Sierota poszła z jakimś chłopakiem do psychologa a ja wróciłem do swojej poprzedniej czynnośći czyli zabawy telefonem. Siedziałem na ławce do końca przerwy. Po dzwonku poszedłem do sali, akurat wyrobiłem się przed nauczycielem. Lekcja okazała się być lajtowa.
Po lekcjach wybrałem sie na miasto do salonu tatuażu i zrobiłem sobie nowy tatuaż na lewym ramieniu.
Zajęło to kilka godzin ale było warto. Wstąpiłem jeszcze do sklepu po zimny sok i chipsy o smaku papryki, potem wróciłem do Akademii.
W drodze do pokoju napotkałem sierotę.
-I co sieroto? Jak było u psychologa? - Zainteresowałem się.
-A co Cię to? To jak było to moja prywatna sprawa. - Wkurzyła się o co mi chodziło.
-Rozumiem, było źle. - Zaśmiałem się.
Nic nie odpowiedziała tylko poszła. Zrobiłem to samo. W pokoju zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałem na wyświetlacz by zobaczyć kto dzwoni był to niezapisany numer jednak odebrałem.
-Halo. - Odezwałem się do telefonu.
-Liam witam. Z tej strony Marty Jones przyjaciel panny Chloe. Poznaliśmy się wczoraj na balu. - Wyjaśnił.
-Tak, pamiętam pana. - Przypomniałem sobie tego mężczyznę na wczorajszym balu.
-Chciałbym zaprosić pana i pannę Chloe na kolację do restauracji. - Przemawiał jakże przyjemnym tonem. -Do panny Chloe już dzwoniłem i zgodziła się.
-Dobrze. - Zgodziłem się.
-Świetnie. - Wyraźnie się ucieszył. -O 20:00 przyjedzie po państwa limuzyna.
-Dobrze, dziękuję.
-W takim razie do usłyszenia panie De Vil. - Po tych słowach się rozłączył.
Zeszłej nocy bal z sierotą, teraz kolacja, oj będzie potem ciekawie. Zastanawiałem się skąd ten Jones ma mój numer ale odpowiedź może być tylko jedna - mój ojciec mu go dał.
Spojrzałem na wyświetlacz mojego smartfona, jest godzina 17:38. Zacząłem przygowywać na wyjście. Pierwsze co to wziąłem prysznic i wymyłem zęby. Następne ubrałem się w czarną marynarkę, czarne spodnie, czarne buty i czarny golf.

Na końcu ułożyłem sobie fryzurę.


Ponownie spojrzałem na godzinę, była 19:49. Wyszedłem z pokoju i udałem się przed Akademię. Sierota już tam stała. Miała na sobie krótką, złotą sukienkę.

Wyraźnie zdziwiła się na mój widok.
-Co ty tu robisz? - Spojrzała na mnie zszokowana.
-Marty Ci nie powiedział? - Odpowiedziałem jek pytaniem na pytanie. -Mnie też zaprosił na kolację.
-Świetnie. - Powiedziała z sarkazmem.
Limuzyna przyjechała punktualnie. Dałem szoferowi znak dłonią by nie wychodził. Otworzyłem drzwi limuzyny.
-Pani przodem. - Uśmiechnąłem się zalotnie.
Ona po prostu wsiadła a ja za nią zamykając drzwi. Drogę przebyliśmy w milczeniu. Na miejscu czekał na nas Marty.
-Witajcie. - Przywitał nas serdecznie.
Podąrzyliśmy za nim do naszego stoloka. Restauracja była bardzo elegancka. Tego też się po nim spodziewałem. Usiedliśmy w trójkę przy naszym stoliku. Kelner podał nam kartę dań. Zamówiłem sobie kawior z bieługi a do tego najlepsze czerwone wino jakie mieli. Jedliśmy swoje dania powoli. Zauważyłem, że jeden młody kelner jest poddenerwowany, pewnie to jego pierwszy dzień pracy tutaj. Ten oto kelner szedł z butelką otwartego wina, jak przechodził koło sieroty to się podtknął i zawartość butelki wylał prosto na sierotę.
-Pomogę Ci. - Wstałem z miejsca, zabrałem setwetki i pomogłem sierocie się osuszyć.
Tak naprawdę cała ta sytuacja mnie śmieszyła i wcale nie chciałem jej pomagać ale tak nke wypada. Młody kelner kilka krotnie przepraszał sierotę. Wszystkie oczy patrzyły na całą tą sytuację.
-Lepiej już chodźmy. - Powiedziałem do Marty'ego.
Ten przyznał mi rację. Zapłaciliśmy rachunek i poszliśmy do limuzyny.
*następnego dnia*
Wyszedłem z pokoju ze swoją gitarą akustyczną.

Znów ubrałem się cały na czarno.

Udałem się do sali gdzie odbywały się zajęcia z gry na instrumentach. Udało mi się bo akurat była pusta. Usiadłem na krześle i wyjąłem ją z futerału. Zacząłem grać i śpiewać https://youtu.be/_nD1i99prOc
swoją ulubioną piosenkę - I Don't Wanna Live Forever. Zaraz jak zacząłem śpiewać sierota stanęła w drzwiach czego nie zauważyłem.
(Chloe?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz