6.13.2017

Od Nikity - Cd. Fryca

Popatrzyłem na chłopaka w ciszy. Mój nos niesamowicie piekł, przez nieustanne tarcie nim o chusteczkę. Niestety, katar nie planował zbyt szybko ustąpić. Westchnąłem cicho pod nosem, przenosząc spojrzenie w kierunku miejsca, do którego wcześniej zmierzałem. Nie zaszkodzi przecież oprowadzić kogoś po szkole, prawda? Poza tym, może poprawię swoje pierwsze wrażenie.
- Jasne, oprowadzę cię, ale możesz wcześniej skoczyć ze mną po bluzę do pokoju? - zapytałem, drapiąc się lekko po głowie. Tak nagle zaczęła swędzieć. Chłopak skinął lekko głową, więc uśmiechnąłem się do niego i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Idąc tak przed nim miałem wrażenie, że przeszywa mnie wszystko wiedzącym spojrzeniem i potrafi wyczytać moje myśli przez patrzenie na moje plecy. Westchnąłem cicho pod nosem. Zachowuję się jak idiota. Zwolniłem trochę kroku, żeby iść na równi z chłopakiem. Pociągnąłem cicho nosem, wkładając dłonie do kieszeni w spodniach. Niedługo potem doszliśmy do drewnianych drzwi mojego pokoju, dlatego szybko tam wszedłem i wygrzebałem najcieplejszą bluzę jaką miałem oraz dwa opakowania chusteczek, bez których na pewno nie przeżyłbym dnia. Uśmiechnąłem się lekko do Fryca, zamykając za sobą wrota do wszechobecnego syfu i ruszyłem przodem, przyzywając go do siebie ruchem ręki. - Więc jak widzisz, jesteśmy przy jednym z wielu korytarzy zawierającym drzwi do pokoi - powiedziałem, chyba trochę zbyt energicznie. Zerknąłem na bruneta, który szedł obok w ciszy i rozglądał się dookoła, prawdopodobnie, by zapamiętać jak najwięcej mijanych rzeczy. W ciszy skręciłem w lewo, kierując się do największej sali na całej akademii. Przeszedłem powoli przez przejście i oparłem się łokciami o barierkę oddzielającą jedną część trybun od drugiej. - Tutaj mamy zajęcia z aktorstwa i w ogóle. Jakbyś nie kojarzył, to w drugą stronę jest stołówka - wypowiadając te słowa, od razu przypomniałem sobie o dziwnym incydencie ze stołem. Jeśli nie będzie mi się to dzisiaj śniło, to będzie cud świata. Nie chcąc pokazywać swojego zawstydzenia wcześniejszą sytuacją, położyłem głowę na swoich rękach, które nadal spokojnie spoczywały na balustradzie. - Długo tutaj jesteś? - zapytałem, zmieniając temat. Miło było odskoczyć od tematu oprowadzania.
- Właściwie to od dzisiaj - powiedział, stając obok mnie. Hymm, nowicjusz. Uśmiechnąłem się pod nosem. To by wyjaśniało dlaczego pytał czy mogę go oprowadzić.
- Więc witam w Akademii - podniosłem głowę i uśmiechnąłem się do niego szerzej. - Chodź, oprowadzę cię dalej.

<Fryc? Przepraszam, nie mam wenyyy ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz