6.30.2017

Ahmanet Vail

Imię: Ahmanet
Nazwisko: Vail
Pochodzenie: Dominikana, Roseau
Wiek: 18 lat
Orientacja: Hetero
Głos: https://youtu.be/WLFd6xaRLN0
Pokój: 33
Aparycja: Ahmanet przeszła anoreksję i, teraz jest bardzo szczupła dziewczyna. Ma jasna karnacje, czasem wydaje się biała. Jest w dotyku taka choć czasem ciepła, może wydawać się zimna. Ma ładne usta, która nadaje mroku czarna szminka. Mocniejszy makijaż, a także czarne niczym smoła włosy. Kręcą się do biustu. Nosi bluzy, krótkie koszulki. Ma różny styl. Ma kolczyk w nosie, kilka naszyjników nosi. Lubi być sama, przeważa w jej szafie kolor czarny. Nawet jeśli nosi sukienki to długie czarne. Ma tatuaże, ma zamiar zrobić ich więcej. Nie musi ćwiczyć, bo nawet jak je to i tak wygląda jak kościotrup. Choć można zauważyć, że ma słabe ręce i wygląda jakby zaraz miała się połamać, to jest silna i lekko wysportowana. Jej wzrost to 173 cm i 43 kg wagi.
Charakter: Nie da się jej opisać, gdyż Ahmanet jest nietypowa. Cicha i ponura, przebojowa i atrakcyjna, ochydna i miła, słodka i złośliwa. Jest taka jak inne osoby, choć jej emocje, uczucia to jeden wielki ogromny chaos. Choć chce je pogodzić to nie jest to możliwe.
Partner: Nie ma.
Rodzina: 
Jej biologiczni rodzice ja porzucili w wieku dwóch lat. Znaleźli dla niej zastępcza rodzinę. Kobieta, która nazywa matka to Sara, nie może mieć własnych dzieci. Kocha Ahmanet, jak własną córkę. Oraz jej mąż Christopher, który bardzo dobrze traktuje córkę, mimo ich problemy z nią są. Ma szlachetne serce, ciężko pracował i pracuje aby mieć jak najwięcej pieniędzy aby uszczęśliwić swoją małżonkę oraz córkę.
Zajęcia: Gra na instrumencie - gra na bębnach i fortepianie, wokal, pisarstwo.
Zainteresowania: 
- Uwielbia motoryzacje, lubi budować lepsze wozy i ulepszać je. Potrafi rozłożyć samochód, a potem go złożyć.
- Lubi grać w gry.
- Śpiewać, choć trochę ma treme.
- Rysuje.
- Pisarstwo.
- Patrzenie w gwiazdy.
Inne: 
- samochody, którymi najczęściej jeździ: x, x, x, x.
- Dwie wille:
1. Ta jej rodzice w Kalifornii kupili
2. A w tej mieszka na Dominikanie
- prywatny odrzutowiec Ahmad.
- motory: x, x.
- jachty dwa są na Dominikanie, jeden w Kalifornii:
Dominikana -
1. https://blog.zizoo.com/wp-content/uploads/2015/10/ladymoura.jpg
2. https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/a3/ff/20/a3ff2046c96dd8ec91105e30aa48af74.jpg
Kalifornia:
1. https://cdn-us.navisyachtcharter.com/images/yachts/luxury-mediterranean/Airon/03-Airon-port-side.jpg
- do rodziców należący helikopter.
- jej zastępcza rodzina wywodzi się z wyższych sfer
- można powiedzieć, że za parę lat będzie profesjonalna modelka.
- Jej rodzice mają różne butiki, limuzyny, bary, firmy. - maja ogromną korporacje
- Potrafi mówić w różnych językach.
- Ma sporo tatuaży na ciele:
~ https://m.ocdn.eu/_m/4f3c54e5297249fdec6ab000f1d5a7d6,62,37.jpg
~ https://kingofthekoolkids.files.wordpress.com/2011/07/cam1.jpg
~ https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/8a/11/7e/8a117e77229c31302b0c915767bbc95e.jpg
~ http://www.papilot.pl/i/b/2014/05/felice-fawn-14159880.jpg
~ https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/19/66/15/196615295a9c0cc17eda49f686bde5ae.jpg
- Ma dwa psy, oraz kota.
- Jest wolontariuszka
- Pomaga zwierzęta, dba o nie.
0. http://sztarcafe.com/wp-content/uploads/2015/09/csajok-es-a-sor-02.jpg
1. http://picture-cdn.wheretoget.it/clouq2-l-610x610-sweater-reaper-felice+fawn.jpg
2. https://68.media.tumblr.com/f9fe79cff6a3e5810bd7a4d4b00d3477/tumblr_n6gnihnTd71r9cegso1_400.gif
3. http://i.widelec.org/2oub_s.jpg
4. https://pbs.twimg.com/media/BJxIJaHCYAAr1uo.jpg
5. http://data.whicdn.com/images/65676098/large.jpg
6. http://static.wixstatic.com/media/f5972defa13cd7c75652f3827c916711.wix_mp_1024
7. https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/10/8c/92/108c92a85457937bfb184065a42bdb49.jpg
8. http://i.widelec.org/2osf_s.jpg
9. http://live-as-dream.blog.pl/files/2014/06/fFelice-Fawn-random-28543947-427-640.jpg
10. https://68.media.tumblr.com/6579b9fab4065534a7773f91d8fcb246/tumblr_n7253idgkE1spa3kbo1_400.jpg
11. http://looseweight.blog.pl/files/2014/05/large.jpg
12. https://static.tumblr.com/6db090677d937cc17d54336f29376a40/ev2pean/hw3npxyto/tumblr_static_adk26aehbfcco0wo4oow0gcww_640_v2.jpg
13. https://68.media.tumblr.com/7e8972eaf407b5b477a4b3a03b2c3761/tumblr_ndcd8j0vs51tpunjbo1_500.jpg
14. http://www.papilot.pl/i/b/2014/05/felice-fawn-14226652.jpg
Kontakt: [Howrse] Zenddi [Email] lidzia1108@gmail.com

Przypisek od admina: Wybacz, ale tych linków jest tak cholernie dużo, że nie daję rady XD kiedyś to poprawię...

Od Sibil cd Louise

- Przyłożyć do tego zadania, a co myślałeś. - zaśmiałam się. A ten już miał nie przyzwoite myśli. Co za typ. Myślałam o pewnej rzeczy co mam zrobić, oczywiście nadrobiłam wszystko w niecały tydzień. Jak się jest uzdolnionym to można wiele.
- To rozdzielmy się po połowie, każdy zrobi swoją część. Jak skończymy to wtedy się może spotkamy. Tak z dwa trzy dni, każdy zrobi swoją część. Następnie się spotkamy gdzieś i dokończymy to. Nic więcej. - zmusiłam się na uśmiech.
***
Poszłam z Erica na kurs tańca, akurat tak wyszło. Lilit akurat nas wystawiła. Po dwóch godzinach poszłyśmy do kawiarni. Rozmawiałyśmy o pracy, co kto dostał. Choć miałam być z nią wyszło inaczej.
Każda z nas zamówiła co chciała.

Nie wiedziałam, że przyjdą oni.. Oczywiście mowa o moim rodzeństwie wraz z Louisem. Na kija oni tu. Gdy tylko ich zauważyłam razem z Erica bez wzruszenia siedziałam i gadałam.
- No hej, co tam może mnie przedstawiasz. - powiedział Damon
- Jakbyś nie wiedział kto to. - powiedziałam obojętnie.
Erica wstała i spojrzała na nich oni tylko się zdziwili. Oh czyżby dotarło do nich któż to jest. Chyba najwyraźniej tak.
- Dzięki, wy płacicie. Bay. - minęłam ich wraz z E. Uśmiechnęłam się do Lou i wyszłam. Nie miałam zamiaru marnować czasu na nich, miałam ważniejsze sprawy do zrobienia.
***
Siedziałam w samochodzie, słuchając muzyki z radia i czytałam sms. Czekając na powrót E. Gdy wróciła odpaliłam silnik i pojechałam wraz z nią w pewne kilka miejsc.
Do akademika nie wróciłam, gdyż pojechałam do domu cioci. W szkole poinformowałam, że robię projekt i mnie nie będzie.
Siedziałam na kanapie i szukałam informacji na laptopie. Erica zrobiła obiad. Gdy go zjadłam, musiałam wysłać do pani z zajęć kilka zdjęć i projekty po nim mogłam szukać informacji.
Choć mi się tak bardzo nie chciało.
***
Przebudziłam się na kanapie przykryta kocem, laptop był zamknięty. Zamknęłam oczy i zasnęłam ponownie.

Louise?

Od Liama CD Chole

Dostałem od niej kazanie, że to niby ja się z nią przespałem, i że wymagałem szczerości. To przecież było jasne, że chciałem żeby była ze mną szczera. Powiedziała jeszcze, że po tym wszystkim śmiałem nazywać się jej przyjacielem, no sorki ale sama się na to zgodziła więc o co ma teraz wąty. Jak zwykle wszystko mówiła na swoją korzyść, z naszej dwójki to niby ja mam być ten zły. Nie dam tak sobą pomiatać i pozwalać jej mówić na mój temat co sobie tylko zapragnie. Niech sobie mówi co chce ale nie na mój temat, o resztę nie dbam. Pójdę powiedzieć jej to ale trochę później. Teraz nie mam na to ochoty ani czasu. Teraz to ja mam lekcję, której nie zamierzam opuścić przez nią, nie jest tego warta.
Patrząc wstecz można powiedzieć, że zatoczyliśmy koło. Najpierw się nienawidziliśmy. Jak się przespaliśmy to narodziło się między nami jakieś uczucie, następnie nadeszło rozstanie i "przyjaźń", no i dochodzimy do chwili obecnej gdzie znów za sobą nie przepadamy ale nie tak bardzo jak na początku naszej znajomości. Zobaczymy co będzie dalej. Mam nadzieję, że zostanie tak jak jest teraz, że nic się już nie zmieni. To co jest teraz mi odpowiada poza tylko, niektórymi rzeczami, które trzeba naprostować.
Prosto po zakończeniu lekcji udałem się szybkim krokiem pod drzwi pokoju Chole by wyrobić na przerwie. Zapukałem do drzwi nie mając pewności, że jest wewnątrz. Nikt nie odpowiadał ale dla 100% pewności nacisnąłem klamkę. Drzwi się otworzyły dlatego wszedłem do środka.
-Czego ty jeszcze chcesz? - Spytała chłodnym tonem.
-Naprostować coś. - Mój ton równie brzmiał chłodno. -Nie życzę sobie, żebyś mówiła na mój temat co sobie tylko chcesz. Ja o tobie nie mówię co tylko chcę, właściwie to nic nikomu o tobie nie mówię. Następna sprawa jest taka, że obwiniasz mnie o to że nam się nie udało a to twoja wina. Myślisz, że to ja się z tobą przespałem a nie doszło by do tego gdybys też tego nie chciała więc nie zwalaj wszystkiego na mnie bo robisz z siebie tylko ofiarę. Daj mi spokój tak ja chcę dać go tobie ale ty mi to za karzdym razem uniemożliwiasz. To że ty nie ułożyłaś sobie po tym wszystkim życia nie znaczy, że ja też nie. - Spojrzałem na telefon, były jeszcze trzy minuty do lekcji dlatego wyszedłem bez żadnego słowa żeby się nie spóźnić.
Mam nadzieję, że coś do niej dotarło po tym co jej powiedziałem. Jestem już zmęczony wałkowaniem tego wszystkiego w kółko. Jeśli to nie pomogło to będę musiał sięgnąć po inne środki by wypersfadować siebie z jej głowy bo uczepiła się mnie jak rzep psiego ogona.
(Chole?)

Od Chole Cd Liama

- Masz rację- powiedziałam po czym  tylko machnełam ręką.
- Co? - zdziwił się trochę
- To co słyszysz. Nie liczyłam z tymi nagraniami, że przejrzysz na oczy czy coś. Z resztą to niczego nie zmienia jak sam powiedziałeś. Teraz nie rób mi wyrzutów i problemów, bo to ty się ze mną przepsałeś po tem wymagałeś szczerości, a jakby tego było mało, gdy nam nie wyszło śmiałeś się nazwać moim przyjacielem. To smutne, ale nie prosiłam o to abyś był moim przyjacielem czy litował się nad moją osobę... - powiedziałam po czym dodałam:
- Żałuje teraz, że zrobiłam te wszystkie rzeczy i to rzekomo z "miłości".
Zostawiłam go z tym co powiedziałam i udałam się do siebie, owszem byłam trochę, że nie udało mi się z tymi nagarniami, ale trudno.
Nie zamierzałam z tego powodu płakać, skończyłam użalać się nad sobą. Kiedy dotarłam do siebie usiadłam na łóżku włączyłam laptopa i odpaliłam film.
Zaciekawieniem oglądałam film, któr miał trwać 2 godziny. Miał, ale już po godzinie ktoś przerwał mi pukaniem jednak zlekceważyłam to i postanowiłam nie reagować.
Mimo to i tak wszedł do pomieszczenia jak się okazało to był Liam:
- Czego ty jeszcze chcesz? - powiedziałam chłodny tonem.
(Liam?)

6.29.2017

Od Klary c.d. Olivera

 Oliver zapytał mnie, czy nie wiem, jak wejść na dach Akademii. Zdziwiło mnie to, nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam.
 - Szczerze mówiąc, to nie wiem... - wzruszyłam ramionami. Dlaczego właściwie on się tym interesował? Nowi uczniowie pytali zazwyczaj o stołówkę, sale do różnych przedmiotów... ale żeby o dach? - Nie byłam tam nigdy... Ale jak chcesz to możemy iść zobaczyć.
 - W porządku - zgodził się Oliver. Razem weszliśmy do akademii i schodami wyszliśmy na samą górę. gdy dotarliśmy na najwyższe piętro, byłam trochę zmachana, więc odpoczęliśmy chwilę, po czym zaczęliśmy rozglądać się po korytarzu.
 - Może tamtędy? - Wskazałam palcem na drzwi z napisem "Strych", a następnie podeszłam do nich i nacisnęłam klamkę. O dziwo były otwarte. Nie wiedziała, czy powinniśmy tam wchodzić, lecz nie słyszałam również nic o tym, by było to zabronione. - Wchodzimy?
 - Spróbujmy - odparł Oliver i razem przekroczyliśmy próg. To pomieszczenie wyglądało zupełnie inaczej, niż reszta akademii. Było zakurzone, walało się tutaj mnóstwo różnych, starych rzeczy, niepotrzebnych krzeseł i tym podobnych.
 - Widzisz jakieś drzwi na dach? - Spytałam chłopaka, wodząc dookoła wzrokiem.

 Oliver?

Od Louisa CD Sibil

-Ok, to ja lecę. - Powiedziała idąc przed siebie.
Znów zostałem sam w parku. Kupiłem sobie loda w pobliskiej budce i chodziłem tak po parku bez celu. Czasami się zatrzymywałem przy fajnych miejscach. Po kilku godzinach wróciłem do Akademii. Przebrałem się w strój sportowy i udałem się pobiegać a następnie na siłownię poćwiczyć. Tradycyjnie zacząłem od podnoszenia ciężarów, następnie przeniosłem się na bieżnię i rowerek. Jak już skończyłem ćwiczyć to wziąłem dłuugi prysznic.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następny dzień był taki sam jak poprzednie z wyjątkiem tego, że musiałem unikać Sibil i odwrotnie. Nie sprawiało to nam większego problemu ale zawsze gdzieś musieliśmy się mijać.
Na angielskim dostaliśmy zadanie, które trzeba było wykonać w parach. Trzeba było wykonać prezentację na wskazany przez nauczyciela temat. Tak się złożyło, że każdy miał parę tylko ja i Sibil zostaliśmy.
-Proszę pana ale my nie możemy być razem. - Odezwała się Sibil. -Mamy zakaz od pana dyrektora.
-Bądźcie cicho, zaraz wracam. - Powiedział pan Withlock i wyszedł zostawiając drzwi do sali otwarte.
Jestem ciekaw czy będziemy mogli być w parze czy nie. Siedziałem cicho do chwili gdy pan Withlock wrócił po jakichś 10 minutach.
-Rozmawiałem z panem dyrektorem i zgodził się żebyście byli w parze na czas trwania tego zadania. Po jego zakończeniu zakaz obowiązuje od nowa. - Wyjaśnił.
-Rozumiemy. - Przytaknęliśmy oboje.
Pod koniec lekcji każda para otrzymała temat na jaki ma przygotować prezentację. Ja i Sibil mieliśmy przygotować prezentację o historii Wielkiej Brytanii. Przyjemny temat zważając na to że interesuję się historią. Na to zadanie mieliśmy równy tydzień co równało się z tygodniem bez zakazu. Po lekcji podszedłem do Sibil.
-Mamy tydzień bez zakazu. - Powiedziałem.
-Prawda, trzeba to wykorzystać. - Uniosła prawą brew i puściła do mnie oczko,
-Co masz na myśli mówiąc "wykorzystać"? - Uśmiechnąłem się.
(Sibil?)

6.28.2017

Od Sibil cd Louise

Fajnie od czasu do czasu się zabawić. Ale może narazie z tym koniec, skoro nie możemy się spotykać to po co to.
Napisałam do dziewczyn.
- To tyle, spoko to lecę. - poszłam przed siebie. Po kilku kilometrach, czekały dziewczyny. Razem z nimi poszłam na zakupy, do pabu, czy też się przejść.
Akurat wyszło, że są razem w pokoju i w tej samej klasie co ja tym lepiej.
***
Siedziałam w pokoju na łóżku z dziewczynami i oglądaliśmy film.
- Erica weź otwórz. - Erica poszła i otworzyła.
- No paczmy kogo mu tu mamy, a tobie to nie wolno tu być. - powiedziała Erica. Spojrzałam i dalej leżałam gadając z Lilit.
- Erica, wyproś tego kolesia, bądź zatrzasnać drzwi i choć do nas. - Erica zrobiła to z uśmiechem. Cała ona.
Leżałyśmy razem. A potem razem poszłyśmy spać. Dokładniej rzec biorąc, gadałyśmy cała noc.
***
W szkole siedziałam z Erica. A Lilit z inną dziewczyna. Po lekcjach ingnorowałam Louis'a. Czemu, bo jest zakaz zbliżania się to jasne.

Kolejne dni mijały praktycznie tak samo. Szkoła, pokój, wyjścia, zajęcia, spanie... Takie kółeczka, ale choć tym razem mam te dwie świruski obok.

- Li, a ty gdzie? - spojrzała się na mnie i pokazała, że do chłopaka. Jak się później okazało to do tego kolesia. Razem z Erica siedziałam w pokoju. A Lilit wpadła od tak.
I się pochwaliła z kim była. Lilit z grzecznej dziewczynki stała się pirania na chłopaki.

Louise? Sorki za takie krótkie.

Od Liama CD Chole

Siedziałem w pokoju i uczyłem się do czasu gdy ktoś mi przeszkodził. Tym kimś była Chole.
-Przyszłam Ci tylko coś pokazać. Potem będziesz mógł zrobić z tą informacją co tylko będziesz chciał. - Widać było, że jej zależy na tym żebym zobaczył to co chce mi pokazać.
Po chwili wahania zgodziłem się jednak. Podejżewałem, że nie dałaby mi spokoju gdybym tego nie obejżał. Wziąłem od niej pendrive'a, ktorego wpiąłem do laptopa. Były na nim dwa nagrania. Jedno z Leonem a drugie z Louisem. Rozmawiali na nich z Chole o mnie, a konkretniej o tym jak mnie okłamali co do niej. Jak tylko nagrania się skończyły Chole wypięła pendrive'a i wyszła pośpiesznie. Te nagrania nie zdziwiły mnie. Znam Leona bardzo dobrze i wiem, że jest w stanie skłamać dla mojego dobra. Louisa nie znam tak dobrze jak Leona ale wiem, że nie jest świętoszkiem. Nie miałem pojęcia, że kłamią ale dowiedzenie się tego nie było jakimś specjalnym szokiem. Z drugiej strony to co naopowidali mi o niej pomogło mi o niej zapomnieć. Wydaje mi się że nie zauważyłem ich kłamstw dlatego, że chciałem wieżyć, że to co mówią jest prawdą. Tak bardzo chciałem o niej zapomnieć i udało się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przed lekcjami poszedłem do Louisa powiedzieć mu o tym że się dowiedziałem o tym że skłamał ale to i tak niczego nie zmienia. Podobnie powiedziałem Leonowi. Spotkałem też Chole.
-Już wiesz, że nie kłamałam tylko oni. - Powiedziała.
-Wiem ale to niczego nie zmienia. - Wzruszyłem ramionami.
-Jak to? Oni przez cały czas Cię okłamywali! - Zdenerwowała się.
-Nie zapominaj, że ty też. Oni przynajmniej robili to dla mojego dobra. Nie to co ty. - Moim słowom towarzyszyła gestykulacja. - Dzięki nim zapomniałem o tobie, ty też zapomnij o mnie.
(Chole?)

Od Louisa CD Sibil

Dziś też nie było lepiej jeśli chodzi o komponowanie. Może powinienem się jednak wycofać z tego konkursu i poczekać aż będzie inny? Sam nie wiem. Muszę się nad tym zastanowić. Do końca jest jeszcze czas. Możliwe, że do tego czasu coś mi jeszcze przyjdzie do głowy lecz wątpię w to. Przecież nie można mieć wszystkiego. Z taką myślą wszedłem do sali na pierwszą lekcję. Była to religia czyli nic ciekawego. Same nudy, jak zwykle. Usiadłem na końcu żeby katechetka nie zauważyła, że próbuję zasnąć. Na moje nieszczęście mnie zauważyła.
-Panie Styles, czy ja panu przeszkadzam? - Stanęła nade mną.
-N...nie, skąd. - Podniosłem głowę z ławki patrząc się na nią.
-No ja myślę. - Popatrzyła na mnie z ukosa. -Mógłbyś powiedzieć co właśnie powiedziałam?
-Yyy...nieee bardzo. - Zrobiłem głupią minę.
Nie powiedziawszy nic wróciła do tablicy. Całe szczęście, że mnie zostawiła. Wychodząc z sali zauważyłem Sibil. Przystanąłem patrząc się na nią, ona robiła to samo. Chciałem do niej podejść i pogadać ale nie mogłem bo mieliśmy zakaz a nauczyciel byl niedaleko nas. Żeby pogadać musielibyśmy znaleźć poza terenem Akademi. Napisałem do niej SMS-a, żebyśmy się spotkali po lekcjach w parku. Zgodziła się na to.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedziałem w parku na ławce i czekałem aż Sibil przyjdzie. Czekałem i czekałem a jej wciąż nie było. Jak miałem już iść ale zauważyłem ją idącą w moją stronę. Wstałem z ławki po czym ruszyłem w jej stronę. Spotkaliśmy się w połowie drogi.
-Tęskniłeś za mną? - Odgarnęła włosy.
-Dlaczego to zrobiłaś? - Zignorowałem jej pytanie.
-Proste, chciałam być zawieszona.
-Mogłaś wymyśleć coś innego a nie wplątywać w to mnie. I jeszcze wyjechałaś u dyrektora z tymi tabletkami. Co Ci strzeliło do głowy?
-Improwizowałam. - Wzruszyła ramionami.
Zbliżyła się do mnie powoli i zaczęła całować. Odwzajemniłem ten pocałunek ale po chwili oderwałem się od niej.
-Brakowało mi tego. - Zaśmiała się. -A tobie?
-Może. - Nie dałem jednoznacznej odpowiedzi.
(Sibil?)

Od Jorge Cd Aria

Wziąłem od dziewczyny kartkę i spojrzałem na nią. Była to jakaś broszurka o balu czy czymś takim. Przeleciałem wzrokiem po kolorowym papierze szukając dodatkowym informacji o dacie tego wydarzenia. Znalazłem opis przyjęcia i potrzebne mi informacje. Uśmiechnąłem się do siebie.
- Wybierasz się na bal? - spytałem z delikatnym uśmiechem.
- Nie wiem - odparła. - A ty?
- Może pójdę. W końcu każda okazja do poznania nowych ludzi jest dobra, czyż nie? - zaśmiałem się lekko i spojrzałem w oczy dziewczyny. - Masz bardzo ładne oczy.
- To jakiś tani podryw? - spytała krzyżując ramiona.
- Nie, to po prostu prawa. Poza tym taka śliczna dziewczyna jak ty pewnie ma już chłopaka, więc nawet nie będę się wysilał. Dzięki za ulotkę. - uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi. Wróciłem do biurka i usiadłem na krześle włączając film, który miałem zamiar obejrzeć. Miałem nadzieję, ze więcej nikt mi nie przerwie. Jak zaczarowany wpatrywałem się w ekran śledząc losy bohaterów i ich historie. Bardzo się w to wciągnąłem, więc nie zauważyłem gdy film dobiegł końca. Westchnąłem i wyłączyłem laptopa. Była godzina 17, więc postanowiłem iść na siłownię. Zabrałem wszystkie potrzebne rzeczy i wyszedłem.



Aria? Wybacz, nie mam weny ostatnio XD

6.27.2017

Od Louisa CD Chole


Do stołówki weszła Chole. Razem z Liamem nie zwracaliśmy na niej uwagi, nie była tego godna. Rozmawialiśmy po prostu jak do tego momentu. Mieliśmy kilka tematów do omówienia, które nie cierpiały zwłoki. Ona też się w tym mieściła. Liam niedługo potem musiał iść. Pomyślałem, że pójdę do Chole, trochę ją podenerwować. Wszedłem do jej pokoju bez pukania.
-Wyjdź. - Powiedziała jak tylko wszedłem nawet nie patrząc kto wszedł.
-Przyszedłem Ci powiedzieć, że nie trzeba było ze mną zadzierać. - Powiedziałem.
-Mam gdzieś co zrobisz. Teraz wyjdź bo chcę sobie poleżeć w spokoju.
-Już Ci nie zależy? Zobaczymy czy powiesz to samo niedługo. - Uśmiechnąłem się chytrze.
-Wyjdź. To moje ostatnie słowo. - Warknęła.
Uuu...już się boję, że aż wcale. Jednak wyszedłem gdyż miałem umówioną wizytę u tatuażysty. Pojechałem prosto do niego. Nie musiałem czekać tylko od razu tatuażysa mnie wziął. Tatuowanie zajęło kilka godzin. Wytatuowałem sobie pszczołę na lewej ręce.



Na koniec tatuażysta posmarował mi tatuaż specjalnym balsamem i okręcił go folią a następnie bandażem. Zapłaciłem mu i wyszedłem wracając do Akademi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następnego dnia na długiej przerwie spotkałem się z Liamem.
-Coś Ci stało się w rękę? - Wskazał w obandażowane miejsce.
-Nic, zrobiłem sobie wczoraj nowy tatuaż. - Zaśmiałem się.
-Aha.
Resztę przerwy spędziliśmy na pisaniu tekstu do debiutanckiej piosenki zespołu. Nasze wersy mieliśmy połączyć z tekstami chłopaków. Zobaczymy czy wyjdzie coś z tego. Mamy już nie dużo czasu dlatego musimy to skończyć.
Po lekcjach spotkaliśmy się w studiu nagraniowym z panem Withlockiem i jego znajomymi, którzy mieli nam pomóc w nagraniu muzyki. Przerobiliśmy nasze teksty i połączyliśmy ją w całość. Tekst w końcu mieliśmy gotowy. Teraz zabraliśmy się za tworzenie muzyki a następnie za nagrywanie jej. Zeszło nam to wszystko do późnej nocy. Piosenkę zatytuowaliśmy "What Makes You Beautiful".
Zmęczeni wróciliśmy do swoich pokoi. Od razu poszedłem spać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Z samego rana Liam przyszedł do mnie pod salę gdzie miałem lekcję.
-Widziałem nagranie raz rozmawiasz z Chole o tym jak mnie okłamałeś i Leon też. - Powiedział poważnym tonem.
-Liam...mogę to wyjaśnić... - Przerwał mi.
-Spokojnie to nic nie zmienia. - Uśmiechnął się. -Szczerze to znam Leona bardzo dobrze i wiem, że dla mojego dobra jest gotów skłamać. Wiedziałem też że ty do świętych również nie należysz. Nie domyśliłem się że to co mówiliście to kłamstwa ale nie zaskoczyło mnie to.
Uff...co za ulga.
Idąc po pierwszej lekcji do następnej sali natknąłem się na Chole.
-Niezła próba z tym nagraniem i daniem go Liamowi. - Zabiłem brawo.
-Mam nadzieję, że poskutkowało. - Uśmiechnęła się.
-Mylisz się. - Zaśmiałem się. -Dziś do mnie przyszedł przed lekcjami i powiedział, że to niczego nie zmienia.
(Chole?)

Od Chole Cd Liama

Pozostało mi tylko mu pogratulować, czyli oświadczył się Kat cóż... Oby był szczęśliwy przynajmniej z nią.
Podeszłam do niego i powiedziałam:
- Gratuluję.
- Czego? - zapytał obojętnie
- Zaręnczyn z Kat. Widziałam  zdjęcia - odparłam
 Nic mi nie odpowiedział tylko sobie poszedł zostawiając mnie samą.
 Wróciłam do siebie, po godzinie jednak stwierdziłam że będzie lepiej jak się przejade czy coś.
 Wsiadłam w samochód i odpaliłam silnik, kiedy wyjechałam docisnełam gazu i skreciłam na drogę, która ciągneła się koło lasu. Trzymałam nogę na pedale gazu jednak po chwili zwolniłam aż całkowicie się zatrzymałam. Położyłam głowę na kierownicy i zamknełam oczy... Co ja do cholery jasnej wyprawiam odkąd poznałam Liama wszystko się zmieniło: toczyliśmy jakoś tam wojnę ze sobą, ale to nas zbliżyło do siebie, a teraz jest jak jest czyli wszyscy robią wszystko aby zniechęć go do mnie co szczerze mówiąc im się już teraz udało, ale prawda jest taka że głównie to moja winna gdybym była z nim szczera to by to wszystko nie miało miejsca...
 Nie będę ratować relacji z kimś dla kogo jestem już nikim, ale to nie oznacza że nie mogę udowodnić przed nim prawdy...
Podniosłam głowę i na wróciłam samochodem, po czym pojechałam z powrotem do akademi.
 Jeśli w ten sposób mi nie uwierzy to się poddam i zniknę raz na zawszem
Dojechałam do akademi i zostawiłam samochód w garażu po czym udałam się załatwić sobie kamerzyste. Zapłaciłam chłopakowi z starszej klasy aby nagrał nas z ukrycia tak aby było widać wyraźnie tawrzy i Leona i Louisa, ale także żeby było ich słychać.
Na moje szczęście chłopak się zgodził ale za zapłatą daletgo zapłaciła mu. Spotkałam Liama przed swoim pokojem:
- Zdawolny jesteś? - zapytałam
- Tak. Mój przyjaciel się zaręczył. W końcu wybił sobie z głowy Ciebie.- powiedział
- Tylko dlatego że pwiedziałeś  mu kłamstwo na temat tego co miało miejsce na basenie.
- Czy to ważne?! Grunt że mi uwierzył i teraz przynajamniej już o tobie zapomniał. Wystarczyło, że zwaliłem na Ciebie to że zdarłaś sobie te bandaże i z szwami.
- Jak możesz to twój przyjaciel.
- Tak, ale chciałem żeby wreszcie przejrzał na oczy.
- Co niby że nagadełeś mu że Cię atakuję, ale jest na odwrót to ty ciągle mnie attakujesz.
- Bo się o to prosisz sieroto. A to że to wszystko było kłamstwem tegp nigdy się nie do wie ani Ci nie uwierzy niezależnie co powiesz. A teraz zjedź mi z drogi.
Wyminął mnie i sobie poszedł.
Louisem poszło dużo trudniej, ale się udało.
Od razu poszłam do Liama zapukałam i weszłam do środka i zaczełam:
- Przyszłam tylko coś Ci pokazać. Po tem możesz zrobić co chcesz z tą informacją.
Chłopak był trochę zdziwiony, ale się zgodził pokazałam mu oby dwa nagrania po czym wyszłam zostawiając go samego.
(Liam?)

6.26.2017

Od Liama CD Chole


Dziś lekcje zaczynały mi od samego rano. Tak bardzo nie chciało mi się wstawać ale zrobiłem to. Po wykonaniu wszystkich czynności udałem się pod sale gdzie mam lekcje. Cały czas aż do dzwonka SMS-owałem z Kat. Ten weekend spędzam u niej. Nie mogę się tego doczekać. Dawno się już nie widzieliśmy dlatego, że Kat pracowała w Londynie. Teraz ma wolne i w końcu możemy się spotkać oraz nadrobić stracony czas. Stęskniłem się bardzo za nią. Minęło już dużo czasu odkąd będziemy razem i czasami myślę o przesunięciu naszego związku o krok naprzód. Mianowicie myślę o zaręczynach. To byłby odważny postęp. Od śmierci Ashley jeszcze nigdy nie myślałem o żadnej dziewczynie tak poważnie. Ale jednocześnie nie jestem pewiem czy wytrzymam w jednym związku. To będzie trudne ale jak nie spróbuję to się nie dowiem. Ona jest naprawdę dla mnie ważna...ważniejsza od Chole. Tym razem nie mogę tego zepsuć...chwila moment, przecież z Chole to niczego nie zepsułem. To ona wszystko zepsuła. Po lekcjach pojadę do jubilera żeby kupić pierścionek zaręczynowy. I kto by pomyślał, że to wszystko się tak potoczy. Nie ma co rozpamiętywać i żyć chwilą bo nigdy nie wiadomo co będzie.
Ostatnią lekcje nam odwołali więc mogłem pojechać wcześniej do jubilera. Zostawiłem plecak w pokoju, zamknąłem go i udałem się do garażu. W garażu spotkałem Chole, która przyjechała samochodem. Zdziwiło mnie to bo nigdy tego nie robiła. Myślałem nawet, że nie ma prawa jazdy. W dodatku miała też inną fryzurę, krótszą i pofarbowaną na fioletowo. Nie mówiąc nic do siebie minęliśmy się tak jak obcy sobie ludzie. Oby tak było przez cały czas. Wsiadłem do samochodu i pojechałem dl najlepszego jubilera. Wewnątrz sprzedawczyni pokazała mi wszystkie pierścionki zaręczynowe. Wszystkie oglądałem bardzo dokładnie. Wybranie jednego było trudną decyzją. Ostatecznie wybrałem najpiękniejszy moim zdaniem i najdroższy pierścionek.



Na samym środku pierścionka był wielki niebieski kamień a niżej niego małe diamenciki. Był naprawdę piękny. Zapłaciłem za niego a sprzedawczyni wsadziła go do czerwonego pudełeczka a następnie do małej torebeczki. Podziękowałem i wyszedłem.

~~~~~~~~~~~~WEEKEND~~~~~~~~~~~

Dziś wybieram się z Kat do restauracji na kolację. To jest ten dzień, w którym się jej oświadczę. Wszystko mam już przygotowane. Stolik zarezerwowany, obsługa restauracji jest poinformowana co ma być i kiedy. Wszystko będzie idealnie.
Przyjechałem pod dom Kat swoim samochodem. Ubrany byłem w białą koszulę, czarne spodnie oraz granatowe buty. Zapukałem do drzwi, które Kat po chwili otworzyła. Miała na sobie czarną sukienkę do ud, bez ramiączek oraz z głębokim dekoltem. Do tego były czarne szpilki, naszyjnik z pereł oraz złota bransoletka. Włosy miała ułożone na bok oraz pofalowane. Wyglądała pięknie. Pocałowałem ją na powitanie. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do restauracji. Droga zajęła nam jakieś dwadzieścia trzy minuty. W restauracji usiedliśmy przy swoim stoliku. Były już na nim kwiaty oraz świece i tależe ze sztućcami. Oświetlenie oraz muzyka były nastrojowe. Kelnerzy przynieśli zamówioną kolację oraz wino. W kieliszku Kat umieszczony był pierścionek zaręczynowy.
-Czy to...? - Wyjęła z kieliszka pierścionek.
-Tak, to jest pierścionek zaręczynowy. - Wstałem z miejsca i podszedłem do Kat klękając na jedno kolano.
- Kathrin Hammersmith, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - Zapytałem.
-Tak, oczywiście, że tak. - Uśmiechnęła się.
Ująłem pierścionek w dłoń i założyłem go na palec Kat. Dalsza część kolacji minęła nam na rozmowie i planowaniu przyszłości.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Była już niedziela i wieczorem będę musiał wracać do Akademi.
Wszedłem na portale społecznościowe i wszedzie były artykuły o moich zaręczynach z Kat i zdjęcia z nich. Ale jak to możliwe? To miało być prywatne. Paparazzi jakoś musiał zrobić te zdjęcia. Trudno, prędzej czy później i tak by się to wydało.
Pojechałem z Kat do New Yorku na pokaz mody, w którym Kat brała udział. Siedziałem w pierwszym rzędzie nie mogąc się doczekać kiedy Kat wyjdzie. Okazało się że wyszła jako ostatnia.
Zaraz po pokazie wróciłem do Akademi. Idąc korytarzem natknąłem się na Chole. Ku mojemu zdziwieniu odezwała się do mnie.
-Gratuluję.
-Czego? - Powiedziałem obojętnym tonem.
-Zaręczyn z Kat. Widziałam artykuły i zdjęcia.
Nie miałem jej nic do powiedzenia dlatego poszedłem do pokoju.
(Chole?)

Od Farry CD Klary

-To chyba twoje. - Rzuciła mi w twarz jakimś ubraniem.
-Co ty wyrabiasz? - Zła zdjęłam z twarzy bluzkę, jak się okazało. Przyjżałam się jej. Faktycznie była moja. -Tak to moja. Skąd ją masz?
-Była w mojej walizce. Pewnie spakowałam ją przez przypadek. - Odpowiedziała.
-Ok. - Nie mówiąc nic więcej zamknęłam drzwi i przekręciłam klucz by żaden nieproszony gość nie wszedł. Nie chcę by ktokolwiek mi przeszkadzał. Włożyłam bluzkę do szafy i wróciłam do zeszytów. Dobrze, że to były tylko trzy dni to nie ma aż tyle pisania co np. przez tydzień. Otworzyłam zeszyty do tego samego przedmiotu i zaczęłam przepisywać. Szybko piszę to przynajmniej zejdzie mi to szybciej. Myślę, że dziś powinnam to skończyć. Pierwsze dwie godziny miłały bez żadnych zakłuceń. Zrobiłam sobie teraz przerwę na to by coś zjeść i się napić. Oczywiście w pokoju nie miałam nic do zjedzenia, dopiero muszę zrobić zakupy dlatego też wyszłam do stołówki. Tam będąc na miejscu kupiłam sobie barszcz czerwony z sokiem jabłkowym. Usiadłem przy wolnym stoliku koło ściany. Nikt się do mnie nie dosiadł...na szczęście. Po zjedzeniu wszystkiego i wypiciu soku wróciłam do pokoju. Kontynuowałam przepisywanie. Już wieczoraj pojechałam do hipermarketu na małe zakupy. Kupiłam to co najważniejsze czyli jedzenie, picie i kilka tam innych drobiazgów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W przerwie między lekcjami podeszła do mnie Klara.
-Mam do Ciebie sprawę. - Zaczęła.
-Yhym... - W odpowiedzi mruknęłam tylko. Co za sprawę może mieć do mnie?
-Dostałam zadanie, w którym muszę opisać przebieg wycieczki.
-I co ja mam z tym wspólnego? - Oparłam dłoń na biodrze.
-Karzdy musi zrobić to zadanie ze swoim współlokatorem z wycieczki a tak się składa, że byłyśmy współlokatorkami.
No fakt, byłyśmy współlokatorkami.
-Niech będzie. Ale nie licz na to, że pomocna. Przez większość tej wycieczki nie uważałam. - Westchnęłam. -To na kiedy masz to zadanie?
(Klara?)

Od Sylvaina CD Leandera

Cały w nerwach pojechałem za chłopakiem do szpitala. Nie pozwolili mi jechać w karetce, więc zamówiłem taksówkę. Siedziałem obok kierowcy, z całych sił pubnoróbując go nie poganiać. Martwiłem się tak bardzo, że nie byłem w stanie tego opisać. Nie spodziewałem się, że z Leanderem może być aż tak źle.
Przez moją samolubność, Leoś...
Mógł nawet umrzeć.
Mój Leoś...
Nigdy nie będzie mój, bo na niego nie zasługuję. Znam go zaledwie miesiąc, a już tyle razy go zraniłem.
Taksówka zatrzymała się. Rzuciłem stu dolarowy banknot i jak najszybciej wysiadłem. Przepychając po drodze ludzi, wbiegłem do środka, wprost do Informacji. Miałem szczęście - w kolejce była tylko jedna osoba.
O jedną za dużo.
Przegoniłem tę myśl i w napięciu czekałem na swoją kolej. Krople potu spływały po moim ciele od stresu. Tak bardzo się martwiłem. To przeze mnie. Gdybym go nie zostawił...
W końcu przyszła kolej na mnie.
- Dzień dobry, gdzie trafił Leander Leitter? - zapytałem na jednym wydechu.
- Ktoś z rodziny?
- Tak, cioteczny brat - skłamałem.
Westchnęła. Pewnie doskonale wiedziała, że kłamię. Przecież jestem w tym słaby.
- Niech ci będzie... OIOM. Drugie piętro.
Podziękowałem i szybkim krokiem kierowałem się w stronę schodów. Mijałem lekarzy, pielęgniarki, zwykłych ludzi. Patrzyłem na nich wszystkich, mając nadzieję, że jednym z nich będzie cały i zdrowy Lenader, któremu rzucę się w ramiona.
Kocham go. Teraz to wiem.
Biegłem po dwa schodki naraz, byle jak najszybciej dostać się na miejsce. Jeśli nie będą chcieli mnie wpuścić, wepchnę się sam.
Dotarłem pod drzwi. Przywitał mnie rudy lekarz o oczach bardzo podobnych do Leosia.
To już obsesja.
- Szukam Leandera. Leandera Leittera - powiedziałem.
- Sylvain? - zapytał.
- Tak... Skąd pan wie?
- To było pierwsze, co powiedział po obudzeniu. Szuka pana.
Puścił mnie przodem, przez wielkie podwójne drzwi. Pospiesznie wszedłem do środka, szukając ciemnobrązowych włosów Leandera. Leżał na końcu sali, słaby. Podszedłem do niego i złapałem za dłoń chłopaka. Spojrzałem mu w oczy, które słabo spoglądały w moją stronę. Uśmiechnął się słabo. Przyniosłem sobie krzesło i usiadłem.
- Hej, Leoś - przywitałem się.
- Cześć - powiedział słabo. - Dziękuję, że jesteś.
- Nie mógłbym nie przyjechać.
Wziąłem ze stolika chustkę i przetarłem czoło Leandera. Był cały rozpalony. Westchnął cicho z wdzięczności. Chciałem mu tak wiele wytłumaczyć, przeprosić. Jednak wiedziałem, że teraz to i tak nie ma sensu.
- Co ci jest? - zapytałem.
- Lekarze stwierdzili zapalenie płuc.
Spojrzałem szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia.
- To przez ten basen, prawda? - I tak znałem odpowiedź. Och, Leander. Przepraszam.
Poczułem, jak coś łapie mnie za ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem lekarza.
- Przykro mi, Sylvain, ale musisz wyjść. Możesz poczekać na zewnątrz - powiedział.
Spojrzałem jeszcze raz na chłopaka. Pomimo tego wszystkiego był piękny.
- Zaraz wyjdę - powiedziałem do lekarza. - Proszę o chwilę.
Kiwnął głową i odszedł.
- Kocham cię. - Po tych słowach od razu wyszedłem. Nie chciałem usłyszeć odpowiedzi. Nie zasługiwałem na jego miłość, ale chciałem, aby wiedział.
Wyszedłem z OIOMu i usiadłem na ławce. Nie miałem po co wracać do szkoły. I tak nic bym nie zapamiętał. Mogę tu nawet spać, chociaż i tak nie wiedziałem, czy zasnę.
Zrobię wszystko, by mi wybaczył.

Leander? Dzięki za użyczenie konta, hehe

Od Sibil CD Louise

Jeszcze tylko trzy tygodnie i wracam do szkoły. Wstałam leniwie z łóżka i w piżamie wyszłam na balkon. Piękna pogoda, wzięłam jedną fajkę i ja odpaliłam, zaciągnęłam się i po krótkich minutach z dymu zrobiłam kółeczka. Patrząc tak na krajobrazy, zadzwonił mój telefon. Gdy go wzięłam zobaczyłam sms od cioci.

Od cioci
Dziś odbędzie się sesja zdjęciowa, na którą za godzinę się wybieram. Myślałam, że może chcesz się wybrać ze mną.

Do cioci
Pewnie, będę zaraz gotowa. Dzięki ciociu.Buziaki.

Wypaliłam do końca papierosa, zgasiłam go i poszłam od razu wziąć prysznic. Po prysznicu wzięłam bordową bieliznę, krótka przezroczystą koszulkę oraz spódniczkę do połowy ud z kolorowymi paskami, do tego kilka bransoletek włosy rozpuszczone zostawiłam z różnokolorowymi pasemkami, koturny z kwiatami oraz przeciwsłoneczne okulary. Wzięłam też małą torebkę, z portfelem, kluczami, telefonem, i fajkami.
Przejrzałam się jeszcze w lustrze i gotowa zeszłam po schodach o dziwo nikogo w domu nie było. Razem z ciocią pojechałam na sesję. Okazało się, że dziś będzie pokaż mody.
***
Sesja poszła wyśmienicie miałam nowe zdjęcia, wrzuciłam je do internetu.
Pokaż mody odbył się o 17. Szłam w różnych kreacjach, paparazzi było ich wiele, różnych sław także, projektantów. Pokazali także moje projekty.
Około godziny 01:05. Byłam w domu. Oczywiście po pokazie odbyła się jeszcze impreza, parę rozmów wywiadów oraz innych atrakcji.
Na pokazie byli wszyscy, których znam. Gdy tylko wróciłam zjadłam i zobaczyłam siebie w telewizji oraz pokaz, na którym byłam.
Tak właśnie mijały mi niemal dwa tygodnie. Różne pokazy, to wyścigi, odpoczynek, czy też basen, a także zabawa na Jachcie.
Dziś jest ostatni tydzień.
W piątek wracam.
***
Wstałam dziś po południu, wzięłam prysznic i ubrałam się w kostium kąpielowy a na to prześwitująca sukienkę. Oraz parę bransoletek i japonki. Gdy zeszłam wraz z telefonem i okularami do kuchni, była w niej ciocia mama i dziewczyny. Wujek i tata gdzieś pojechali. Więc możemy dziś mieć babski wieczór. Ale jednak jedziemy na plażę. Babski wieczór, jak i dzień na plaży.
***
Leżałam na piasku i się opalałam.
Po dłuższej chwili wstałam i razem z dziewczynami zrobiłam sobie zdjęcie na tle miałyśmy morze.
Była gra, zabawa na piasku, pływanie. Wiele fajnych atrakcji. Wieczorem, na molu odbył się koncert oraz była wata cukrowa i inne dodatki..
*Nadszedł piątek, dzień w którym wracam*
Wstałam rano, wzięłam prysznic i założyłam nowe ubrania. Koszulkę z odsłoniętym brzuchem ying i yang, a do tego spodenki krótkie z wysokim stanem. Wraz z glanami. Poszłam z dziewczynami do salonu piękności. Zrobiły mi paznokcie trochę przedłużyły nałożyła bordowe hybrydy. Oraz włosy miałam koloru wiśni przechodzący w truskawkę natomiast na końcówkach była jasna malina. Gdy byłam w pełni gotowa, teraz mogła się zająć pozostała dwójka panienek. Erica pofarbowała włosy na niebieski oraz zrobiła sobie kolczyk w języku, natomiast Lilit przefarbowała włosy na rudy i zrobiła sobie kolczyk w nosie.
***
Gdy już wszystko miałam spakowane oraz dziewczyny, pożegnały się z moimi rodzicami ciocia zawiozła nas na samolot. Leciałam prywatnym odrzutowcem cioci. Akurat na następny dzień po południu byłyśmy już w Kalifornii. Ale zanim pojechaliśmy do akademii, ciocia ma tu dom. Właśnie tam się zatrzymaliśmy.
***
Akurat dziś jest niedziela, dziewczyny będą w poniedziałek więc zostają. Wzięłam prysznic i przebrałam się przygotowane ubrania.


Wrzuciłam torby do samochodu i ruszyłam do akademika.
Zaparkowałam, wzięłam bagaże zamykając samochód. Weszłam do akademika, akurat kilka koleżanek co minęłam przyniosą mi zeszyty do przepisania. Gdy wchodziłam do pokoju, koleżanki akurat przyniosły mi zeszyty. Powiedziały, co jakie są testy do napisania i, czy będą, jakieś i kiedy następne. Zamknęłam drzwi, rozpakowałam torby, a następnie usiadłam przy biurku przepisując lekcje. Oraz zapadając się przysmakami.
Koło trzeciej wszystko przepisałam. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę.
Położyłam się na łóżku, wzięłam telefon i przejrzałam powiadomienia. Dziewczyny wrzuciły parę zdjęć.
Chwilę później zasnęłam.

Louise?

6.25.2017

Hyungsik Park

Imię: Hyungsik 형식 (Pricne, Soldier)
Nazwisko: Park 박
Pochodzenie: Yongin, Korea Południowa
Wiek: 22 lat
Orientacja: Heteroseksualny
Głos: I'll be here
Pokój: 53
Aparycja: Jak na Azjatę min, jest wysokim chłopakiem, mierzy bowiem 183 cm wzrostu. Ma szczupłą sylwetkę, szerokie ramiona, nieco węższy pas i minimalnie bardziej wystające kości biodrowe. Mimo smukłego wyglądu ma umięśniony brzuch, ramiona i nogi. Mięśnie są ładnie zarysowane, delikatne, nie jak u kulturysty. Chociaż jest Azjatą, jego oczy są duże, ale oczywiście czarne i lekko skośne. Dodatkowo jego cera jest nieco bardziej europejska. Ma brązowe, gęste i mocne włosy, chociaż czasem je farbuje. Ma dość wydatne usta, gładką cerę, prosty nosek.
Charakter: Znany jako wesoły chłopak z charakterkiem, pełen optymizmu i energii. Zacznijmy od tego, że to naprawdę bardzo miła osóbka, która najbardziej na świecie nie znosi wywyższania się. Jeśli uda mu się osiągnąć sukces, nigdy się tym nie chwali, a już tym bardziej wcale nie uważa się za kogoś wyjątkowego. Tego samego oczekuje także od innych. Rozumie, że każdy ma swoje miejsce w hierarchii, potrafi uszanować człowieka wyżej postawionego, ale nie widzi potrzeby, aby dana osoba podkreślała to na każdym kroku. O wiele bliżej mu do optymisty, niż do pesymisty czy realisty. Bardzo sobie ceni umiejętność pozytywnego myślenia i tego zawsze się trzyma. Nie można o nim jednak powiedzieć, jak o dziecku Słońca, bowiem, kiedy sytuacja tego wymaga, potrafi ściągnąć z nosa różowe okulary i spojrzeć na sprawę obiektywnie, bez irracjonalnych nadziei. Przy tym zawsze jest pełen życia i energii, jednak nie należy mylić tego z jaką nadpobudliwością, czy czymś takim. Nie zachowuje się jak pięciolatek, nie skacze i nie wrzeszczy, niczym zwierzak w zoo. Od dziecka przebywał w towarzystwie różnych osób, z różnych środowisk, co także przyczyniło się do kształtowania jego charakteru. Wszystko zmienia się, kiedy rozpoczyna się temat spraw sercowych, czy też ma okazję porozmawiać z osobą, która mu się podoba. W przypadku tego pierwszego zazwyczaj spuszcza wzrok i z delikatnymi rumieńcami opowiada o braku jakiegokolwiek doświadczenia w tej dziedzinie. Zaś jeśli o te drugie chodzi, sprawia wrażenie bardziej nieśmiałego. Nie bardzo wie, co powiedzieć, czuje się niezręcznie, a przy tym pilnuje się, aby nie zrobić z siebie idioty. Z początku ludzie mieli go za przeuroczego aniołka… Nie minęło zbyt dużo czasu, zanim uświadomili sobie, że jeśli Prince chce, potrafi pokazać rogi i tupnąć nogą, a wtedy robi się z niego taka mała wredota. Raczej nie pokazuje tej strony zbyt często i wie, kiedy powinien przestać, ale niekiedy dla żartów lubi uprzykrzać życie - wszystko w ramach zabawy, żeby nie było! A jak już się obrazi (wyjątkowo mu się to zdarza, trzeba naprawdę sobie nagrabić, żeby doprowadzić go do takiego stanu), to nie ma zmiłuj.
Partner: poszukuje
Rodzina: 
~ Jihan Park  jest ojcem chłopaka, który utrzymuje rodzinę prowadząc bardzo dobrze znaną w Korei firmę, przez co nie musi narzekać na brak pieniędzy. Mimo, ze Hyungsik dostaje od niego wszystko, co tylko zechce, nie utrzymuje dobrych kontaktów z ojcem przez to, że jak mówi 'Nic o nim nie wiem. Nie wiem nawet, czy jest  moim ojcem'. Przez prace i swoje obowiązku Jihan spotykał się z rodziną bardzo rzadko i nie było go nawet w święta czy urodziny. Było to powodem wielu spiec między ojcem i najstarszym synem.
~ Soyou Park matka chłopaka, która w przeciwieństwie do ojca cały czas przebywała w domu i opiekowała się dziećmi. Ona również ma z nimi bardzo dobry kontakt. Hyungsik jest bardzo zżyty z matką i uważa, ze tylko ona go wychowała.
~ Yoora Park młodsza o dwa lata siostra chłopaka, studiująca aktorstwo.
~ Seohyun Park siedemnastoletnia siostra Hyunsika
Zajęcia: aktorstwo, wokal, taniec
Zainteresowania: Hyungsik interesuje się głównie muzyką i tańcem. Lubi też rysować, jest w tym bardzo dobry. Robi piękne zdjęcia, świetnie gotuje, kocha komponować piosenki i uczyć się grać na instrumentach.
Inne: 
- gra na gitarze klasycznej, akustycznej i elektrycznej, oraz na pianinie, fortepianie, keyboardzie, perkusji i skrzypcach
- potrafi mówić biegle po koreańsku, angielsku (amerykańsku jak i brytyjsku), chińsku i japońsku
- lubi wyzwania; jeśli coś sobie postanowi to nie ma zmiłuj
- ma czarny pas w taekwondo
- jest chrześcijaninem
- wieczny optymista
- potrafi dostosować swoje zachowanie do sytuacji, np. może być słodki jak miód, albo groźny jak prawdziwy lew
- jest wrażliwy chociaż nie pokazuje tego
- parę razy wdał się w parę poważnych bójek, przez co ma lekkie problemy z prawym ramieniem
- kocha słodycze
- jest dobry w naśladowaniu innych ludzi
- ma szybki metabolizm, przez co może ciągle jeść i nie tyje
- jest romantykiem
- jego zdolnością jest bycie 'człowiekiem gumą'
- ma prawo jazdy kategorii A i B
- potrafi 'bawić się głosem'; raz może mówić bardzo wysoko, a raz bardzo nisko
X X X X X X X X X X X X X
Kontakt: BettyDark

Od Hannah

Pierwsze dni w nowym miejscu zawsze były dla mnie najlepsze. Najlepszy powód, żeby się do nikogo nie odzywać to brak znajomości. Brak wrogów, czysta karta. Czego chcieć więcej?
Mimo słabej orientacji w terenie nie miałam zbytnio problemów, żeby dostać się na siłownię. Chciałam trochę poćwiczyć przed oficjalnymi zajęciami z tańca. Głównie zależało mi na stretchingu, więc rozłożyłam się na podłodze chcąc zacząć od czegoś prostszego. Sala była całkowicie pusta. Może dlatego, że większość uczniów jeszcze spała. Wygląda na to, że mało komu chce się wstawać przed szóstą. Niestety reguła potwierdza wyjątek. Ktoś zawitał na sali, ale tak szybko jak zdążył mnie zauważyć opuścił pomieszczenie zostawiając otwarte drzwi. Z lekką irytacją rzuciłam swoje zajęcie, by dokończyć to o czym zapomniał obcy. Klnąc pod nosem, trzasnęłam drzwiami. Próbowałam wrócić do swoich ćwiczeń, ale trudno było się skupić. Myśli uciekały to do rodziców i pracy, to znów do nieznajomego/j. Czas uciekał, a moje gdybanie blokowały solidny wysiłek. Nie warto było marnować więcej głowy na to. Pozbierałam się i ruszyłam na stołówkę. Po drodze zawitałam do pokoju tylko po to, żeby umyć się i przebrać. Dni robiły się coraz cieplejsze, więc postawiłam na skrócone przeze mnie żółte, z fioletowym motywem kwiatowym chinosy. Wysoki stan zasłonił brzuch, który odkrywał krótki czarny top. Wolałam nie narobić sobie problemów już pierwszego dnia. Może to przesada, ale nie mogłam się obyć bez swoich lakierowanych, czarnych szpilek z przepięknym ostrym noskiem. W biegu złapałam jeszcze brązowy, skórzany pasek, bo spodnie były mimo, że zwężone wciąż za duże.
Jadalnia nie wydała mi się najpiękniejszym miejscem. Kocham drewno, ale było dziwnie dobrane z resztą, a całość przypominała bardziej bar szybkiej obsługi, niż szkolną stołówkę. Może chociaż jedzenie mają dobre. Niestety zanim się o tym przekonałam musiałam stać w kolejce. Wielu osób powoli zbierało się już na lekcje z pisarstwa. Miałam to szczęście, że zaczynałam dopiero o 8:55 i mogłam bez pośpiechu zająć się sobą.
Wbiłam spojrzenie w błękitne niebo za oknem, mozolnie przegryzając tosty.
- Nie za mało jak na taką dziewczynę? - rozbawiony głos obił się o moje uszy. Zniesmaczona prostackim tekstem zmarszczyłam brwi, ale nie raczyłam odwrócić wzroku. Fakt, szklanka wody i marny, przypieczony chleb nie był porządnym posiłkiem, ale to nie oznacza, że ma prawo się do tego wtrącać. A tym bardziej wpraszać się do stolika.

Ktoś?

Od Louisa CD Sibil

Pierwszą rzecz, którą zrobiłem to było pożyczenie zeszytów do przepisania. Przez ten tydzień trochę się tego nazbierało. W jeden dzień na pewno tego nie przepiszę. Przepisując pierwszy zeszyt myślałem o minionym tygodniu w Dubaju. Wspomnienia te przerwała myśl o Sibil. Jeszcze trzy tygodnie i wróci do szkoły. Ciekaw jestem jak to wszystko się teraz potoczy. To będzie interesujący okres.
Przepisywaniu przeznaczyłem cały dzień. I tak nie skończyłem wszystkiego ale większość była już za mną. Wieczorem wyszedłem z chłopakami z zespołu do klubu z karaoke. Zaśpiewaliśmy wspólnie jedną piosenkę. Przez moje zawieszenie przepadł nam cały tydzień. To też trzeba będzie jakoś nadrobić. Okazało się jeszcze, że w tym tygodniu były dwa sprawdziany, z matematyki i języka rosyjskiego, które będę musiał napisać. W tym momencie się tym nie przejmowałem tylko cieszyłem się obecną chwilą. Na sprawdziany przyjdzie jeszcze czas.
Z klubu wróciliśmy ok. północy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak jak się tego spodziewałem prawie na karzdej lekcji byłem pytany z powodu tego, że większość była już pytana a ja nie. Trafiały mi się lepsze i gorsze oceny ale naszczęście nie było żadnej jedynki. Zapisałem się na konkurs, w którym trzeba zagrać autorską melodię na gitarze akustycznej o długości max. 3 minuty a min. 1,50 minut. Po lekcjach udałem się z gitarą do sali by spróbować coś napisać. Pierwsze kilka podejść było nieudanych. Po kilku wersach linii melodyjnych kartki poszły do kosza. Jak zacząłem pisać coś sensownego to znów koniec był do bani. Pojechałem na miasto poszukać jakichś inspiracji. Kręciłem się wszędzie przez ponad godzinę nic. Nie znalazłem żadnej inspiracji. W końcu wrłciłem do Akademi. Może jutro będzie lepiej.
(Sibil?)

Hannah Alifanov

Imię: Hannah. Częściej Alifan. Nie przepada za swoim imieniem.
Nazwisko: Alifanov
Pochodzenie: Rosja, Obozierskij
Wiek: 20 lat
Orientacja: Biseksualna, aromantyczna.
Głos: The pretty reckless - House on a hill
Pokój: nr. 51
Aparycja: Trzy rzeczy, których nie da się przeoczyć, sprawiają, że Hannah dość mocno wyróżnia się z tłumu. Ogromne usta, które przez większość życia były dla niej udręką i powodem do wstydu, teraz
je zaakceptowała i chwali się nimi, jak resztą ciała. Fryzura. Awangarda? "Babochłop"? Feministka? Wszystko i nic. Łysa głowa to raczej kwestia jej gustu i pragnienie atencji.
I ten nieszczęsny wzrost. Nie było dnia bez pytań: "Grasz w koszykówkę? Pewnie w modelingu pracujesz?" Poniekąd to prawda. Alifan lubi sport, choć na pierwszy rzut oka trudno przypisać temu szkieletowi mięśnie. Oraz zdarzył jej się epizod modelki. Winne jest 185 niekształtnych centymetrów. Dosyć szerokie barki i biodra, które nie chcą im dorównać, nadają jej androgynicznej urody.
Całość przed kompletną maskulinizacją ratuje wcięcie w talii i mały, ale wciąż widoczny biust. Podobno długie nogi to atut kobiety, ale chyba tylko w przypadku bardziej krągłych okazów. Nie, kiedy wyglądasz, jakby ktoś nadział Twój tułów na dwa patyki. Na dodatek blada karnacja, która w kontraście z czarnym, wyblakłym tuszem tatuaży zmienia ją w żywego trupa. Stereotypowo; estetyczna porażka, ale pewności siebie w kroku nikt i nic jej nie odbierze.
Uwielbia mieszać modę męska z damską. Garnitury w typowo męskich krojach i szpilki to nic nowego. Trudno spotkać ją w innym wydaniu, niż eleganckim. Oprócz jednego, jedynego wyjątku. Kolorowe, w fikuśne wzory skarpety odbierają ogrom powagi całości.
Wracając do twarzy, a dokładniej do zwierciadła ludzkiej duszy. No właśnie, żywy argument, że dusza nie istnieje. Bo gdyby takowa egzystowała, jak wyjaśnić te wielkie, błękitne oczy? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że jeszcze wierzysz w dobroć szatynki.
Charakter: Mówią, że człowieka kształtuje społeczeństwo, środowisko w jakim się obraca i sytuacje przez jakie musiał przejść. Geny to jedynie nasiono okazałego dębu. Możliwe, że gdyby nie to co spotkało dziewczynę za młodu, nadal byłaby tym wrażliwym, kochającym stworzeniem, naiwnym do granic możliwości. Ale realia są inne. Każdy kiedyś musi stać się dorosłym. Prędzej czy później Twoje serce obrośnie warstwą ochronną i zakup lizaka nie będzie koniecznością. Jednak pewne osoby kamienieją całkowicie. Uczucia stają się czymś niższym, słabym. Próbują, bądź nie w oczach innych są jak roboty. Liczy się tylko zdrowy rozsądek. Prawdopodobnie poza gniewem i znudzeniem nie zobaczysz u Alifan innych emocji. Albowiem z równowagi łatwo ją wyprowadzić. Uwielbia rządzić, dlatego z trudem przychodzi jej wykonywanie rozkazów. Z reguły woli pracować na własną rękę. Duże grupy nie dość, że ją przytłaczają to jeszcze ogromnie irytują. Nie znosi błazenady, braku profesjonalizmu i perfekcyjności. Przyjaźnie przychodzą Hannah z ogromnym trudem.
Po pierwsze, ma słabe poczucie humoru. Przynajmniej tak mówią. Śmieszą ją tylko dobre docinki, cierpienie i porażki innych. Sytuacje gdzie wszyscy bawią się w najlepsze, a ona czeka z kamienną twarzą na dalszą rozmowę to codzienność, przez co wydaję się jeszcze bardziej oschła. Po drugie, wielu odpycha zachowanie i sposób bycia. Samolubna, przepełniona egoizmem, ale do bólu szczera. Cały czas słyszy się, że nie ma nic lepszego niż prawdomówność, ale kiedy ktoś zaczyna bez skruchy wymieniać swoje wady i jeszcze się nimi chełpi to nie mieści się w ich granicach wygody. Po trzecie i pewnie nieostatnie, jest wybredna do granic możliwości. Zanim zechcesz umówić się na kolejne spotkanie zdąży Cię skreślić dwa razy z listy potencjalnych przyjaciół. O zaufaniu już nawet nie mówmy.
Ma ona w ogóle jakieś dobre strony? To bardzo zależy jak to postrzegasz. Alifan osobiście kocha swoją asertywność i odwagę. Mówi to co myśli. Wyjątek stanowią sytuacje, w których gra na swoją korzyść. Kłamca idealny? Przecież to totalne przeciwieństwo szczerości, ale nie oszukujmy się. Każdy jest pełen sprzeczności, a ona za wszelką cenę chce uchodzić za maszynę do zabijania, oziębłą, której nie sposób zniszczyć. Problem w tym, że rola, którą odgrywa wymaga od niej całodobowego poświęcenia, a film kiedyś musi się skończyć. Prawda? Chwile słabości woli przeżywać w samotności.
Partner: Nie szuka.
Rodzina: Raisa i Ivan Alifanov - małżeństwo warte siebie nawzajem. Moralne ścieki i intelektualne plwociny. Nie utrzymują kontaktów od trzech lat.
Zajęcia: Sztuka, zajęcia taneczne z baletu
Zainteresowania: Kocha astrofizykę bardziej, niż cokolwiek w życiu. Bardzo ubolewa, że nie dostała się na studia. Norwegie uważa za swój drugi dom. Kiedyś mocno interesowała się mitologią skandynawską.
Inne:
- Kocha koty i nienawidzi dzieci. Te kilka słów wystarczy, żeby odepchnąć od siebie 90% osób. Ale skoro zostałeś w tych 10% i chcesz wyjaśnień to proszę. Bardzo utożsamia się z tymi zwierzakami, jako niezależnymi od nikogo drapieżnikami. Natomiast dzieci są ich całkowitym przeciwieństwem. Niezrównoważone, pyskate, głośne, brak im wiedzy i logiki. Dlatego zawsze wolała obracać się w starszym towarzystwie. Czasem nawet bardzo starszym.
- Inne zdjęcia: x, x, x.
- Słabo słyszy na lewe ucho. Ma także częste problemy z oddychaniem i omdlenia. W młodości lekarze zignorowali to na tyle, że dziewczyna sama przestała zwracać na to uwagę i nie zamierza się diagnozować.
- Pochodzi z biednej rodziny. W szkole daję radę się utrzymać dzięki zasiłkom i dorywczej pracy. No właśnie, "pracy". Alifan zdarzało się sprzedać ciało i nie specjalnie się z tym kryje.
- Partnerstwo jest czymś nie do przejścia. Akceptuje tylko kontakty typu friends with benefits
Kontakt: Pasztecik | xokittyx@gmail.com

6.24.2017

Od Chole Cd Louisa

Dobra było zabawnie... Muszę przyznać, że jego zemsta którą szykował z Liamem będzię dość bolesna dla mnie w skutkach, ale nie żałuje.
 Poszłam na stołówkę coś zjeść i jak się okazało Louis i Liam też tam byli jednak wyminełam ich bez słowa po czym  usiadłam przy stoliku.
  Zjadłam do końca po czym wyszłam i poszłam przed siebie w zasadzie szłam bez celu...
  Musiałam to dobrze przemyśleć, nie chciałam się z nim wdawać bez sensowe wojny... Wróciłam do siebie i usiadłam na łóżku, leżełam na nim do momentu gdy nie usłyszałam pukania za nim jednak odpowiedziałam ktoś wszedł do środka:
- Wyjdź - powiedziałam nawet nie wstając
- Przyszłem tylko Ci powiedzieć, że nie trzeba było ze mną nie zaczynać. - powiedział
- Mam to gdzieś co zrobisz. Teraz mi to zwisa i powiewa. Możesz teraz wyjść bo chce sobie poleżeć nie słuchając twoje głosu.u
- Już Ci nie zależy-  stwierdził
- Wyjdź. To moje ostanie słowo. -powiedziałam, a on o dziwo wyszedł.
Zostałam sama, skoro nie mogę żyć z nimi w zgodzie będę z nimi walczyć w tej ich głupiej wojnie.
Liam to już przeszłość, z zresztą jak moja dobroć dla nich...
(Louis?)


Od Chole Cd Liama

Skoro tak dobrze to koniec, dobroci, dawania sobą pomiatania. Z taką siłą jaką go kochałam z taką samą będę go nienawidzić. Louis i Leon nie wygrają, ponieważ zrobie wszystko że prawda ujrzała światło dzienne.
Zostane tylko po to w akademi aby udowodnić to że są kłamcami.
 Wróciłam do środka po czym powiedziałam, żeby Marty dał mi kluczyki do samochodu jak i również powiadomiłam go o tym że zostaje w akademi. Nigdy wcześniej nie potrzebowałam samochodu bo uznaławałam że to jest mi nie potrzebne mimo iż miałam prawko.
Wsidałam do samochodu i pojechałam zabrać moją torbę po czym wróciłam do akademi. Rozpakowałam się a następnie wziełam prysznic, wyszłam z pokoju i z powrotem wsiadłam do samochodu i pojechałam przed siebie.
Jeździłam po mieście bez celu przez całą noc wróciłam dopiero 5:00.
 Na moje "szczęście" spotkałam Liama który wyglądał na zaskoczonego moją obecnością i tym że przyjechałam samochodem. Z lekceważyłam jednak jego obecność i weszłam do akademi wymijając go... Udałam się do siebie po czym zadzwoniłam w kilka miejsc między innymi o godznie 7:00 do fryzjera i umówiłam się na farbowanie i ścięcie włosów...
Gdy była już dziewiątu już byłam po farbowaniu jak i po cięciu, ostacznie efekt bardzo mi się podobał...
Do akademi wróciłam dopiero o 14, dlatego też udałam się do siebie by trochę zająć się nauką i oczywiście odpisać lekcje o kogoś z klasy na szczęście pożyczyłam od jakieś dziewczyny, która miała wszystko i zabrałam się za przepisywanie.


6.23.2017

Od Chiary c.d. Aleca



Po tym, jak wraz z moimi „chętnymi do pracy” partnerami nic nie ustaliliśmy w sprawie filmiku na zajęcia z aktorstwa, zostałam sama w przestronnym pokoju. Nie miałam wyjątkowo, co ze sobą zrobić, więc pogrzebałam w swojej przepastnej szafie i wyciągnęłam nowy model kamery cyfrowej. Wpatrzyłam się w niego i pomyślałam nad tematem pierwszego filmiku o szkole. Nic konkretnego nie wpadło mi do głowy, więc zwinęłam torbę, wrzuciłam do niej sprzęt i wyszłam. Postanowiłam pochodzić po szkole w poszukiwaniu, jakiejś inspiracji. I tak właśnie znalazłam się na boisku, gdzie swój trening miała drużyna lacrosse.
Ch 1: An uneventful day that changed with just one look, Brett Talbot moves to Beacon Hills. Description from apollotalbotte.tumblr.com. I searched for this on bing.com/images
Po zaimprowizowanym wywiadzie z Aleciem i jego niezbyt rozgarniętym kolegą, który co musze docenić wydawał się oczarowany moją osobą, próbowałam zadać jakieś krótkie pytanko na koniec, by ładnie scalić całość.
-Jakbyś zachęcił przyszłych zawodników do grania w lacrosse?- Skierowałam kadr na tło, czyli drużynę, która właśnie wymachiwała do mnie swoimi kijami. Nie było to zbyt mądre, ale nieźle pasowało do aktualnej kwestii. – W końcu nie wszystkich interesuje historia sportu.
-Zachęcić? – Podrapał się z tyłu głowy. – Sam nie jestem zbyt dobrym mówcą. Znając życie poprosiłbym o to naszego  bramkarza. – Klepnął w klatkę piersiową tego niezbyt rozumnego, ale nadto gadatliwego człowieka, jakim był Andrew. Skierowałam obiektyw na kolegę Aleca. Wbiłam również w niego swoje spojrzenie.
-Andrew, nadszedł twój czas na wizji. Powiedz kilka mądrych słów dla młodszych pokoleń. – W moim głosie pobrzmiewała nutka sarkazmu. Jednak bramkarz chyba tego nie wyczuł.
-Ooo! Tak jestem prawą ręką Aleca!- Cały podekscytowany, wysunął się lekko do przodu ku kamerze.
-Nie, nie jesteś moją prawą ręką. Ani żadną inną. – Mój partner z zajęć aktorskich, wypowiedział to tak obojętnie, że równie dobrze mógł mówić o tym, jaka jest właśnie pogoda.
-Potrafię zachęcić do historii lacrosse, dajcie mi cholerne 10 minut, a urządzę w szkolę taką celebrację, że bambusy przestaną wam podpierać dupy. – Ta wypowiedź nie miała dla mnie jakiegokolwiek sensu, ale chwilowo postanowiłam się jeszcze nie wtrącać.
-Andrew, tę historię najpierw wypadałoby poznać. – Za to Alec chyba nie mógł tego wytrzymać. Zabawnie było oglądać tą dwójkę.
-Mniejsza! – Nasz krasomówca machnął ręką.- Teraz kilka mądrych słów. O mnie , bo lubię słyszeć swój głos. Jestem osobą unikatową, wyróżniam się z tłumu, skromną, a ponadto młodsze pokolenia mogą szukać we mnie wzoru do naśladowania! – Miałam wrażenie, że chłopak błyszczy od swojej wyimaginowanej zajebistości.
-Taak. Z pewnością, każdy będzie chciał dołączyć do drużyny lacrosse, aby poznać człowieka o tak bujnej wyobraźni, jak ty. – Podsumowałam jego wypowiedź i ogarnęłam obiektywem jeszcze raz całe boisko. – Dziękuję moim kolegom z drużyny lacrosse za przybliżenie swojego fascynującego sportu i ich niezłomnej woli walki!
Wyłączyłam z kamerę i schowałam do torby. Miałam materiał. Zanim odeszłam, skierowałam się jeszcze w stronę chłopaków.
-Chciałam opublikować ten filmik w internecie. Nie macie nic przeciwko? – Zerknęłam również na resztę drużyny.
-Chcę być gwiazdą internetu i Alec nie ma tu nic do gadania! – Andrew objął mnie swoim ramieniem. Śmierdział potem. W końcu robili coś na tym boisku, oprócz żartowania. Odsunęłam się od niego z wymuszonym uśmiechem.
-Czyli nikt nie ma nic przeciwko? – Spojrzałam po reszcie. Pokręcili głową. Alec lekko uniół kąciki ust w uśmiechu. – To świetnie. Miłego treningu! – Odeszłam. Kiedy z powrotem wróciłam do pokoju, ustawiłam kamerę na statywie, usiadłam na kanapie i powiedziałam kilka słów, które miały być wstępem do mojej serii filmików. Następnie włączyłam laptopa i włożyłam kartę pamięci z kamery do gniazda. Zgrałam wszystko na pulpit i zabrałam się za montaż. Samo sklejenie wszystkiego w jedną sensowną i zadowalającą mnie całość zabrało mi czas do godziny 4. A na 8 miałam matematykę. Ale mimo wszystko byłam zadowolona z efektu. Resztę montażu, czyli wszelkie kosmetyczne sprawy i podłożenie muzyki w odpowiednich momentach, zostawiłam na kolejny wieczór. Padłam zmęczona na łóżko.
(…) Przeraźliwy dźwięk budzika obudził mnie przed 7. Zwlekłam się z ociąganiem, bo mój organizm nadal rozpaczliwie potrzebował snu, a oczy błagały o jeszcze minutkę regeneracji. Poszłam pod prysznic, ubrałam się i zebrałam potrzebne rzeczy. Przed wyjściem na lekcje wypiłam jeszcze podwójne espresso, żeby postawić się na nogi i móc sprostać byciu popularną. Lekcje leciały dość szybko, a ja nawet trzymałam się pionu i jak zwykle dawałam z siebie wszystko. Kiedy skończył się polski, wyszłam natychmiast z klasy i ruszyłam z powrotem do pokoju. Wchodząc do swojej samotni, przypomniało mi się, że muszę jeszcze wyćwiczyć trzy dość skomplikowane utwory na skrzypcach, a miałam na to czas do czwartku. Czyli w sumie dwa dni. Trochę mało. Ale nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Wypiłam kolejne dwa kubki kawy, zjadłam jakąś kanapkę i wzięłam się do roboty. Odrobiłam lekcje, przejrzałam notatki i zabrałam się za granie. Poświęciłam na to sporo czasu i kiedy już wydawało mi się, że doszłam do niemal perfekcji, postanowiłam zabrać się za swój filmik. Spojrzałam na zegarek. Była 19. Wcześnie. Siadałam właśnie do laptopa, kiedy do głowy wpadł mi pomysł, że przydałby mi się jakiś operator. Dobry, który wie co robi się z kamerą w rękach. Stukałam intensywnie długopisem w otwarty notes. Muszę wpaść jutro na zajęcia fotograficzne o 8, tam pewnie są ludzie, którzy ogarniają takie sprzęty. Zapisałam w notatniku tą myśl i postawiłam trzy wykrzykniki. Sprawa wyższej wagi. Westchnęłam i właśnie w tej chwili rozległo się pukanie do moich drzwi. Poirytowana wstałam i otworzyłam drzwi. Okazało się, że była to moja koleżanka z zajęć z gry na instrumencie – Stacy.
-Hej Chiara. – Odparła trochę nieśmiało. Była osobą, która raczej odczuwała przede mną lekki niepokój. – Potrzebuję twojej pomocy.
-Witaj Stacy! – Odparłam pogodnie, a w duchu przeklinałam tego nędznego człowieka. Jednak jej ojciec był najlepszym stroicielem skrzypiec w całej Kalifornii i dzięki dobrym kontaktom z jego córką miałam zawsze najlepszy instrument. Było to wielkie udogodnienie, bo nie przyjmował on byle kogo, jako swojego klienta. Był bardzo wybredny. Wpuściłam dziewczynę do siebie.
-Nie mogę rozgryźć, jak powinnam zagrać jeden fragment w tym utworze na czwartek. – Zagryzła wargę. – Pomogłabyś mi?
-Jasne. – Uśmiechnęłam się i zabrałam od razu do dzieła. Nie była głupia, umiała grać, ale brakowało jej talentu. Musiała być zakałą tak znakomitej rodziny artystów. Eh… Na szczęście miała mnie. Jestem człowiekiem, który potrafi wmówić drugiej osobie, że jest coś warta mimo, że to wierutne kłamstwo, dlatego ludzie tak mnie lubią. Niestety trochę zajęło nam to granie i Stacy opuściła mój pokój o 21. Przetarłam oczy i zrobiłam kolejną kawę. Ponownie zignorowałam potrzebę snu. Zasiadłam przed laptopem i zabrałam się do działania. Wymyślnie korygowałam pewne niedoskonałości graficzne, wstawiłam różne urozmaicenia i dobrałam odpowiednią muzykę. Koniec tej pracy przypadł na godzinę 3.30. Wstawiłam filmik na yt i udostępniłam go na mojej tablicy na fb. Zamknęłam komputer i ponownie opadłam bez sił na łóżko.
(…) Uporczywa melodyjka obudziła mnie momentalnie. Miałam wrażenie, że spałam pięć minut. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała 6.40. Dlaczego wstaję tak wcześnie? Powinnam mieć na 9.50… Zerknęłam do notesu. Ah… Zajęcia fotograficzne i operator. Odetchnęłam głęboko. Aby być w miarę tolerancyjną dla tych parszywych ludzi potrzebuję z 2 kawy na start. Kiedy się już wyszykowałam, ruszyłam do sali, gdzie miały się odbyć te zajęcia. Na korytarzu stało sporo osób, każdy trzymał torbę z profesjonalnym sprzętem. Mój umysł wyraził cichy podziw, ale reszta ciała pałała nienawiścią do świata. Przygryzłam wargę.
-Hej ludzie! Szukam operatora do nagrywania filmików na youtube! – Podniosłam głos, tak by mogli mnie usłyszeć. Niektórzy mnie zignorowali, ale większość musiała mnie kojarzyć bo ruszyła w moim kierunku i otoczyła mnie niewielką grupką. Słyszałam zewsząd podniecone głosy.
-Spokojnie. Potrzebuję kogoś z wysokimi umiejętnościami, jeśli potraficie robić tylko zdjęcia i o sztuce filmowania nie macie pojęcia to lepiej odpuście. – Od razu zrobiło się mniej ludzi. Wśród ludzi, którzy mnie zignorowali, dostrzegłam Aleca, który rozmawiał z jakąś blondynką. Wyglądali raczej na bliskich sobie, ale mnie nie obchodzi, kim oni tam dla siebie są. Potrzebuję operatora. Podeszłam do nich.
-Hej, mogę na chwilę z tobą pogadać? – Zwróciłam się do chłopaka, a dziewczyna zjechała mnie mało przychylnym wzrokiem. Tylko, żebym się jej nie wystraszyła.
-O co chodzi? – Alec się nie ruszył na krok od swojej, jak mi się wydaje dziewczyny. Koleżanki się tak nie patrzą na mnie, kiedy gadam z ich znajomymi. Dziewczyny jednak czasami tak. Zanim jednak zdążyłam coś powiedzieć, podszedł do nas pan Seagal, który uczył języków.
-Alec pozwól na chwilę. – Zaprosił gestem chłopaka na bok. Wytężyłam słuch. Blondynka również przysłuchiwała się ze zmartwioną miną rozmowie tej dwójki.
-Masz do zaliczenia dwa ostatnie sprawdziany i kartkówkę, na której nic nawet nie napisałeś. Jak tego nie zaliczysz to możesz się pożegnać z dopuszczającą. Przykro mi, ale za bardzo się opuściłeś.- Słyszałam, jak nauczyciel tłumaczy Alecowi to spokojnym głosem. Nie wiedziałam, że ma takie zaległości w nauce. Hmm… To dobrze się składa, bo może uda mi się to w jakiś sposób wykorzystać, by został moim operatorem. Chłopak wrócił do naszej dwójki.
-Co ode mnie chcesz? – Zwrócił się w moją stronę. Niestety zanim się odezwałam przyszła nauczycielka, z którą odbywały się zajęcia. Alec wskazał salę. – Musimy iść na zajęcia.
-Czekaj chwileczkę. – Podeszłam do pani Jefferson. – Przepraszam, mogę na chwilę zatrzymać Aleca Talbota? Mam do niego pilną sprawę. – Zapytałam nienagannym francuskim.
-Oczywiście. – Odparła i uśmiechnęła się. Była pod wrażeniem moich umiejętności językowych. Wróciłam do pary i odciągnęłam Aleca lekko na bok.
-Co jest? – Blondynka zmarszczyła brwi. Nie była zadowolona z mojej interwencji.
-Oddam go za minutkę, idź na zajęcia. – Uśmiechnęłam się ironicznie. Nie byłam dzisiaj w najlepszym nastroju. Dziewczyna nadal krzywo się na mnie patrzyła.
-Zaraz przyjdę. – Alec uśmiechnął się do niej, a ona odwróciła się do mnie tyłem i weszła do sali.- O co chodzi?
-Potrzebny mi operator i wydajesz się być dobrym materiałem na niego. – Odparłam wprost.
-Dlaczego tak twierdzisz? – Zerknął na mnie lekko zaskoczony.
-Mam takie przeczucie i już. – Prychnęłam. – Decydujesz się, czy nie, bo zaraz się rozmyślę i poszukam kogoś innego…
-Jak zaczniesz być dla mnie miła. Chyba, że ja jestem jakimś szczęśliwym wyjątkiem. – Zlustrował mnie wzrokiem. – Ale czekaj… Za darmo  też bym tego nie zrobił. – Rozłożył ręce i wyszczerzył się jakby wymownie. O niee… Ciężki z niego zawodnik. Głowa mi pękała od braku snu.
-Chwilowo nie mam siły na bycie miłą. – Pomasowałam skronie.
-A masz dla mnie jakąś sensowną ofertę?- Uniósł brew ku górze.
-Hmm… Słyszałam, że masz problemy z nauką. – Zerknęłam na niego. – Mogłabym ci pomóc.
[Alec?]