5.04.2017

Od Louisa CD Sibil


Dziś obudziłem się przed budzikiem co mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Dzięki temu mogłem przynajmniej zrobić wszystko na luzie. Najpierw zjadłem śniadanie, płatki z mlekiem i wypiłem kawę. Następnie wziąłem prysznic i umyłem zęby. Ubrałem się w czarne rurki z dziurami od Sint Laurent, czarne botki też od Saint Laurent i białą koszulkę, która lekko prześwitywała. Na samym końcu ułożyłem starannie fryzurę. Mam obsesje na punkcie swoich włosów i tylko ja mogę ich dotykać i najlepsi specjaliści. Do pierwszej lekcji czyli WF-u miałem jeszcze 39 minut. Wziąłem gitarę i zacząłem komponować piosenkę dla zabicia czasu. Czas wolny zleciał w mgnieniu oka. Odłożyłem gitarę i chwyciłem za plecak. W drzwiach przypomniałem sobie, że nie zabrałem stroju na WF. Wyciągnąłem go z szafy i włożyłem niedbale do plecaka. Po zamknięciu drzwi poszedłem na halę sportową. Wyrobiłem się w ostatniej chwili, ja to zawsze mam szczęście. Okazało się że gramy w piłkę nożną. Fakt ten mnie ucieszył gdyż piłka nożna to mój ulubiony sport. Mecz skończył się remisem 2:2. Udało mi się strzelić jednego gola. Kolejna lekcja to informatyka, niezbyt lubiany przeze mnie przedmiot. Lubię komputery, ale nie w tym sensie co uczymy się na lekcjach. Do sali trafiłem bezproblemowo. Dzięki mojej "koleżance" Chloe znam prawie wszystkie zakamarki Akademii, te najważniejsze. Jak weszliśmy do sali to zająłem sobie komputer najbliżej drzwi. Nauczyciel gadał przez większość część lekcji więc wiele nie udało nam się zrobić.
Tą przerwę wykorzystałem na zjedzenie "obiadu".

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Byłem już po lekcjach. Dzisiejszy dzień nie należał do lekkich. Uczenie się w domu było dużo lepsze ale to nie znaczy, że tu mi się nie podoba. Jest fajnie i przynajmniej przebywam wśród ludzi a nie sam. Nie znoszę samotności. Musiałem się jakoś zrelaksować po dzisiejszym dniu. Padło na basen. Nie było dużo ludzi. Wskoczyłem do wody i pływałem od jednego końca do drugiego. Miałem na sobie tylko czarne spodenki Nike więc wszystkie moje tatuaże były widoczne...no prawie wszystkie, z wyjątkiem tygrysa, którego mam na udzie. Zabrałem ze sobą jeszcze okulary przeciwsłoneczne.



Przy, krótkim odpoczynku zauważyłem dziewczynę siedzącą niedaleko i robiącą coś w szkicowniku. Chodziła do mojej klasy i z tego co zdążyłem się zorientować też była nowa. Wyszedłem z basenu i udałem się w jej kierunku.
-Ciekawy projekt. - Stanąłem za nią i zerknąłem do szkicownika przez ramię.
Dziewczyna zdjęła słuchawkę i spojrzała na mnie.
-Dzięki, jeszcze trochę brakuje do skończenia. - Uśmiechnęła się i wróciła do kończenia swojego projektu.
-Ładną mamy pogodę. - Zagadnąłem biorąc jej szkicownik bez pytania i zacząłem go przeglądać.
-Ta no, spoko przejrzyj sobie bez skrępowań. - Wzięła aparat i zrobiła mi zdjęcie, czego nie zauważyłem gdyż byłem zajęty przeglądaniem szkicownika.
-Ciekawe jest to, co rysujesz albo projektujesz, a co konkretnie ma to być? - Zaciekawiłem się tym co ujżałem.
-Mamy dowolny temat, ale tak do końca tygodnia oddać i jeszcze zrobić ten projekt i oddać gotowy wraz z dodatkami.
- No to ciekawie. - Gwizdnąłem pod nosem. -Może Ci pomogę? - Zaproponowałem jej pomoc nie dlatego, że chciałem tylko dlatego, że chciałem ją lepiej poznać.
-Ty? - Zrobiła wielkie oczy.
-A czemu nie? Co prawda nie chodzę na zajęcia z peojektowania ale uwież mi znam się na modzie. Moja mama jest modelką i projektantką mody. Od dziecka zabierała mnie ze sobą do pracy więc można powiedzieć, że moda to moja miłość. - Wypowiadając ostatnie słowo zaśmiałem się. - A tak z innej beczki to jestem Louis, ale możesz mi mówić Lou jak chcesz. - Przedstawiłem się.
(Sibil?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz