5.07.2017

Od Oscara CD Tzuyu

- Nic nie szkodzi, sam mogłem uważać ale ciągle jestem oszołomiony po szalonym wyścigu - zaśmiałem się cicho, kiwając głową w stronę ośmiu chłopaków, którzy na pobliskim parkingu zostawiali swoje motocykle. Wróciłem spojrzeniem do dziewczyny, która jakby nieco zawiedziona zmarszczyła brwi. Swoją drogą, była całkiem urocza. Dużo niższa ode mnie Azjatka o brązowych, długich włosach i przyozdobionych błyszczykiem ustach, wzruszyła ramionami.
- Głupota - skwitowała jedynie, odwracając się na pięcie, jakby nie mogła znieść widoku motocyklistów.
- Widzę, negatywnie nastawiona - uśmiechnąłem się pod nosem - A szkoda, bo to niezła zabawa - poruszyłem znacząco brwiami. Niższa puściła jednak moją uwagę mimo uszu, gotowa do wytoczenia mi argumentu, dlaczego to ona ma rację, nie ja. Przerwałem więc te szalone zapędy i wysunąłem w jej stronę dłoń - Miło Cię poznać, jestem Oscar - pokręciłem przecząco głową. Kobiety, wszystkie takie same.
- Tzuyu - mruknęła nadal się mi przyglądając. Dziewczyna od początku spotkania lustrowała mnie od góry do dołu, widocznie się z tym nie kryjąc. Naciągnąłem więc kurtkę nieco mocniej i oczekując powrotu chłopaków z przeciwległej ulicy, zacząłem nerwowo tupać nogą dając upust swojej irytacji.
- Oscar, wybacz ale Twojego imienia nie powtórzę - zaśmiałem się analizując w głowie trudne słowo, którego użyła chwilę temu.
- Może być samo Tzuyu - dodała, uśmiechając się szerzej. Ha, zabawna zagrywka.
- Tak więc Tzuyu? - nieco pokracznie w moich ustach zabrzmiało to słowo, jednak nie przywiązałem do niego większej wagi i obróciłem się na pięcie posłałem szeroki uśmiech piątce chłopaków, która właśnie do nas dołączyła.
- Oscar pedałku, od kiedy przerzuciłeś się na dziewczyny? - wyższy ode mnie, zielonooki o kruczoczarnych włosach chłopak, poklepał mnie po ramieniu. Jego silna dłoń pomknęła po moich plecach, jakby przedzierając się przez całą klatkę piersiową. Zachłysnąłem się powietrzem, próbując nie dać po sobie nić poznać i wykorzystując resztki sił zgromiłem go wściekłym spojrzeniem i rzekłem proste.
- Odwal się David - mój przyjaciel parsknął krótkim śmiechem i zmierzył dziewczynę wzrokiem - Zakładam, że ta dama wolałaby wpaść na prawdziwego mężczyznę nie na Ciebie - skinął na nią i potargał moje włosy - mały - prychnąłem, odpychając go. Dlaczego ja, właśnie ja, musiałem trafić akurat na niego i użerać się z tym wielkoludem.
- Czasem Cię nienawidzę - burknąłem. Wciąż obecna wśród nas Tzuyu jakby chcąc zakończyć naszą dziecinadę tupnęła nogą, chrząkając cicho. Wszystkie sześć głów z zaciekawieniem odwróciło się w jej stronę.
- Ja... Już pójdę, jeszcze raz przepraszam i było miło Cię poznać - uśmiechnęła się szeroko, mrugając kilkukrotnie. Mimo pożegnania nie odeszła, słusznie oczekując mojej reakcji. Zacisnąłem usta w cienką linię i dwoma palcami potarłem podbródek.
- No wiesz, dziś przygotowujemy się do zawodów o dwudziestej na torze za szkołą będziemy ćwiczyć więc jeśli pasjonują Cię motocykle, to wpadnij i weź koleżanki - uśmiechnąłem się do dziewczyny poruszając brwiami - Tymczasem, mam nadzieję, że do zobaczenia - pożegnałem ją machnięciem i wsuwając pod pachę kask, ruszyłem z chłopakami w stronę sklepu.

***

Wszystko było gotowe, piękne maszyny, ustawione w rządku czekały na swoich właścicieli lśniąc w księżycowym blasku, który otaczał czarny tor. Nie mogłem się doczekać aż usłyszę pierwszy ryk silnika, a we mnie wstąpią emocje obecne wtedy i tylko wtedy gdy jadę.
Buzująca wtedy w żyłach adrenalina była niesamowita, ta mgła ryzyka snująca się gdzieś w wielkiej radości była kumulacją wszystkiego, przez co wrażenia były jeszcze lepsze. Staliśmy przy wysokiej siatce, kończąc swoje przygotowania do pierwszej próby.
Podobało mi się, że szkoła pozwalała rozwijać swoje pasje, że tak nas w tym wspierała.
Wsunąłem na głowę kask rozglądając się dookoła, gdy jeden z moich towarzyszy imieniem Zachary szturchnął mnie w żebra.
- Gdzie Twoja dziewczyna? - zaśmiał się, za co oberwał strzał w żebra.
- Jak widać nie lubi mocnych wrażeń - wydusiłem w kask.

Tzuyu? 
Na nic więcej mnie teraz nie stać, wybacz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz