6.02.2017

Od Sylvaina CD Leandera

Starałem nie pić za dużo, ale w końcu uległem. Czułem w sobie wpływa alkoholu, chociaż nie chwiałem się jak inni. Normalnie martwiłbym się o Leandera, który wręcz za dobrze się bawił, jednak wódka to wódka, z człowiekiem swoje robi.
- Ja chcę zacząć! - powiedział Anthony.
- Okej - zgodziła się dziewczyna, która chyba najbardziej angażowała się w tego typu zabawy. - Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie. - Słychać było aprobatę tłumu.
Ciemnowłosa wybuchnęła śmiechem.
- Napisz do swojej poprzedniej miłości - przerwała jej kolejna salwa śmiechu - że... chcesz się spotkać! - Reszta zaczęła jej wtórować.
Anthony, ani trochę nie zmieszany, wyjął telefon i zaczął pisać. Widać było, że trudno mu trafiać w literki. Robiąc to, chwiał się, jednocześnie się śmiejąc. Na sam konie, przed wysłaniem, pokazał wszystkim swoje esemesowe dzieło i kliknął "wyślij".
I tak zabawa trwała dalej. Uczestnicy robili najróżniejsze rzeczy. Jedna dziewczyna miała nawet za zadanie pić przez określony czas wódkę z gwinta. Zastanawiałem się, kiedy alkohol się skończy. Wyglądało to tak, jakby cały czas go przybywało. Jeżeli ktoś brał "pytanie" to najczęściej musiał odkrywać przed innymi ciekawą prawdę. Jednak nikt się nie zrażał - w końcu wszyscy nie myśleli już logicznie. W którymś momencie padło na mnie.
Znowu odezwała się ciemnowłosa:
- Dobra, Sylvain, prawda czy wyzwanie? - można powiedzieć, pisnęła dziewczyna.
- Prawda - odpowiedziałem. Tłum zaczął buczeć. - No co, dopiero się rozkręcam, nie? - Wywołało to ogólny śmiech wśród studentów.
- Eee... - zastanowiła się. - O, wiem! Jakiej jesteś orientacji?
Zacząłem się śmiać do rozpuku, sam nie wiedząc czemu. Gdybym był trzeźwy, odpowiedziałbym inaczej. Dużo rzeczy z tej nocy bym powstrzymał.
Jednak dla pijanego przedstawienie musi trwać.
- Dla niektórych może być to szok! - ostrzegłem trzymając w napięciu. - Biseksualny.
Uczniowie wybuchnęli śmiechem, mimo że nie było powodu. Leander spojrzał na mnie dziwnie, choć już ledwo przytomnie. Złapałem wzrok blondynki, która pozostała jedną z niewielu trzeźwych tu osób. No cóż... może w końcu się odczepi. Wzruszyłem tylko ramionami.
- Nie wierzę w to - odezwała się ponownie "prowadząca". - Udowodnij nam!
W tłumie odezwały się głosy aprobujące ten pomysł.
- Czemu nie - powiedziałem żwawo.
Wstałem, lekko się chwiejąc. Wciąż powtarzałem sobie, że jestem prawie trzeźwy.
I zrobiłem to. Udowodniłem im.
Szkoda, że w taki sposób.
Przyciągnąłem w swoją stronę Leandera i mocno wpiłem się w jego usta. W żyłach pulsował mi alkohol. Chłopak nie wiedział, co zrobić, jednak...
Co ja zrobiłem...

Leander? O zgrozo, co tu się zadziało xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz