6.02.2017

Od Aidana cd Tzuyu

Przysuwając laptop dziewczyny bliżej siebie wpisałem odpowiednie hasło w wyszukiwarkę i zacząłem przeglądać artykuły.
- O! -powiedziałem gdy w końcu natrafiłem na to czego szukałem- Zobacz to.
Tzuyu pochyliła się w moją stronę by spojrzeć na ekran komputera. Zacząłem cicho czytać akrtykuł dotyczący "adwokatów zwierząt". W stołówce panował typowy dla tego miejsca gwar, choć i tak nie tak duży jak podczas obiadu, ale mimo to nie zamierzałem dokładać do tego jeszcze swoich krzyków. Urwałem czytanie mniej więcej po trzech pierwszych zdaniach czując ciężar na ramieniu. Zerknąłem kątem oka na towarzyszkę, której głowa znalazła podparcie na mojej ręce. Machnąłem lekko ramieniem chcąc ją obudzić a gdy nie otrzymałem żadnych rezultatów, zawołałem jej imię.
Tzuyu jak wyrwana z transu odskoczyła od mojego ramienia i spojrzała na mnie z zaskoczeniem w oczach.
- Wyspałaś się? -spytałem
Dziewczyna ziewnęła kręcąc przy tym przecząco głową.
- Właśnie ani trochę.
Już miałem spytać co takiego zajęło jej całą noc, że nie znalazła nawet czasu na drzemkę ale powieki nastolatki znów zaczęły opadać, niemal całkowicie przysłaniając tęczówki.
- Choć, wolałbym żebyś nie zasnęła twarzą w talerzu -mruknąłem zamykając laptop.
Dziewczyna podniosła się z krzesła z charakterystyczną dla niewyspanych osób niezgrabnością. Skrzywiłem się słysząc jak jej kolano uderza o metalową nogę stołu ale najwyraźniej nie sprawiło jej to większego bólu. Spojrzałem na walające się po "naszym" stoliku resztki jedzenia, brudne serwetki i talerze.
- Hej Aidan -usłyszałem za plecami.
Odwróciłem się i od razu napotkałem wzrok chłopaka o nienaturalnym, morskim kolorze włosów. Uśmiechnąłem się bardziej do siebie niż do niego, bo właśnie odnalazłem w nim rozwiązanie mojego problemu, którym był pozostawiony na stole bałagan.
- Hej Dejan, dobrze że cię widzę -na moje powitalne słowa nastolatek zmył uśmiech z twarzy i spojrzał podejrzliwie.
- Czego chcesz? -spytał
Zaśmiałem się na myśl o tym jak dobrze mnie ten chłopak zna.
- Muszę odprowadzić Śpiącą Królewnę do jej pokoju -usłyszałem za sobą mruk dziewczyny.
Nie bardzo wiedziałem czy była zadowolona tym przezwiskiem czy może jednak nie bardzo.
- Posprzątasz to za mnie? -wskazałem na blat.
Zielonowłosy parsknął i spojrzał na mnie jak na totalnego idiotę.
- Przyszedłem jeść, nie sprzątać -wyjaśnił.
Przechyliłem głowę na bok próbując przybrać jak najsłodszy wyraz twarzy.
- Proszę -jęknąłem
Kątem oka dostrzegłem jak Tzuyu siada z powrotem na krześle, nie mając sił by ustać na nogach. Dejan najwyraźniej też to zauważył, bo westchnął głośno i przybrał niechętną minę.
- Robisz za mnie matmę -wskazał na mnie palcem po czym zabrał się za zbieranie śmieci.
- Chodź Tzuyu -złapałem dziewczynę pod ramię pomagając jej wstać.
Ruszyliśmy do wyjścia, po drodze słysząc jeszcze głos Dejana.
- Więcej się z nim nie przywitam -burknął ale i tak wiedziałem, że żartuje.

- Połóż się. -wypuściłem Tzuyu z uścisku, którym podtrzymywałem ją podczas podróży do pokoju, na wypadek gdyby zasnęła po drodze.
W odpowiedzi usłyszałem niewyraźny pomruk, który oznaczać mógł zarówno "dziękuję" jak i "dobra, weź już stąd idź". Nie chcąc dziewczynie przeszkadzać, wyszedłem z pokoju w ostaniej chwili orientując się, że przecież nie wziąłem jej laptopa ze stołówki. Znów więc zszedłem schodami na dół i po kolejnej minucie byłem już na miejscu.
Stolik, przy którym siedzieliśmy był czysty. Nie było na nim nic. Nieszczęsnego laptopa również. Rozejrzałem się wokół szukając Dejana. Charakterystyczna czupryna od razu rzuciła mi się w oczy. Podbiegłem do niego przyciskając się między stolikami.
- Gdzie jest laptop? -spytałem, gwałtownie opierając dłonie o blat.
Nastolatek przełknął ostatni kawałek tosta i spojrzał na mnie zamyślony.
- To jakaś zagadka? -spytał szukając w odmętach swego umysłu jakiegoś dowcipu, który zaczynałby się tym pytaniem.
- Gdzie-jest-laptop? -powtórzyłem stanowczo.
Dejan wywrócił oczami.
- No już dobrze. Gdzie jest komputer pytasz? -zaczął mówić głosem, w którym dosłyszeć można było udawane zaskoczenie- Nie wiem Aidan. Nie wiem. Ty mi powiedz.
Chłopak ewidentnie myślał, że to jakiś dowcip i ze zniecierpliwieniem czekał na moją odpowiedź.
- Ja nie żartuje -westchnąłem.
Zielonowłosy wziął kolejny łyk soku i uniół lekko brwi do góry.
- Oh, ty tak serio? -spytał niezbyt tym przejęty.
Zresztą mało czym był w stanie się przejąć. Jego -jakby to nazwać? -arogancja czasem doprowadzała ludzi do szału.
- Co z nim zrobiłeś? -dopytywałem się
- Z czym?
- No z laptopem
- O jaki laptop ci chodzi? -spytał poirytowany.
- O ten, który leżał na tamtym stole -wskazałem ręką.
Dejan nawet tam nie popatrzył, domyślając się, na który stół pokazuje. Wzruszył ramionami.
- Przecież go sprzątnąłeś -westchnąłem.
- A i owszem -odparł z uśmiechem- A mój zeszyt od matmy znajdziesz u mnie w pokoju. Powodzenia.
Pokręciłem głową zrezygnowany. Dejan nie miał pojęcia co stało się ze sprzętem. W stołówce była wtedy cała masa osób. Ciągle ktoś wychodził, pojawiali się też i nowi. Tym sposobem komputer mógł wziąć dosłownie każdy. Przygryzłem nerwowo wargę zastanawiając się co powiem Tzuyu gdy się obudzi i spostrzeże, że jej sprzęt wraz z rozpoczętą pracą domową i pewnie wieloma dokumentami, zaginął bez śladu. Byłem niemal pewien, że do tego czasu nie odnajdę zguby.

Tzuyu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz