4.01.2017

Od Allen'a

Ojciec patrzył na mnie z pogardą. Uśmiechnąłem się do niego wrednie, nienawidzę go.
-Robisz sobie ze mnie żarty ? -warknąłem.
-Nie -powiedział poważnie jak to do niego pasowało. Już wiem po kim odziedziczyłem charakter.
-Śnisz że przejmę twoją firmę -znów poniosłem głos. Wyszedłem z auta zarzucając na ramię torbę a w drugiej ręce ciągnąc walizkę. Zostawiłem go bez zbędnego pożegnania. Ten człowiek jest niesamowity. Nareszcie. Uśmiechnąłem się widząc budynek szkoły. Rzuciłem beznamiętne spojrzenie czy odjechał gdy przechodziłem przez drzwi. Wrzuciłem torby do pokoju. Musiałem jakoś odreagować weekend z tym człowiekiem. Pomimo że czas był na kolację to nie miałem zamiaru pojawiać się na niej. Przebrałam się wziąłem wodę i poszedłem na siłownię. Na miejscu było kilka osób, jednakże większość poszła na jadalnie. Rozciągnąłem minimalnie nogi i wszedłem na maszynę do biegania. Nieprzerwany bieg, szybki i nieprzerwany bieg sprawiał mi przyjemność. Pozwalał zapomnieć, pozwalał mi ponownie wczuć się w rolę milutkiego gościa. Myślałem nad zejściem i podnoszeniem ciężarów jednak do sali znów powoli zaczęli napływać ludzie. Sam... chcę być sam. Wypiłem wodę do końca i ruszyłem do pokoju. Zerknąłem na tablicę żadnych zmian. Przeskanowałem plan lekcji na jutro. Na samą myśl że mam się użerać z profesorem Matt'em zachciało mi się wymiotować. Pan "umiem wszystko" od początku mnie wkurzał zresztą z wzajemnością. Po odświeżeniu się podreptałem na stołówkę. Mniam... resztki. Jedź panie to co ci się zostało. Nalałem sobie soku do szklanki i w sumie tyle. Nic ale to nic nie nadawało się tu do jedzenia, nie dzisiaj. Lubiłem jedzenie na tej stołówce niż w jakimkolwiek przydrożnym MacDonaldzie jednakże Włoskie kubki smakowe krzyczały w bólach. Wychodząc ze stołówki natknąłem się na mojego "ulubionego" nauczyciela. Ironiczny uśmiech natychmiast wpłynął na moje usta.
-Witam pana -wycedziłem przez zęby. -Jutrzejsza lekcja z panem będzie niezapomniana, obiecuję -mężczyzna pokiwał głową a następnie powiedział bardziej do siebie.
-A było tak spokojnie bez ciebie Vaio -mężczyzna poszedł dalej a ja powstrzymałem się przed powiedzenia jakiegoś głupiego tekstu pod jego imieniem. Znajomi... znajomi w tej szkole to wrogowie. Chodzi tu tylko o to żeby być tym najlepszym. Prychnąłem. Moim kierunkiem był taras na jakim na pewno spotkam pełno osób ale jakoś specjalnie nie interesowało mnie to. Przeczesałem włosy dłonią... to chyba mój nawyk. Minąłem jakieś pary... kilku znajomych aż doszedłem na koniec tarasu. Zachód słońca przyciągał tu fotografów. W tym naszą ukochaną nauczycielkę francuskiego jaką bym z chęcią przeleciał. Nie wziąłem aparatu przez co nie robiłem żadnych zdjęć a jedynie się przyglądałem.

***


Obudziło mnie pukanie do drzwi. Czego oni chcą. Wywlokłem się z łóżka nie zważając na to jak wyglądam. Otworzyłem drzwi.
-Spadaj ! -warknąłem i zamknąłem drzwi osobie przed nosem. Pukanie. Czy ja nie mogę się wyspać...  wziąłem telefon do ręki i sprawdziłem godzinę... szósta. Otworzyłem ponowie drzwi a moim oczom ukazał się Francisko. Ten facet jest idiotą. Przybrałem sztuczny uśmiech, jednakże mój ton dalej był lodowaty i oschły.
-Czego -nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
-Najpierw się... ubierz -powiedział. Czego on się spodziewa ? Że śpię w ubraniach. Irytujący przyjaciel pchnął mnie i wszedł do mojego pokoju. Nabrałem powietrza i zacząłem grzebać w szafie w poszukiwaniu odpowiednich ciuchów. No tak... obudziła mnie małpa jedna tylko dlatego że ktoś se złamał nogę. Zobaczyłem zbiegowisko ludzi którzy ledwo co żyli o tej godzinie i pana "Umiem Wszystko" który stara się wydostać z tłumu. Postanowiłem się nad nim poznęcać dopóki mogę.
-Przesuńcie się -warknąłem idą w stronę nauczyciela. Jednakże moją gdy już prawie byłem ten się wydostał i poszedł klnąc pod nosem. Taka okazja się zmarnowała. Gdy zbiegowisko się rozprzestrzeniło sam miałem zamiar iść ale ktoś zatrzymał mnie
-Proszę pana -skrzywiłem się. Czyżby znów mnie pomylono z Natem Craverem. Spojrzałem na dziewczynę i miałem zaprzeczyć że to nie ja jednak ona kontynuowała.

Jakaś dziewczyna. 

3 komentarze: