Gdy chłopak pomógł mi się ułożyć, niemalże od razu zasnęłam jak zabita. Powieki zamknęły się uniemożliwiając światłu dotarcie do moich oczu. Rozluźniłam się jak tylko mogłam i pozwoliłam by sen złapał mnie w swoje ramiona. Gdy wtuliłam się w niego, za jego plecami zobaczyłam wspaniałe widoki. Plaża z bialuteńkim piaskiem, fale obijające się o brzeg, wysokie palmy i słońce. Czegóż chcieć więcej? Ruszyłam powolnym krokiem przed siebie. Nogi od razu skierowały mnie w stronę wody. Gdy tylko zimne morze dotknęło moich stóp, zadrżałam z zimna. Mimo wysokiej temperatury, woda była lodowata. Rozejrzałam się naokoło i zobaczyłam w oddali zakapturzoną postać. Powoli zaczęłam się do niej zbliżać, żeby w końcu być na wciągnięcie reki. Wyciągnęłam moją dłoń i położyłam na ramieniu osobnika stojącego przede mną. Postać zdjęła kaptur, a ja dostrzegłam burzę ciemnych włosów.
~ Chanyeol? ~ spytałam cicho. Chłopak odwrócił głowę tak, że widziałam tylko jej połowę. Spojrzał na mnie prawym okiem i uśmiechnął się lekko.
~ Tzuyu... ~ powiedział cicho i dość przerażająco. ~ Tzuyu... Naiwna Tzuyu...
~ Co? ~ spytał zdezorientowana i zabrałam rękę z jego ramienia. Gdy tylko się oswobodził, zdjął bluzę, a ja zobaczyłam gnijące rany na jego ciele. Odsunęłam się od niego jak tylko mogłam i zakryłam twarz dłonią. Wtedy chłopak pokazał mi druga część twarzy. Odsunęłam się i krzyknęłam. Chłopak uśmiechnął się szyderczo i pokazał zęby. Odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Chłopak nie gonił mnie tylko stał i patrzył mi w twarz. Starałam się patrzeć przed siebie, ale upadłam i zaryłam twarzą w piasku. Gdy podniosłam głowę byłam w swoim pokoju. Zauważyłam, że mam inne ubranie. Stara koszulę w kratę i znoszone jeansy. Pomyślałam, że ktoś mnie przebrał, więc wstałam i poszłam do łazienki. Zabrałam z szafki krem do twarzy i podeszłam do lustra, ale gdy w nie spojrzałam, zaczęłam piszczeć i krzyczeć widzieć swoje odbicie. Cofając się w tył, poślizgnęłam się i upadłam, uderzając głową w wannę tracąc przytomność.
~~~
Zaczęłam się szamotać i wiercić, chciałam uciekać, ale ktoś uniemożliwiał mi moje ruchy, trzymając mocno za ręce. Ponownie zaczęłam krzyczeć, widząc tylko ciemność naokoło mnie, lecz gdy usłyszałam znajomy głos, nowo poznanego kolegi, uświadomiłam sobie, że moje oczy są zamknięte, a ja za nic w świecie nie chcę ich otwierać, bojąc się kolejnego koszmaru. Jednak ciemność była jeszcze straszniejsza niż Aidan. Otwarłam oczy i usiadłam na łóżku tak jakby mnie ktoś poparzył. Spojrzałam spłoszonym wzrokiem na chłopaka i wyrwałam dłonie z jego uścisku. Poczułam łzy płynące po policzkach.
- Tzuyu co się stało? - spytał cicho, a ja pokiwałam przecząco głową, na znak, ze nie jestem w stanie nic powiedzieć. Jeśli tak mają wyglądać wszystkie moje sny, to będę musiała zaopatrzyć się w kilogramy kawy.
- Ja... - powiedziałam, a raczej usiłowałam wydusić z siebie coś więcej, ale nie byłam w stanie. Z tyłu zobaczyłam dwoje nauczycieli, którzy wpatrywali się we mnie dziwnymi minami. Przeniosłam wzrok na chłopaka, który przysunął się bliżej mnie i objął mnie ramieniem.
- Już dobrze... - powiedział. Nie opierałam się. Moje koszmary były tak realne, jak prawdziwe życie i to było w nich najgorsze. Wtuliłam się w chłopaka i zaczęłam cicho płakać. Jeśli tej nocy ma znowu mieć taki koszmar, naprawdę pojadę teraz do sklepu po kawę.
Aidan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz