczynie.
- Sama zobacz. Bo nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie - powiedziałem naciskając na słowo 'odpowiedzieć'.
Dziewczyna włączyła play i nagle usłyszałem Rozbawiony głos Rose. Wstałem od stołu i podszedłem do okna, które znajdowało się obok stolika. Spojrzałem za nie z pustym wyrazem twarzy. Nie chciałem oglądać tego filmiku. Znałem go aż zbyt dobrze. David i Rose startowali razem w zawodach jeździeckich. Zanim wsiedli na konie, ciocia zrobiła z nimi 'wywiad na wyłączność'. Byłem tam wtedy. Miałem może 13 lat.Oni mieli po 16. Byli tacy uśmiechnięci, radośni.  Potem chwila przerwy w nagraniu i gdy film znowu się pokazuje Rose siedzi już na koniu. Z chmur pada deszcz, który przeradza się w niemiłosierną ulewę, ale ona mimo to jedzie dalej. I gdy wykonuje skok.... koń poślizguje się na błocie i wywraca miażdżąc Rose. Nie zdążyła się wyswobodzić. Koń wstał i cały się trząsł, jednak moja kuzynka leżała bez ruchu. Gdy przybiegliśmy, było już za późno. Nie żyła. David widząc to zaczął uciekać i w pewnym momencie ziemia się pod nim osunęła, więżąc go pod kilogramami błota. Udusił się. I nagle kamera została skierowana na mnie i ciocię. Alice wrzeszczała i przerażenia i rozpaczy, a ja stałem jak słup soli i z łzami w oczach patrzyłem jak Rose i David giną. Materiał dobiegł końca.
- W sekcji zwłok stwierdzili, że koń zmiażdżył jej żebra, które przedziurawiły płuca i serce. - powiedziałem z łzami w oczach. - Powiedział, ze cierpiała tylko przez chwilę. Za to David męczył się piętnaście minut, zanim skonał. - mówiłem cały czas wpatrzony w okno. - Piętnaście minut uwięziony pod błotem. Mieli tylko 16 lat...
Pozwoliłem łzom spływać swobodnie po mojej twarzy. Teraz już miałem gdzieś czy Nathalia je zobaczy czy nie.
- Ciocia adoptowała ich gdy mieli 5 lat. Słodkie bliźniaki osierocone przez los. Sama nie może mieć dzieci, więc to był dla niej cud. A potem...



Nathalia? :'(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz