6.25.2017

Od Hannah

Pierwsze dni w nowym miejscu zawsze były dla mnie najlepsze. Najlepszy powód, żeby się do nikogo nie odzywać to brak znajomości. Brak wrogów, czysta karta. Czego chcieć więcej?
Mimo słabej orientacji w terenie nie miałam zbytnio problemów, żeby dostać się na siłownię. Chciałam trochę poćwiczyć przed oficjalnymi zajęciami z tańca. Głównie zależało mi na stretchingu, więc rozłożyłam się na podłodze chcąc zacząć od czegoś prostszego. Sala była całkowicie pusta. Może dlatego, że większość uczniów jeszcze spała. Wygląda na to, że mało komu chce się wstawać przed szóstą. Niestety reguła potwierdza wyjątek. Ktoś zawitał na sali, ale tak szybko jak zdążył mnie zauważyć opuścił pomieszczenie zostawiając otwarte drzwi. Z lekką irytacją rzuciłam swoje zajęcie, by dokończyć to o czym zapomniał obcy. Klnąc pod nosem, trzasnęłam drzwiami. Próbowałam wrócić do swoich ćwiczeń, ale trudno było się skupić. Myśli uciekały to do rodziców i pracy, to znów do nieznajomego/j. Czas uciekał, a moje gdybanie blokowały solidny wysiłek. Nie warto było marnować więcej głowy na to. Pozbierałam się i ruszyłam na stołówkę. Po drodze zawitałam do pokoju tylko po to, żeby umyć się i przebrać. Dni robiły się coraz cieplejsze, więc postawiłam na skrócone przeze mnie żółte, z fioletowym motywem kwiatowym chinosy. Wysoki stan zasłonił brzuch, który odkrywał krótki czarny top. Wolałam nie narobić sobie problemów już pierwszego dnia. Może to przesada, ale nie mogłam się obyć bez swoich lakierowanych, czarnych szpilek z przepięknym ostrym noskiem. W biegu złapałam jeszcze brązowy, skórzany pasek, bo spodnie były mimo, że zwężone wciąż za duże.
Jadalnia nie wydała mi się najpiękniejszym miejscem. Kocham drewno, ale było dziwnie dobrane z resztą, a całość przypominała bardziej bar szybkiej obsługi, niż szkolną stołówkę. Może chociaż jedzenie mają dobre. Niestety zanim się o tym przekonałam musiałam stać w kolejce. Wielu osób powoli zbierało się już na lekcje z pisarstwa. Miałam to szczęście, że zaczynałam dopiero o 8:55 i mogłam bez pośpiechu zająć się sobą.
Wbiłam spojrzenie w błękitne niebo za oknem, mozolnie przegryzając tosty.
- Nie za mało jak na taką dziewczynę? - rozbawiony głos obił się o moje uszy. Zniesmaczona prostackim tekstem zmarszczyłam brwi, ale nie raczyłam odwrócić wzroku. Fakt, szklanka wody i marny, przypieczony chleb nie był porządnym posiłkiem, ale to nie oznacza, że ma prawo się do tego wtrącać. A tym bardziej wpraszać się do stolika.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz