6.23.2017

Od Chiary c.d. Aleca



Po tym, jak wraz z moimi „chętnymi do pracy” partnerami nic nie ustaliliśmy w sprawie filmiku na zajęcia z aktorstwa, zostałam sama w przestronnym pokoju. Nie miałam wyjątkowo, co ze sobą zrobić, więc pogrzebałam w swojej przepastnej szafie i wyciągnęłam nowy model kamery cyfrowej. Wpatrzyłam się w niego i pomyślałam nad tematem pierwszego filmiku o szkole. Nic konkretnego nie wpadło mi do głowy, więc zwinęłam torbę, wrzuciłam do niej sprzęt i wyszłam. Postanowiłam pochodzić po szkole w poszukiwaniu, jakiejś inspiracji. I tak właśnie znalazłam się na boisku, gdzie swój trening miała drużyna lacrosse.
Ch 1: An uneventful day that changed with just one look, Brett Talbot moves to Beacon Hills. Description from apollotalbotte.tumblr.com. I searched for this on bing.com/images
Po zaimprowizowanym wywiadzie z Aleciem i jego niezbyt rozgarniętym kolegą, który co musze docenić wydawał się oczarowany moją osobą, próbowałam zadać jakieś krótkie pytanko na koniec, by ładnie scalić całość.
-Jakbyś zachęcił przyszłych zawodników do grania w lacrosse?- Skierowałam kadr na tło, czyli drużynę, która właśnie wymachiwała do mnie swoimi kijami. Nie było to zbyt mądre, ale nieźle pasowało do aktualnej kwestii. – W końcu nie wszystkich interesuje historia sportu.
-Zachęcić? – Podrapał się z tyłu głowy. – Sam nie jestem zbyt dobrym mówcą. Znając życie poprosiłbym o to naszego  bramkarza. – Klepnął w klatkę piersiową tego niezbyt rozumnego, ale nadto gadatliwego człowieka, jakim był Andrew. Skierowałam obiektyw na kolegę Aleca. Wbiłam również w niego swoje spojrzenie.
-Andrew, nadszedł twój czas na wizji. Powiedz kilka mądrych słów dla młodszych pokoleń. – W moim głosie pobrzmiewała nutka sarkazmu. Jednak bramkarz chyba tego nie wyczuł.
-Ooo! Tak jestem prawą ręką Aleca!- Cały podekscytowany, wysunął się lekko do przodu ku kamerze.
-Nie, nie jesteś moją prawą ręką. Ani żadną inną. – Mój partner z zajęć aktorskich, wypowiedział to tak obojętnie, że równie dobrze mógł mówić o tym, jaka jest właśnie pogoda.
-Potrafię zachęcić do historii lacrosse, dajcie mi cholerne 10 minut, a urządzę w szkolę taką celebrację, że bambusy przestaną wam podpierać dupy. – Ta wypowiedź nie miała dla mnie jakiegokolwiek sensu, ale chwilowo postanowiłam się jeszcze nie wtrącać.
-Andrew, tę historię najpierw wypadałoby poznać. – Za to Alec chyba nie mógł tego wytrzymać. Zabawnie było oglądać tą dwójkę.
-Mniejsza! – Nasz krasomówca machnął ręką.- Teraz kilka mądrych słów. O mnie , bo lubię słyszeć swój głos. Jestem osobą unikatową, wyróżniam się z tłumu, skromną, a ponadto młodsze pokolenia mogą szukać we mnie wzoru do naśladowania! – Miałam wrażenie, że chłopak błyszczy od swojej wyimaginowanej zajebistości.
-Taak. Z pewnością, każdy będzie chciał dołączyć do drużyny lacrosse, aby poznać człowieka o tak bujnej wyobraźni, jak ty. – Podsumowałam jego wypowiedź i ogarnęłam obiektywem jeszcze raz całe boisko. – Dziękuję moim kolegom z drużyny lacrosse za przybliżenie swojego fascynującego sportu i ich niezłomnej woli walki!
Wyłączyłam z kamerę i schowałam do torby. Miałam materiał. Zanim odeszłam, skierowałam się jeszcze w stronę chłopaków.
-Chciałam opublikować ten filmik w internecie. Nie macie nic przeciwko? – Zerknęłam również na resztę drużyny.
-Chcę być gwiazdą internetu i Alec nie ma tu nic do gadania! – Andrew objął mnie swoim ramieniem. Śmierdział potem. W końcu robili coś na tym boisku, oprócz żartowania. Odsunęłam się od niego z wymuszonym uśmiechem.
-Czyli nikt nie ma nic przeciwko? – Spojrzałam po reszcie. Pokręcili głową. Alec lekko uniół kąciki ust w uśmiechu. – To świetnie. Miłego treningu! – Odeszłam. Kiedy z powrotem wróciłam do pokoju, ustawiłam kamerę na statywie, usiadłam na kanapie i powiedziałam kilka słów, które miały być wstępem do mojej serii filmików. Następnie włączyłam laptopa i włożyłam kartę pamięci z kamery do gniazda. Zgrałam wszystko na pulpit i zabrałam się za montaż. Samo sklejenie wszystkiego w jedną sensowną i zadowalającą mnie całość zabrało mi czas do godziny 4. A na 8 miałam matematykę. Ale mimo wszystko byłam zadowolona z efektu. Resztę montażu, czyli wszelkie kosmetyczne sprawy i podłożenie muzyki w odpowiednich momentach, zostawiłam na kolejny wieczór. Padłam zmęczona na łóżko.
(…) Przeraźliwy dźwięk budzika obudził mnie przed 7. Zwlekłam się z ociąganiem, bo mój organizm nadal rozpaczliwie potrzebował snu, a oczy błagały o jeszcze minutkę regeneracji. Poszłam pod prysznic, ubrałam się i zebrałam potrzebne rzeczy. Przed wyjściem na lekcje wypiłam jeszcze podwójne espresso, żeby postawić się na nogi i móc sprostać byciu popularną. Lekcje leciały dość szybko, a ja nawet trzymałam się pionu i jak zwykle dawałam z siebie wszystko. Kiedy skończył się polski, wyszłam natychmiast z klasy i ruszyłam z powrotem do pokoju. Wchodząc do swojej samotni, przypomniało mi się, że muszę jeszcze wyćwiczyć trzy dość skomplikowane utwory na skrzypcach, a miałam na to czas do czwartku. Czyli w sumie dwa dni. Trochę mało. Ale nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Wypiłam kolejne dwa kubki kawy, zjadłam jakąś kanapkę i wzięłam się do roboty. Odrobiłam lekcje, przejrzałam notatki i zabrałam się za granie. Poświęciłam na to sporo czasu i kiedy już wydawało mi się, że doszłam do niemal perfekcji, postanowiłam zabrać się za swój filmik. Spojrzałam na zegarek. Była 19. Wcześnie. Siadałam właśnie do laptopa, kiedy do głowy wpadł mi pomysł, że przydałby mi się jakiś operator. Dobry, który wie co robi się z kamerą w rękach. Stukałam intensywnie długopisem w otwarty notes. Muszę wpaść jutro na zajęcia fotograficzne o 8, tam pewnie są ludzie, którzy ogarniają takie sprzęty. Zapisałam w notatniku tą myśl i postawiłam trzy wykrzykniki. Sprawa wyższej wagi. Westchnęłam i właśnie w tej chwili rozległo się pukanie do moich drzwi. Poirytowana wstałam i otworzyłam drzwi. Okazało się, że była to moja koleżanka z zajęć z gry na instrumencie – Stacy.
-Hej Chiara. – Odparła trochę nieśmiało. Była osobą, która raczej odczuwała przede mną lekki niepokój. – Potrzebuję twojej pomocy.
-Witaj Stacy! – Odparłam pogodnie, a w duchu przeklinałam tego nędznego człowieka. Jednak jej ojciec był najlepszym stroicielem skrzypiec w całej Kalifornii i dzięki dobrym kontaktom z jego córką miałam zawsze najlepszy instrument. Było to wielkie udogodnienie, bo nie przyjmował on byle kogo, jako swojego klienta. Był bardzo wybredny. Wpuściłam dziewczynę do siebie.
-Nie mogę rozgryźć, jak powinnam zagrać jeden fragment w tym utworze na czwartek. – Zagryzła wargę. – Pomogłabyś mi?
-Jasne. – Uśmiechnęłam się i zabrałam od razu do dzieła. Nie była głupia, umiała grać, ale brakowało jej talentu. Musiała być zakałą tak znakomitej rodziny artystów. Eh… Na szczęście miała mnie. Jestem człowiekiem, który potrafi wmówić drugiej osobie, że jest coś warta mimo, że to wierutne kłamstwo, dlatego ludzie tak mnie lubią. Niestety trochę zajęło nam to granie i Stacy opuściła mój pokój o 21. Przetarłam oczy i zrobiłam kolejną kawę. Ponownie zignorowałam potrzebę snu. Zasiadłam przed laptopem i zabrałam się do działania. Wymyślnie korygowałam pewne niedoskonałości graficzne, wstawiłam różne urozmaicenia i dobrałam odpowiednią muzykę. Koniec tej pracy przypadł na godzinę 3.30. Wstawiłam filmik na yt i udostępniłam go na mojej tablicy na fb. Zamknęłam komputer i ponownie opadłam bez sił na łóżko.
(…) Uporczywa melodyjka obudziła mnie momentalnie. Miałam wrażenie, że spałam pięć minut. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała 6.40. Dlaczego wstaję tak wcześnie? Powinnam mieć na 9.50… Zerknęłam do notesu. Ah… Zajęcia fotograficzne i operator. Odetchnęłam głęboko. Aby być w miarę tolerancyjną dla tych parszywych ludzi potrzebuję z 2 kawy na start. Kiedy się już wyszykowałam, ruszyłam do sali, gdzie miały się odbyć te zajęcia. Na korytarzu stało sporo osób, każdy trzymał torbę z profesjonalnym sprzętem. Mój umysł wyraził cichy podziw, ale reszta ciała pałała nienawiścią do świata. Przygryzłam wargę.
-Hej ludzie! Szukam operatora do nagrywania filmików na youtube! – Podniosłam głos, tak by mogli mnie usłyszeć. Niektórzy mnie zignorowali, ale większość musiała mnie kojarzyć bo ruszyła w moim kierunku i otoczyła mnie niewielką grupką. Słyszałam zewsząd podniecone głosy.
-Spokojnie. Potrzebuję kogoś z wysokimi umiejętnościami, jeśli potraficie robić tylko zdjęcia i o sztuce filmowania nie macie pojęcia to lepiej odpuście. – Od razu zrobiło się mniej ludzi. Wśród ludzi, którzy mnie zignorowali, dostrzegłam Aleca, który rozmawiał z jakąś blondynką. Wyglądali raczej na bliskich sobie, ale mnie nie obchodzi, kim oni tam dla siebie są. Potrzebuję operatora. Podeszłam do nich.
-Hej, mogę na chwilę z tobą pogadać? – Zwróciłam się do chłopaka, a dziewczyna zjechała mnie mało przychylnym wzrokiem. Tylko, żebym się jej nie wystraszyła.
-O co chodzi? – Alec się nie ruszył na krok od swojej, jak mi się wydaje dziewczyny. Koleżanki się tak nie patrzą na mnie, kiedy gadam z ich znajomymi. Dziewczyny jednak czasami tak. Zanim jednak zdążyłam coś powiedzieć, podszedł do nas pan Seagal, który uczył języków.
-Alec pozwól na chwilę. – Zaprosił gestem chłopaka na bok. Wytężyłam słuch. Blondynka również przysłuchiwała się ze zmartwioną miną rozmowie tej dwójki.
-Masz do zaliczenia dwa ostatnie sprawdziany i kartkówkę, na której nic nawet nie napisałeś. Jak tego nie zaliczysz to możesz się pożegnać z dopuszczającą. Przykro mi, ale za bardzo się opuściłeś.- Słyszałam, jak nauczyciel tłumaczy Alecowi to spokojnym głosem. Nie wiedziałam, że ma takie zaległości w nauce. Hmm… To dobrze się składa, bo może uda mi się to w jakiś sposób wykorzystać, by został moim operatorem. Chłopak wrócił do naszej dwójki.
-Co ode mnie chcesz? – Zwrócił się w moją stronę. Niestety zanim się odezwałam przyszła nauczycielka, z którą odbywały się zajęcia. Alec wskazał salę. – Musimy iść na zajęcia.
-Czekaj chwileczkę. – Podeszłam do pani Jefferson. – Przepraszam, mogę na chwilę zatrzymać Aleca Talbota? Mam do niego pilną sprawę. – Zapytałam nienagannym francuskim.
-Oczywiście. – Odparła i uśmiechnęła się. Była pod wrażeniem moich umiejętności językowych. Wróciłam do pary i odciągnęłam Aleca lekko na bok.
-Co jest? – Blondynka zmarszczyła brwi. Nie była zadowolona z mojej interwencji.
-Oddam go za minutkę, idź na zajęcia. – Uśmiechnęłam się ironicznie. Nie byłam dzisiaj w najlepszym nastroju. Dziewczyna nadal krzywo się na mnie patrzyła.
-Zaraz przyjdę. – Alec uśmiechnął się do niej, a ona odwróciła się do mnie tyłem i weszła do sali.- O co chodzi?
-Potrzebny mi operator i wydajesz się być dobrym materiałem na niego. – Odparłam wprost.
-Dlaczego tak twierdzisz? – Zerknął na mnie lekko zaskoczony.
-Mam takie przeczucie i już. – Prychnęłam. – Decydujesz się, czy nie, bo zaraz się rozmyślę i poszukam kogoś innego…
-Jak zaczniesz być dla mnie miła. Chyba, że ja jestem jakimś szczęśliwym wyjątkiem. – Zlustrował mnie wzrokiem. – Ale czekaj… Za darmo  też bym tego nie zrobił. – Rozłożył ręce i wyszczerzył się jakby wymownie. O niee… Ciężki z niego zawodnik. Głowa mi pękała od braku snu.
-Chwilowo nie mam siły na bycie miłą. – Pomasowałam skronie.
-A masz dla mnie jakąś sensowną ofertę?- Uniósł brew ku górze.
-Hmm… Słyszałam, że masz problemy z nauką. – Zerknęłam na niego. – Mogłabym ci pomóc.
[Alec?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz