Idę zatłoczonym korytarzem. Co widzę? Grupkę szczęśliwych przyjaciół, którzy wymieniają się uśmiechami. Aż miło popatrzeć na uradowanych ludzi. Uśmiecham się w głębi duszy, choć na zewnątrz moja twarz pozostaje skamieniała. Po prawej stronie, przy szafkach widzę jakąś obściskującą się parę. Aaa, to jakiś bad boy z dziarami na rękach i krótko ostrzyżonymi włosami, namiętnie pieści ciało tej prymuski z najlepszą średnią na uczelni. Miłość nie wybiera, a przeciwieństwa się ponoć bardzo przyciągają. Wzruszam ramionami i poprawiam plecak. Lewą ręką przeczesuję grzywkę, która dziś coś się nie układa, ale szczerze jakoś mnie to nie boli. Podążam dalej, moim oczom ukazują się jakieś młodziaki nerwowo spoglądające w książkę. Ruszają ustami i mówią szeptem do siebie, zapewne coś sobie powtarzają. Biedaki, pewnie piszą test po przerwie. Widać, że są wyraźnie zestresowanie E tam, mają dużo czasu. Jest długa przerwa, można sporo przez ten czas zrobić. Tylko co ja zrobię ze sobą? Wyciągam mp4 i podłączam słuchawki. O tak, wysłucham playlistę z piosenkami zespołu Sabaton. Tego mi było trzeba, jakaś ostra nuta. Dzięki niej wiedziałem, co będę robić wieczorem. Pójdę poćwiczyć, dawno już nie byłem. Muszę się jakoś wyżyć, bo ostatnio dość dużo się stresowałem. Wyraźnie potrzebowałem możliwości wyrzucenia z siebie nerwów.
Lekcje minęły mi całkiem szybko. Popołudniu udałem się do swojego pokoju, pilnie odrobiłem lekcje i pouczyłem się. W końcu wybiła godzina 19.00. Przebrałem się w szarą bokserkę i czarne, sportowe spodenki. Na nogi ubrałem buty sportowe. Do torby wrzuciłem ubrania na przebranie i półtora litrową butelkę wody. Sięgnąłem po słuchawki i mp4, gdy zobaczyłem, że bateria padła. "Shit" mruknąłem pod nosem. Wzruszyłem ramionami i wziąłem telefon komórkowy. Szczerze? Nie lubię słuchać muzyki w słuchawkach, gdy ćwiczę. Włączę sobie z telefonu, nikogo tam raczej nie będzie. Szybko znalazłem się na siłowni. Podszedłem do drążka i zacząłem się pod ciągać. 1,2,3...58, 59. Czułem, że moje ręce drżały, a po czole spływał pot. Dłonie mnie bolały od trzymania śliskiego, metalowego prętu. Po sali rozlegała się piosenka pt.: "Uprising". Nikogo nie było, więc nie stanowiło to problemu. Ćwiczyłem już pół godziny, gdy usłyszałem czyjeś ciche kroki. Natychmiast rzuciłem się na telefon i wyłączyłem muzykę. Nie cierpiałem, gdy ktoś wiedział, czego słucham. Sam nie wiem dlaczego. Moim oczom ukazała się jakaś dziewczyna, wyraźnie zdziwiona. Chyba nie przyszła tu celowo, musiała się zgubić. Zastała mnie w nienajlepszym stanie - moje włosy były mokre, zresztą... cały ja byłem mokry i zdyszany. Zapewne nie zrobiłem najlepszego wrażenia, ale trudno.
-Co tutaj robisz? - wydyszałem cieżko, mierząc wzrokiem nieznajomą.Ktoś?
ps nie pykło mi XD
Ja odpisze! :D als to dopiero jutro ;-;
OdpowiedzUsuńDołączam, też odpiszę... ^^
OdpowiedzUsuń