5.14.2017

Od Louisa CD Elayzy


Po dzwonku udałem się do sali na język niemiecki z panem Seagalem. Zająłem miejsce w tyle. Wyjąłem z plecaka to co potrzebne i oparłem się wygodnie. Jeszcze dobrze nie zaczęliśmy lekcji a już ktoś zapukał do drzwi, które wolno się otworzyły a do sali weszła ta dziewczyna.
-Dzień dobry... - Zaczęła rozglądać się po klasie aż wreszcie trafiła na mnie. Gdy to nastąpiło uśmiechnąłem się do niej. - Pani Judson prosi do siebie Louisa Stylesa. - Ponownie jej wzrok powrócił do nauczyciela, który popatrzył na mnie.
Wstałem z miejsca i wolnym krokiem szedłem w stronę dziewczyny. Po chwili byłem już obok niej.
-Postaraj się wrócić szybko. - Powiedział pan Seagal.
-Dobrze.
Oboje wyszliśmy z klasy. Zauważyłem po dziewczynie, że jest spięta. Całą drogę przeszliśmy w milczeniu.
-Dzień dobry. - Powiedziałem do pani Judson jak tylko wszedłem do klasy.
-O Louis, dobrze, że jesteś. - Popatrzyła się na mnie. -Podejdź do mnie.
Stanąłem przed biurkiem.
-O co chodzi? - Oparłem się jednom dłonią o blat biurka.
-O zadanie z przyrody, termin minął wczoraj a ty mi go jeszcze nie oddałeś. - Wyjaśniła mi.
-Zadanie? Jakie zadanie? - Nie miałem pojęcia o jakie zadanie jej chodzi.
-Mieliście zrobić doświadczenie i wszystko opisać. - No tak, teraz sobie wszystko przypomniałem. Zupełnie o tym zapomniałem.
-Teraz już pamiętam. Zapomniałem o nim dlatego, że teraz mam zbyt dużo na głowie: zadanie z aktorstwa, czytanie książki na zajęcia z gry na instrumentach i zespół. - Próbowałem się jakoś wykaraskać z tej sytuacji.
-Dobrze, rozumiem to i dlatego dam Ci jedną i ostatnią szansę. Przynieś zadanie za tydzień a jak tego nie zrobisz to nie będę miała wyboru i wpiszę Ci jedynkę. - Zapisała coś w swoim notatniku.
-Oczywiście, przyniosę. Dziękuję. - Uśmiechnąłem się do niej.
-To wszystko, możesz iść.
-Do widzenia. - Przed wyjściem raz jeszcze spojrzałem na tą dziewczynę.
Wróciłem do sali gdzie mam lekcje i usiadłem na swoim miejscu. Pożyczyłem od kolegi zeszyt by przepisać to co do tej pory napisali. Dobrze, że nie było tego dużo. Udawanie przed panią Judson chłopaka nie mogącego sobie poradzić z tyloma prawami na raz nie było takie trudne.
Zaraz po lekcjach pojechałem do sklepu kupić potrzebne rzeczy do tego głupiego doświadczenia. Dziś miałem na sobie zamszowe botki, czarne rurki, czarny sweter Calvina Kleina i okulary przeciwsłoneczne. Dziś było wyjątkowo zimno jak dla mnie dlatego założyłem zamszowy płaszcz z ciepłym futerkiem wewnątrz.



Inni mogą pomyśleć, że taki płaszcz nie pasuje do okularów przeciwsłonecznych ale ja mam swój własny styl i w tej kwestii nie przejmuję się krytyką innych. W sklepie kupiłem to co trzeba i wróciłem do Akademii. W drodze do pokoju ktoś otworzył drzwi i prawie by mnie nimi walnął. Jak się okazało była to ta sama dziewczyna, która mnie potrąciła.
-To znowu ty! - Byłem wściekły. -Dam Ci radę. Lepiej się do mnie nie zbliżaj. - Po tych słowach poszedłem dalej.

~~~~~~~~•TYDZIEŃ PÓŹNIEJ~~~~~~~~~

Zgodnie z umową miałem zadanie z przyrody. Szedłem je zanieść pani Judson do pokoju nauczycielskiego. Zauważyłem jednak panią Judson rozmawiającą z tą dziewczyną. Podszedłem do nich.
-Mam zadanie. - Wręczyłem zadanie nauczycielce.
-Dobrze, dziękuję.
Pani Judson poszła a ja zostałem z tą dziewczyną sam.
-Tym razem nic mi nie zrobisz? - Powiedziałem z wyraźnym sarkazmem.
(Elayza?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz