5.03.2017

Od Louisa

Jadąc samochodem do jakiejś tam Akademii z nudów bawiłem się szybą, odsówałem ją i zasówałem w kółko. Nie była to jakaś mistrzowska rozrywka ale zawsze to coś. Lepsze to niż nic.
-Przestań! To nie jest do zabawy. - Kierowca w końcu nie wytrzymał. Od samego początku mojej zabawy zauważyłem, że mu się to nie podoba i czekałem kiedy wybuchnie. I tak długo wytrzymał. Zlekceważyłem jego uwagę i bawiłem się dalej. On tylko węstchnął i jechał dalej. W myślach pewnie się modlił żebyśmy już dojechali na miejsce. Ja tak działam na ludzi, nikt ze mną nie może wytrzymać przez dłuższy czas co mnie bawiło. Zobaczymy czy ktoś wytrzyma ze mną w tej Akademii. Zabawne jest to że nie licząc zajęć aktorskich nigdy nie chodziłem do szkoły tylko uczyłem się w domu. Ojciec uważał, że tak będzie dla mnie lepiej. Uczenie się w klasie z innymi to będzie dla mnie nowość, której jestem ciekaw. Nie wiem dlaczego ojciec tak mnie izolował od innych. Z mamą było zupełnie inaczej. Jak tylko mogła to zabierała mnie ze sobą do pracy bym poznawał innych ludzi. Gdyby nie ona to nieznałbym prawie nikogo. Jestem jej za to wdzięczy. Izolacja to nie dla mnie, jestem osobą, która lubi towarzystwo.
Poczułem na swojej twarzy kroplę deszczu, która wpadła przez otwartą szybę dlatego też ją zamknąłem i moja zabawa się skończyła. To na pewno uszczęśliwi kierowcę. Jednak po pół godzinie byliśmy już na miejscu. Strasznie padał deszcz a ja nie miałem parasola. Świetnie, pierwszy raz i od razu będę cały zmoczony. Szybko wziąłem walizki i pobiegłem do ogromnego budynku. To i tak nic nie dało bo woda aż ze mnie kapała. Podążając za znakami udałem się do sekretariatu. Dostałem klucz do pokoju, który schowałem do tylnej kieszeni w spodniach i rozkład lekcji. Trochę bładząc trafiłem wreszcie pod drzwi mojego pokoju. Sięgnąłem do kieszeni po klucz ale już go tam nie było. Cudowny dzień. Najpierw zmokłem a teraz zgubiłem klucz. Wróciłem do sekretariatu z nadzieją, że mają zapasowy.
-To znowu ja. - Wszedłem do pomieszczenia.
-Słucham? - Odezwała się kobieta w średnim wieku.
-Zgubiłem klucz do pokoju i chciałem się zapytać czy mogę dostać zapasowy?
-Jaki masz numer pokoju?
-Mmm...55. - Musiałem chwilę nad tym pomyśleć.
-Proszę. - Kobieta sięgnęła do szafki wyjmując klucz i podając go mi.
-Dziękuję.
Tym razem trzymałem go przez cały czas w ręce. Wsadziłem klucz do szparki w drzwiach otwierając je. Przyznam, że pokój mam niezły. Pierwsze co zrobiłem to ściągnąłem mokre ciuchy i poszedłem wziąść ciepły prysznic. Mam tylko nadzieję, że się nie przeziębie. Tylko tego brakowało i już chyba wyczerpałbym limit pecha na ten miesiąc. Ubrałem suche ciuchy i zabrałem się za rozpakowywanie.

~~~~~~~~NASTĘPNEGO DNIA~~~~~~~~~

Słysząc rano dźwięk budzika wyłączyłem go ustawiając drzemkę co 5 minut. Drzemkę też zdążyłem wyłączyć kilka razy. Jak już w końcu wstałem to zostało mi 10 minut do rozpoczęcia lekcji. Wyrobiłem się w 20 minut i sprintem pobiegłem do sali. Wpadłem do środka lekko zdyszany.
-Proszę, proszę. Pierwszy dzień i już spóźnienie. - Powiedział nauczyciel.
-Budzik mi nie zadzwonił. - Skłamałem jak to leżało w mojej naturze.
Jedyne wolne miejsce było koło platynowej blondynki. Zająłem miejsce i wyjąłem książki. Czułem na sobie wzrok tej dziewczyny.
(Chloe?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz