-Hej. - Odezwałem się do telefonu.
-Hej. Może spotkamy się dziś? - Zapytała.
-Chętnie. Może być za godzinę w parku niedaleko Akademii? - Poprawiłem czapkę.
-Jasne.
-To do zobaczenia w parku. - Rozłączyłem się.
Poszedłem do pokoju odłożyć plecak i zjeść coś na szybko. W drodze do parku wstąpiłem do kwiaciarnii po bukiet róż.
Czekałem na Kat przed wejściem do parku. Po chwili dzoewczyna się zjawiła. Była ubrana na czarno z czerwonymi butami.
Wyglądała pięknie.
-Proszę. - Podałem jej bukiet róż.
-Dziękuję. - Pocałowała mnie na powitanie.
Weszliśmy razem do parku.
-Już się za tobą stęskniłam. - Uśmiechnęła się.
-Ja za tobą też. - Odwzajemniłem uśmiech.
Rozmawialiśmy o rożnych rzeczach jak i również o wczorajszej nocy.
-Liam, patrz. - Kat wskazała na dziewczynę i chłopaka przed nami.
Była to Chole i ten chłopak, z którym była wczoraj w restauracji. Ten chłopak przycisnął Chole do drzewa i coś do niej mówił. Widać było na jej twarzy strach.
-Trzeba jej pomóc. - Powiedziała Kat.
-Zaczekaj tu.
Podbiegłem do nich i jednym ruchem odciągnąłem chłopaka od Chole.
-Zostaw ją! - Warknąłem.
-Bo co? Co mi niby zrobisz? - Zaśmiał się kpiąco.
Chciał mnie udeżyć ale przewidziałem i omimąłem jego cios. Tym razem to ja zadałem mu cios prosto w nos, łamiąc mu go. Z jego nosa zaczęła płynąć krew. Chwyciłem go za ręce i przygwoździłem go do drzewa.
-Zbliż się do niej jeszcze raz a pożałujesz tego. - Wycedziłem mu prosto w twarz.
Walnąłem mu ręką w brzuch po czym poprawiłem z kolanka. Chłopak uciekł skulony i krwawiący.
-Nic Ci nie jest? - Podszedłem do rozdygotanej Chole.
-N...nic. Wszystko w posządku. - Wydukała.
-Kto to jest?
-To Nick, jest... - Nie było dane jej dokończyć.
-Wszystko w porządku? - Kat podeszła do nas.
-Tak, już nie powinien jej zaczepiać. - Odpowiedziałem. -Wiem, że to nie jest najlepszy moment ale chcę żebyście się poznały. Kat, to jest Chole, moja przyjaciółka. Chodzimy razem do Akademii.
-Miło Cię poznać. - Powiedziała Kat.
-Mi Ciebie również. - Chole powiedziała wciąż drżącym głosem.
-Napiszę do Leo, żeby przyszedł po Ciebie i odprowadził Cię do Akademii. - Wyjąłem z kieszeni telefon i napisałem do Leona SMS-a. Po 15 minutach Leo już przyszedł.
-Co się dzieje? - Zapytał.
-Jakiś chłopak zaczepiał Chole. Pobiłem go i uciekł ale chciałbym żebyś odprowadził ją do Akademii. Wiedziałbym wtedy, że jest bezpieczna.
-Jasne.
-Dzięki. - Uśmiechnąłem.
Leo i Chole poszli w stronę Akademii.
Ja i Kat poszliśmy do jej domu.
-To co, powtarzamy wczorajszą noc? - Zapytała ściągając mi z głowy czapkę.
-Chętnie. - Zacząłem ją całować.
Jak wczoraj wylądowaliśmy łóżku.
Kilka godzin później musiałem już wrócić do Akademii. Tak naprawdę z Kat mnie nic nie łączyło poza seksem. Jej najwidoczniej to nie pszekszadzało i mi też nie. Poszedłem prosto spać aby wyspać się na jutro.
(Chole?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz