5.18.2017

Od Chole Cd Leona

Dał mi jasno do zrozumienia, że  nie zamierza ani mi tego ułatwić ani tym bardziej być chodź trochę milszy.
Nie zmusze go do tego jednak nikt nie powiedział, że nie mogę starać się chodź trochę złaoać z nim wspólny język.
Otrząsnełam się szybko ze swoich myśli i postanowiłam ogarnąć trochę moją szafę, ponieważ miałam w niej straszny bajzel.
Gdy po godzinie skończyłam składać w niej swoje ubrania odetchnełam trochę z ulgą, że przynajmniej w mniejszym stopniu udało mi się ogarnąć moją szafę.
Nie potrafiłam się skupić za bradzo ciągle krążyły mi w głowie jego słowa.
Nie mogłam dłużej o tym rozpamiętywać dlatego też udałam się na basen. Pomyśliałam, że w ten sposób chodź trochę się zrelaksuję. Wziełam strój i poszłam, gdy się już przebrałam to od razu poszłam pływać.
Zrobiłam kilka okrążeń w tą i w tamtą stronę po kilkunastu minutach pływania zauważyłam, że Leon mi się przygląda.
Jednak bardziej mnie dziwiło to że mi się przygląda niż to że wogóle tutaj jest, pod płynełam trochę bliżej przyjrzałam mu się i powiedziałam:
- Nie patrz się tak na mnie.
- Będę robił co mi się podoba.
- Dobra. Wasza wysokość już się Ci usuwam.
Wyszłam z basenu i chciałam pójść ale zatrzymały mnie słowa które powiedział:
- Ofiara losu.
Od wróciłam się w jego stronę i powiedziałam:
- Ofiarą losu to ty jesteś. - powiedziałam podchodząc bliżej po czym dodałam:
- Nie... Czekaj... To zbyt delikatne słowo jesteś dupkiem, samolubem, pieprzonym egoistą. - powiedziałam ostrym głosem.
- Ja przynajmniej nie robie z siebie ofiary losu. - powiedział z uśmiechem na ustach
- Gówno o mnie wiesz. Nie masz prawa mnie oceniać.
Chciałam pójść ale Leon złapał mnie za rękę i powiedział:
- Jeszcze nie skończyłem z tobą rozmawiać.
 Próbawałam się wyrwać i nie fortunnie zdarłam sobie bandaż i pękły mi szw z mojego nadgarstka zaczeła z niego płynąć krew:
- Chole... - zaczął Leon
- Nie dotykaj mnie, nie podchodź - warknełam przez łzy, pobiegłam do szatni.
Usiadłam na ławce a za mną przyszedł Leo z apteczką byłam na niego zła a jeszcze bardziej na siebie, że znowu wdałam się w jego zaczepki:
- Zostaw mnie i nie zbliżaj się do mnie więcej - powiedziałam, wstałam i zabrałam od niego apteczkę.
Wróciłam do miejsca gdzie siedziałam i zaczełam wyciągać z apteczki bandaż:
- Daj pomogę Ci. Sama nie dasz rady sobie opatrzyć nadgarstka.
- Wiesz co? Nie udawaj, że chcesz mi pomóc, nie lituj się nad mną ze względu na Liama. Rozumiesz?
(Leon?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz