4.08.2017

Od Charlotty CD Spencera

  Patrzyłam na niego spod zmrużonych powiek, zawieszając torbę na ramieniu. Nie byłam pewna co irytuje mnie w nim bardziej. Sposób jego mówienia czy może to jak się zachowywał, ale ilekroć nad tym myślałam, dochodziłam do wniosku, że obydwie te rzeczy są tak samo denerwujące, a mimo to spędzałam z nim czas. Coś tu było nie tak. Zdecydowanie. 
- Pan Seagal pytał o ciebie. - Wzruszyłam ramionami, a po chwili ciszy dodałam, z jeszcze bardziej zmrużonymi oczami. - I pokazał mi twoje piękne oceny. 
- Nie jestem najlepszy z tego języka. - Raczej nie przejmował się tym jakoś szczególnie, bardziej pochłaniała go maszyna
- Gdybyś się przyłożył, miałbyś lepsze oceny. - Fuknęłam, odwracając się w stronę wejścia, gdzie kotłowało się kilkoro uczniów. Wśród nich mignęła mi znajoma twarzy osoby, z którą chciałam dziś porozmawiać. 
- Potrzebny mi dobry korepetytor. Znasz może kogoś? - Uśmiechnął się lekko, kiedy na niego zerknęłam. Teatralnie przewróciłam oczami, ukrywając delikatny uśmiech, który wpłynął mi na usta, słysząc to pytanie, które ewidentnie było czystą aluzją. Wyciągnęłam telefon, zerkając na godzinę wyświetloną na ekranie blokady. Było już po piętnastej, a w planach miałam jeszcze parę rzeczy na dziś, które chciałam i musiałam zrobić.
- Osiemnasta u mnie. Nie spóźnij się. - Mruknęłam do chłopaka, oddalając się od jego pojazdu. Nie wiem nawet czy Spencer coś odpowiedział, gdyż moje myśli natychmiast pobiegły w stronę Mary, która przed norweskim chciała ze mną porozmawiać, jednak ja wtedy powtarzałam do sprawdzianu i jedynie zbyłam ją gestem ręki. Teraz chciałam ją odnaleźć, zaciekawiona sprawą, którą do mnie miała. 
  Przebiłam się przez grupkę chłopaków, którzy przepychali się w wejściu. Jedni nie chcieli przepuścić drugich i nawzajem, niby większość szkoły była już dorosła, a jednak nie. Po drodze złapałam za szczupły nadgarstek dziewczyny, która przypadkiem została wplątana w ten cały cyrk i wyciągnęłam ją na środek pustego korytarza, rozluźniając uścisk. Koleżanka była wyraźnie zdziwiona, chociaż jej chłodne podziękowania, nieco ociepliły ogólną atmosferę, jednak nie na długo. 
- Chciałaś coś ode mnie... - Zaczęłam, kiedy stanęłyśmy przed tablicą z ogłoszeniami. - Więc co to takiego było?
- Nie powinnaś tak traktować Lizy. To co zrobiłaś na stołówce było chamskie. - Powiedziała ostro, spoglądając na listę dodatkowych lekcji, które w przyszłym tygodniu miały się zmienić. Przez dłuższą chwilę patrzyłam na nią niezrozumiale, próbując doszukać się w umyśle postaci, do której należało owe imię. Kiedy w końcu mnie olśniło, przed oczami stanęła mi drobna postać, która dzień wcześniej śliniła się do nogi Hyuka. Chamsko? Pokręciłam głową, śmiejąc się bez humoru. 
- Ja zachowałam się wrednie na stołówce? Przecież to ona podstawiła mi nogę. - Warknęłam, mrużąc oczy. 
- To za to, że wcześniej ją kopnęłaś. - Skrzyżowała ręce na piersiach, ściągając brwi. - Zresztą to co zrobił ten chłopak, też nie było fajne. 
- A fajne jest to jak się teraz zachowujesz? - Syknęłam, czując jak wszystkie emocje poza złością, mnie opuszczają. Całe moje ciało przebiegł delikatny dreszcz, dokładnie taki sam jak kilka lat temu w ten pamiętny dzień. Wtedy było tak samo... - Zresztą... Mam na głowie kilka spraw. Cześć. 
- Ja zakończyłam tą znajomość. Powodzenia, komuś kto nie ma żadnych znajomych. - Rzuciła, odwracając się na pięcie. Zacisnęłam dłonie w pięści, próbując uspokoić swój umysł, który wprawił całe moje ciało w konwulsyjne drgawki. Byłam cholernie wściekła i musiałam jak najszybciej się uspokoić, więc żwawym krokiem ruszyłam do swojego pokoju się przebrać. Trzeba będzie pozmieniać trochę dzisiejsze plany. 
  Dwadzieścia minut później biegłam już przez las, wysiłkiem chcąc oczyścić swój umysł ze wszystkich myśli. Początkowo w ogóle mi to nie wychodziło, moje myśli wciąż krążyły wokół brunetki i jej słów, w których, niechętnie musiałam przyznać, było trochę prawdy. Ona i Liz były najbliższymi osobami, które tutaj miałam. Z innymi uczniami raczej nie wchodziłam w bliższe kontakty, ograniczały się one tylko do typowych pytań, które zadają sobie znajomi z klasy, nic poza tym. A teraz zostałaś sama. Znowu. 
  Ta myśl pchnęła mnie mocniej do przodu, zmuszając mój organizm do większego wysiłku. Zaczęłam szybciej ruszać nogami, mrużąc oczy, by wyraźniej widzieć przeszkody. Mimo że było dopiero przed czwartą po południu, między drzewami dużo szybciej się ściemniało, co utrudniało mi nieco bieganie, jednak nieuczęszczane leśne ścieżki to było dokładnie to czego mi trzeba. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~

  Leżałam w wannie, zatopiona po szyję w gorącej wodzie, relaksując się po ciężkim wysiłku. Krzywiłam się co jakiś czas, czując jak przez moją łydkę przebiega szczypanie, spowodowane ciepłą wodą, która dostawała się do świeżej, dość głębokiej rany. Zorientowałam się, że mam całą nogę we krwi, dopiero kiedy pani Jefferson zwróciła na to uwagę. Oczywiście jak to nauczyciel, chciała od razu iść do pielęgniarki, dzwonić na pogotowie i Bóg wie co jeszcze, jednak zapewniłam ją, że to tylko powierzchowna rana, zupełnie niegroźna. Jak się potem okazało, wcale nie była taka płytka jak sądziłam. 
  Zsunęłam się jeszcze bardziej, chowając nos pod powierzchnię wody, wstrzymując oddech. Mój umysł był zupełnie pusty, przynajmniej do momentu,w  którym ktoś nie zapukał do drzwi mojego pokoju. Podskoczyłam lekko, zastanawiając się kto może dobijać się do mojego pokoju o tej porze, jednak po krótkiej chwili mnie olśniło. Szybko spojrzałam na zegarek i zobaczyłam na nim późną godzinęCholera jasna, Spencer miał przyjść... Powinnam była wcześniej się zebrać, wcześniej spojrzeć na zegarek, w ogóle pamiętam o tych dzisiejszych korepetycjach. Odchyliłam głowę w tył i krzyknęłam, że ma wejść, na tyle głośno, by chłopak usłyszał to przez podwójne drzwi. Usłyszał, słyszałam jak wchodzi do pomieszczenia. Przetarłam twarz i podniosłam się z wody, sięgając po ręcznik. 
  Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym wzięła ubrania ze sobą do łazienki. Miałam przy sobie tylko bieliznę, ale przecież Lee widział mnie już w stroju kąpielowym, nawet bez górnej części, więc nie robiło mi to zbytnio różnicy. Strój kąpielowy, bielizna, prawie jedno i to samo. Założyłam okulary na nos i powoli wyszłam z zaparowanej łazienki, kulejąc nieco na zranioną nogę. Cholera jasna, nie podejrzewałam, że to będzie tak boleć. Grzebiąc na górnych półkach szafy, zerknęłam w poszukiwaniu mężczyzny, który stał oparty o parapet okna i uważnie mi się przyglądał.
- Hvor du skal lete?(Gdzie się patrzysz?) - Warknęłam, ściągając przydużą czarną bluzę i naciągając ją szybko na siebie. Po wyjściu z gorącej wody, powietrze w pokoju wydawało się bardzo zimne. Spencer tylko przechylił lekko głowę, najwyraźniej nie rozumiejąc co powiedziałam. Przewróciłam oczami i naciągnęłam na nogi, krótkie spodenki, zostawiając ranę z dostępem do powietrza. Mama zawsze powtarzała mi, że wtedy rany szybciej się goją. 
  Pokręciłam głową, odganiając wspomnienia i podchodząc do biurka, na którym rozłożone miałam książki. 
- Du vet det grunnleggende? (Znasz podstawy?) - Spytałam, na co Hyuk szybko odpowiedział twierdząco. Skinęłam głową, wskazując gestem dłoni łóżko, na którym miał spocząć, a sama położyłam się na miękkim, choć nieco już schodzonym, dywanie. Prawie natychmiast u mojego boku pojawiła się Cyndi, Maurycy pewnie jak zwykle chował się pod łóżkiem albo siedział na parapecie. 
  Przetarłam twarz, starając się sobie przypomnieć pytania, które dostaliśmy na teście lub chociaż czego one dotyczyły. 
- Kroppsdeler... (Części ciała) - Mruknęłam, przypominając sobie co było ostatnim tematem lekcji. Zapowiada się ciekawa godzina... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz