4.30.2017

Od Elayzy

Odepchnęłam się dłonią od biurka, zaczynając kręcić na obrotowym krześle. Odchyliłam głowę w tył, wpatrując się w białe belki od łóżka, na którym zwykłam spać. Nudzi mi się... Obudziłam się jakieś dwie godziny temu, po czym ogarnęłam, jednak...dalej musiałam czekać jeszcze jakieś pół godziny do moich lekcji. Cicho westchnęłam, prostując się na siedzeniu i ruszając myszką od komputera. Zajęłam się wcześniej pisaniem, ale... Nie mam już pomysłu. Co ja się okłamuje, po prostu już nie chce mi się pisać. Nic mi się nie chcę. Zasłoniłam ręką oczy, znowu odchylając się do tyłu.
- Kompletnie nic... - szepnęłam do siebie. Posiedziałam tak chwilkę, w końcu znowu się prostując i patrząc na godzinę na kompie. Zostało jeszcze jakieś piętnaście minut. Chyba jednak to nie była taka chwilka... Zapisałam otwarty plik na pulpicie, wyłączając całe urządzenie, po czym wstałam z krzesła. Zrobiłam dwa pierwsze kroki, znajdując się na miękkim czarnym dywanie w białe grochy. Podeszłam do szafy naprzeciwko, schylając się po plecak z postacią yorka w okularach i z krawatem, do którego były przyczepione dwa wiszące jednorożce. Jeden był biały z szarym ogonkiem i złotymi uszkami, oczami i różkiem, natomiast drugi miał różowy ogon, również złoty róg, oczy i uszy, ale jego "sierść" była różowo-fioletowo-żółta. Nazwałam je Daiki i Judy, na cześć moich postaci z opowiadania, które mi przypominają. Zaśmiałam się, przypominając sobie, jak je dostałam od taty. Łapiąc plecak za rączkę, przeszłam obok do drzwi, przy których nałożyłam czarne trampki za kostkę z białymi czubkami, podeszwą i sznurówkami, gdzie po bokach od zewnętrznej strony stopy były jeszcze wizerunki kota z jakiejś kreskówki. Zabrałam jeszcze szarą bluzę z wieszaka nade mną, zakładając na siebie. Zasunęłam ją, uwalniając dłonie zza długich rękawów i poprawiłam kaptur. Szczerze mówiąc, to ta bluza należała do mojego taty, jednak on postanowił mi ją oddać, gdy raz po jej założeniu stwierdziłam, że jest strasznie wygodna. Zarzuciłam plecak na plecy, łapiąc za klamkę od drzwi. Już miałam ją wziąć w dół, jednak spojrzałam na lustro obok. Wyglądam dosyć znośnie...jak zwykle. Lekko się uśmiechnęłam, szarpiąc za klamkę. Znajdując się na korytarzu, odwróciłam się do drzwi, wyjmując ze środka kluczyk i zamykając je. Gdy znowu chciałam się obrócić, nagle w kogoś uderzyłam. Uderzenie z mojej strony było na tyle silne, że aż upadłam na ziemię.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz