Od początku dnia zajęty byłem głównie samym sobą. Niedziela, dzień wolny od nauki i zaczęty był przeze mnie myśleniem czy podnieść się z łóżka o godzinie ósmej czy iść spaść na jeszcze dodatkowe dwie godziny. Skończyło się w końcu na dłuższym śnie, czyli mniejszej ilości czasu na przywróceniu siebie do akceptowalnego wyglądu. Choć jest weekend, nie ma wielkiej potrzeby, aby stroić się w jakiś sposób czy nakładać jakikolwiek makijaż.
Siedząc przy książkach od niemieckiego niewiele mi brakowało do poddania się i wrzucenia podręczników w najciemniejszy kąt pokoju. Wystarczyło jednak parę oddechów i na spokojnie zamknąłem książki, odsuwając z biurka i oparłem się wygodniej na krześle
- Wystarczy mi na dzisiaj tych wszystkich słówek - stwierdziłem sam do siebie, rozprostowując kości i wstałem ze swojego miejsca, zabierając przy okazji ze sobą telefon.
Brakowało mi w pokoju zupek błyskawicznych i innych, mało zdrowych przekąsek, które dla organizmu dobre nie były, więc sięgnąłem jeszcze po okulary i portfel, sprawdzając przy okazji zawartość, aby nie było, że wyjdę z pustym. Mając pewność, że wszystko co potrzebne posiadam, wsunąłem na stopy jakieś losowe, wygodne buty i wyszedłem ze swojego pokoju z zamiarem odwiedzenia pobliskiego sklepu.
Będąc w połowie korytarza, uwagę moją przykuł dźwięk kółek ciągnących po powierzchni podłogi. Podniosłem wzrok z ekranu telefonu, widząc po chwili zdyszaną dziewczynę, więc gdy ta przeszła obok, zatrzymałem i siebie, i ją
- Nie męczy ciebie tachanie tej walizki i to jeszcze po schodach wcześniej? - spytałem bez owijania w bawełnę.
- A jak myślisz? - odpowiedziała z lekkością słyszalną w tonie, ale i wspólnie ze zmęczeniem.
- Że tak. Dobra, daj to na moment - powiedziałem, zabierając od dziewczyny walizkę - Gdzie masz pokój? - spytałem, nie zamierzając zwracać uwagi na jakieś zaprzeczenia.
Nie znam jej, ale drobna pomoc nikogo nie zaboli. A nie licząc do sklepu, nigdzie mi się nie spieszy
- Uh... Numer 24 - odparła po chwili ciszy a ja kiwnąłem nieznacznie głową - Wiesz, że nie musisz mi pomagać, prawda?
- A ktoś mi zabroni? - spytałem retorycznie - To i tak w miarę po drodze, to co mi szkodzi, nie? - dodałem z cieniem uśmiechu.
Nathalia?
Trochę mdło i nijak, no ale no, jakiś początek .__.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz