5.27.2017

Od Vanessy CD Jeongguk'a

Po głosie poznałam, że poszkodowanym był chłopak. Gdy zabrałam już apteczkę, najlepiej jak potrafiłam, zatamowałam krwawienie. Następnie nałożyłam zimny okład.
- Wstań, idziemy do pielęgniarki.
Zaczął mruczeć coś pod nosem, jednak w końcu się uciszył i wstał. Szybkim tempem skierowaliśmy się przez labirynt korytarzy. Pewnie trochę krwi nakapało a ziemię. Po drodze mijaliśmy zaciekawionych uczniów, którzy zamiast w jakikolwiek sposób pomóc, tylko patrzyli się, jakby nigdy czegoś takiego nie widzieli.
To był jedyny minus tej szkoły. Wszędzie było tak daleko. Jednak w końcu dotarliśmy do pielęgniarki. Bez pukania weszłam do środka i posadziłam chłopaka na jednym z krzeseł. Odchyliłam mu głowę do przodu i poprawiłam okład.
Odwróciłam się w stronę szczupłej, niskiej kobiety o blond włosach spiętych w kucyk.
- Dzień dobry - przywitała nas.
- Dzień dobry - odpowiedziałam i przeszłam do rzeczy. - Najprawdopodobniej złamał nos.
Pokiwała głową i zabrała się do pracy. Usiadłam na przeciwko i odpowiadałam na zadawane pytania.
- W jaki sposób do tego doszło?
- Yyy... Walnął się o drzwi.
- Ach, tak. - Chyba do końca w to nie uwierzyła. - Znasz go?
Dopiero teraz przyjrzałam się chłopakowi. Uświadomiłam sobie, że chodzi ze mną na zajęcia taneczne, ale dzisiaj go nie było.
- Ma na nazwisko Jeon - powiedziałam. - Imienia raczej nie wypowiem.
Spojrzał na mnie jak na idiotkę. Tylko wzruszyłam ramionami. Miałam już tylko ochotę stąd wyjść i nadrobić zajęcia. Spojrzałam na zegarek. 11.10. Jeśli się pospieszą, to ucieknie mi tylko religia. Ostatnio opuszczałam za dużo lekcji, a nie chciałam, by mnie wywalili.
- Na szczęście nie jest to złamanie z przemieszczeniem - stwierdziła pielęgniarka. - Radziłabym ci wyjść bo nastawianie nie jest najprzyjemniejszą rzeczą do oglądania. Poczekaj na zewnątrz.
Posłusznie wyszłam, jednak nie zamierzałam czekać. Skierowałam się w stronę własnego pokoju. Na drzwiach i na podłodze widniały średniej wielkości plamy krwi. Na szczęście nikogo nie było wokół, więc szybko to wytarłam i weszłam do środka mego lokum.
Przebrałam się, spakowałam notes, długopis i zabrałam dyktafon - czyli to, co zwykle - i ruszyłam na następną lekcję, jak gdyby nigdy nic. Modliłam się, by nie spotkać po drodze tego Azjatę. Tylko tego mi brakowało. Pielęgniarka pewnie odholuje go do pokoju, więc wystarczy, że wybiorę okrężną drogę i go nie spotkam.
Nie byłam dobra w pomaganiu ludziom.

Jeongguk? Trochę bez sensu, ale jakoś nie miałam pomysłu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz