5.27.2017

Od Will'a cd Oscara

Czarna sylwetka znajomego mi od wczoraj chłopaka pozostawała w nieruchomej pozycji, ze znudzeniem przesuwając wzrokiem po północnej części toru.
Czarny od zawsze był kolorem złych bohaterów w bajkach -przeszło mi przez myśl.
Zaraz jednak przypomniałem sobie iż "ten dobry charakter" czyli stojący obok mnie Oscar również nie przyodział dziś niczego kolorowego. Pomimo, że znałem chłopaka zaledwie od jednego czy dwóch dni to miałem szczerą nadzieję, że pokaże Alex'owi gdzie jego miejsce. Co prawda nie znałem owego mężczyzny ani trochę, a tym bardziej niewiele rozumiałem z tego całego ich konfliktu ale po wczorajszej rozmowie na moście wiedziałem komu będę życzył miażdżącej porażki. W końcu:
Wróg mojego przyjaciela jest moim wrogiem.
Czy jak to tam ludzie gadają.
Czując ukłucie w żebrach spojrzałem w prawo napotykając zniecierpliwiony wzrok Oscara. Nie mówiąc nic ani nie czekając na żadną reakcję z mojej strony ruszył do przodu krokiem mającym zapewniać przeciwnika o swojej pewności siebie. Nie odwracał się za siebie. Wiedział, że pójdę za nim co z resztą uczyniłem niemal od razu.
Czułem, że ciemnowłosy jest zdenerwowany. Spodziewałem się, że nawet najmniejszy gest czy słowo rzucone w nieodpowiednim momencie może go rozjuszyć więc dodawanie mu otuchy pozostawiłem już na sam koniec, gdy będę musiał opuścić trasę wyścigu i przyglądać się całemu zajściu z boku jako bierny widz.
Było to strasznie irytujące. Wszystko zależało od Oscara, jego umiejętności, skupienia i zdolności przewidywania ruchów Alex'a. O ile on mógł pozbyć się tym emocji, zagłoszonych adrenaliną, zaraz po odpaleniu silnika, o tyle ja mogłem jedynie siedzieć i patrzeć. Wkurzało mnie to tym bardziej, że miałem niemal stu procentowe przeczucie, że chłopak nie będzie trzymał się zasad i wyczuwając, że traci przewagę posunie się do jakiegoś manewru.
- Zabrałeś ze sobą opiekunkę? -stwierdzenie Alex'a wyraźnie rozdrażniło i tak spiętego już Oscara, który mimo wszystko zachował pozorny spokój.
- Nie przyszliśmy tutaj na pogaduszki Alex -wycedził ciemnowłosy i poprowadził swoją maszynę na linię, tuż obok sprzętu przeciwnika.
- Widzę, że ci się spieszy -uśmiechnął się
W tonie jego głosu oraz minie jaką przybrał było można bez problemu wyczuć niechęć do Oscara a także zdumiewającą pewność co do swojej wygranej.
Włoch zignorował dalsze zaczepki i po prostu wsiadł na motocykl. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały poruszyłem bezgłośnie wargami życząc mu powodzenia. Chłopak pokiwał głową po czym wlepił zniecierpliwione spojrzenie w Alexa.
Spięty i bardzo do tego niechętny usunąłem się z toru i stanąłem gdzieś z boku w bezpiecznej odległości. Nie mógłbym usiedzieć w miejscu. Już teraz nerwowo przystępowałem z nogi na nogę, a przecież nawet nie odpalili silników.
Jakby na te słowa z mojej strony czekali właśnie powietrze przeszył groźny ryk, a zaraz potem dołączył do niego drugi, wzmacniając go. Rozluźniłem dłonie dopiero zdając sobie sprawę, że cały czas miałem je kurczowo zaciśnięte co poskutkowało bólem i śladami wbijanych paznokci na ich wewnętrznych częściach. Wypuściłem powoli powietrze ale w żadnym stopniu mnie to nie uspokoiło. Wciąż czułem i słyszałem szybko walące w piersi serce i ciężko było mi uwierzyć, że obaj zawodnicy jeszcze tego nie dosłyszeli.
Wystartowali.
Zbyt skupiony na własnych emocjach nie spostrzegłem kto i w jaki sposób dał im do tego znak. Starając się odrzucić wszelkie inne myśli skupiłem wzrok na zawodnikach. Alex wystartował minimalnie wcześniej co jednak udało się nadrobić Oscar'owi już po kilkunastu sekundach. Jechali niemal ramię w ramię i gdy już wydawało się, że szybciej jechać nie mogą Alex przyspieszył i wyprzedził Włocha zagradząc mu usilnie drogę, by przypadkiem nie przyszło mu do głowy wysunąć się przed niego. Dałbym głowę, że Oscar w tym momencie przeklnął choć nic nie słyszałem a tym bardziej nie widziałem czy poruszył wargami. Ja sam miałem na to wielką ochotę i nie szczędziłem w myślach obelg pod adresem Alexa.
Z czasem taktyka znienawidzonego przeze mnie zawodnika zaczęła zawodzić i Oscar wysunął się na prowadzenie, zostawiając przeciwnika w tyle. Uśmiechnąłem się szeroko zapominając, że do mety został jeszcze spory odcinek toru i wszystko może się wydarzyć.
A wszystko miało oznaczać oczywiście Alexa i jego chore pomysły.
Niesiony buzującą w powietrzu adrenaliną zbliżyłem się do toru o kilka kroków. Chłopacy wciąż na przemian się prześcigali co działało mi na nerwy. Moja twarz musiała wyglądać komicznie dla kogoś obserwującego z boku. W ciągu zaledwie sekundy potrafiłem zmienić szeroki uśmiech na poirytowany grymas bądź pełne skupienia napięcie. Mięśnie twarzy dawały mi się już we znaki ale mimo to nie byłem w stanie zaprzestać pokazu emocji.
Zawodnicy w zawrotnym tempie zbliżali się do tego odcinka toru, przy którym stałem. Odruchowo cofnąłem się o krok nie odrywając przy tym zafascynowanego wzroku od groźnych maszyn. Alex aktualnie wyprzedzał Oscar'a o jakieś 5 metrów. Próbowałem, z niezbyt udanym skutkiem, przekazać mu swoim wzrokiem, że wiem iż da radę go jeszcze wyprzedzić. Że uda mu się wygrać. Gdy jednak przeniosłem spojrzenie na Alexa straciłem tę pewność.
Coś tu nie gra - podpowiadał mi umysł.
Chwilę poźniej już rozumiałem. Ciemnowłosy pomimo zbliżającego się zakrętu nie przechylił kierownicy w lewą stronę. Wciąż jechał prosto. Z zabójczą prędkością. Prosto na mnie. Serce ponownie próbowało wydostać się z mojej piersi, a krew zupełnie odpłynęła z twarzy sprawiając, że przybrała nienaturalnie blady kolor.
Oscar odruchowo zwolnił również nie spuszczając wzroku z Alexa, nie mając pojęcia co chłopak zamierza zrobić. Niesiony intuicją czy może raczej odruchem odziedziczonym po przodkach odsunąłem się gwałtownie na bok. Zawodnik zaraz wyjechały po za tor lecz w ostatniej chwili gwałtownie skręcił. Gdy mijał mnie dałbym głowę uciąć, że słyszałem jego szyderczy śmiech. Zagłuszony przez kask i warkot maszyn ale z pewnością śmiech.
Zawstydzony pojąłem, że był to tylko jego plan. Żeby nastraszyć mnie i Oscar'a. Żeby chłopaka ogarnęła wątpliwość i zapomniał na chwilę o wyścigu.
Poczułem jak twarz płonie mi od wstydu i poczucia winy. Po co ja się pchałem pod ten tor? Alex zdobył dzięki temu dodatkowe metry przewagi, a Oscar niepotrzebnie zwolnił.
Co gorsza już zaraz wjadą na metę. Włoch co prawda szybko odzyskiwał stracone metry ale nadal pozostawał w tyle.

Oscar?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz