4.09.2017

Od Hadesa

Kolejny dzień w nowej budzie... och jak ja ją kocham w chuj... miłością tryskam kwiaty się sypią kurwa skaczę jak lama i rzucam pod stopy każdego płatki róż...
A co robię naprawdę... idę właśnie w stronę psychologa bo jeden z chłopaków zacząć dusić drugiego. Zajebista klasa... po prostu palce lizać, tak pysznie zapowiada się rok szkolny. Zresztą ostatni ale jak ja tutaj kurna przeżyje?!
- Hey Hades - zawołał ktoś, odwróciłem się i spojrzałem na ładną niską zielonooką blondynkę.
- Hey...
- Jena - odpowiedziała z uśmiechem, a ja zacisnąłem mocniej szczękę, odwróciłem się do niej próbując się ogarnąć i idąc w kierunku pokoju. Zapukałem trzy razy w równych odstępach czasowych i wszedłem do środka witając się od razu.
- Dzień dobry - powiedziałem, a pani za biurkiem na mnie spojrzała.
- Co się stało? - zapytała, a ja westchnąłem udając zmartwionego.
- Jeden z kolegów... on... on, zacząć mnie bić i... i do tego wyzywać moją rodzinę, że moja matka jest dziwką, ojciec chujem, mój brat deklem, a moja siostra mała smarkulą... ja.. ja uciekłem do łazienki i wyszedłem porozmawiać - szepnąłem niepewnie.
- Na prawdę? - zapytała zdziwiona i już otwierała usta by coś powiedzieć.
- Nie, chłopacy się dusili w naszej klasie i ma Pani przyjść z nimi porozmawiać - powiedziałem z uśmiechem i z niewinnymi oczkami szczeniaczka.
- Dobrze... a z tobą rozprawie się później - rzekła i wskazała na mnie palcem.
- Powinna Pani wiedzieć, chciałaś mnie przyjmować kilka razy miesięcznie, po tym jak straciłem rodziców w wypadku, sprawdzałem Cię - wzruszyłem ramionami.
- Od kiedy przeszliśmy na Ty? - zapytała, a ja zastanowiłem się przez chwilę udając zainteresowanie.
- Hmmm.... tak od pierwszego spotkania? - uśmiechnąłem się lekko. Wygrałem.
- Nie ważne... gdzie macie lekcje? - zapytała, lekko zdezorientowana i chcąca wybrnąć z sytuacji.
- W sali od informatyki - odpowiedziałem i wyszedłem.

~~~~ ** ~~~~ 

  Musiałem jechać do firmy za trzy godziny, miąłem przez ten czas wolne dlatego postanowiłem zając się chwilę jednym z moich motorów. Do garażu wszedł jakiś chłopak... dobra dupa w sumie. Postanowiłem nie zwracać na niego uwagi. Zająłem się swoim motorem. 
Po około dwóch godzinach maszyna była gotowa i sprawna do jazdy. Ja cały czarny poszedłem wziąć szybki prysznic i przebrać się. Wziąłem kask i zszedłem znów do garażu zabierając motor. Wsiadłem na niego, odpaliłem i założyłem kask. Wyjechałem z garażu odpychając się od powierzchni i wjechałem na ulicę. 

http://bestanimations.com/Transport/Bikes/Motorbikes/motorcycle-animated-gif-5.gif 

 Jechałem szybciej niż myślałem dlatego dojechałem w niecałe piętnaście minut. Miałem ważne wezwanie, rozmowę o to iż firma zostaje u mnie. Musiałem przekonać wszystkich do tego. Co było wbrew pozorom dziecinnie łatwe. Sypie się hajsem i po sprawię. 

~~~~ ** ~~~~ 

Wjechałem do garażu i tam zobaczyłem, że dzisiejszy chłopak nadal tam jest. Sprawdzał coś przy samochodzie zły na siebie. Odstawiłem motor na miejsce i podszedłem do niego. 
- Coś pomóc? - zapytałem z lekkim uśmiechem. Nie byłem miły dla chłopaka... ale dla samochodu, który chciałem ogarnąć.
- Wątpię byś umiał - powiedział, a ja uniosłem jedną brew.
- Mów co zrobić ja to zrobię - rzekłem.

Ktoś, coś? ^^
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz