4.02.2017

Od Liama CD Chloe

Skoro ta szmata chce się dalej bawić to niech będzie. Wpadł mi do głowy świetny pomysł ale aby go zrealizować muszę poczekać aż będzie noc. Tymczasem poszedłem na lekcje. Ale jutro będę miał z niej ubaw. Naszczęście to już ostatnia lekcja. Jak tylko zadzwonił dzwonek wyprułem z klasy pierwszy. Udałem się do pokoju by rozpakować plecak. Następnie udałem się na miasto. Kupiłem czerwoną farbę bardzo ciężko zmywalną, linę i kilka innych rzeczy. Wszystko spakowałem do plecaka. Wszystko schowałem pod łóżko. Teraz tylko pozostaje czekać aż nadejdzie noc.
W końcu nadeszła noc. Zabrałem plecak i cichutko udałem się pod pokój 37. Wiadro z farbą zamontowałem nad drzwiami tak że jak sierota jutro będzie wychodzić to cały kubeł farby wyleje się prosto na nią. Po zamontowaniu udałem się do siebie ale wcześniej pozbyłem się wszystkich dowodów.
*następnego dnia*
Wstałem dziś wcześniej żeby zobaczyć moment kiedy sierota zostanie zalana farbą, nie mogę tego przegabić. Ubrałem się szybko


i poszedłem pod jej pokój ale tak żeby mnie nokt nie widział. Spędziłem dobre pół godziny czekając aż wyjdzie. Klamka powędrowała w dół i drzwi się otworzyły. Farba lunęła prosto na nią. Jej reakcja była bezcenna. Ledwo powstrzymywałem się od śmiechu. Kilka innych osób też to widziało i w tym momencie pękali ze śmiechu a jedna dziewczyna nawet to nagrała. Wyszedłem z kryjówki i szedłem normalnie korytarzem. Zatrzymałem się przy niej.
-Dość orginalny strój. - Zaśmiałem się.


-Pożałujesz tego! - Warknęła.
-Ale przecież to nie ja. - Zrobiłem minę niewiniątka.
-Wiem, że to ty.
-To że szczerze Cię nienawidzę nie daje Ci podstaw oskarżania mnie o takie żeczy. - Zaplotłem ręce na klatce piersiowej. -Powiem Ci coś. Nie tylko ja Cię nienawidzę więc nie możesz mnie oskarżać. - Uśmiechnąłem się.
Odszedłem zostawiając ją za sobą. Usłyszałem tylko trzask zamykających się drzwi.
*tydzień później*
Nie widziałem jej przez cały tydzień. Pewnie zmywała przez ten czas farbę z siebie. To musiało być męczące zajęcie. Opierałem się o ścianę i bawiłem się telefonem koło sali, w której będę miał lekcje. Dziś ubrałem się cały na czarno.



Kątem oka dostrzegłem Chloe idącą w moją stronę. Zatrzymała się naprzeciwko mnie.
-Chego chcesz? - Schowałem telefon do kieszeni w spodniach.
-Nic, chciałam Cię tylko zobaczyć.
-No to zobaczyłaś a teraz spadaj. - Włożyłem dłonie do kieszeń.
-Jakoś mi się nie chce. - Wzruszyła ramionami.
Jakiś chłopak przechodzący koło niej przypadkowo ją pchnął. Upadła prosto na mnie przy tym przypadkowo całując mnie i to prosto w usta. Fuj. Od razu ją od siebie odepchnąłem.
-Co ty do jesnej cholery wyrabiasz? - Od razu sobie wytarłem usta dłonią i wziąłem gumę do żucia.
-Ja...ja nie wiem...to był wypadek. To przez tego kolesia co mnie popchnął. - Słychać było w jej głosie zmieszanie.
-Lepiej żeby więcej takich wypadków nie było.
W tej chwili zadzwonił dzwonek na lekcje. Wszedłem do sali zostawiając ją samą. Wciąż czułem na ustach ten pocałunek. Muszę wykasować ten pocałunek z pamięci. Co to za koszmarna chwila była.
(Chloe?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz