4.02.2017

Od Aleca C.D Leny

   Faktycznie Lena nie znała mnie od wczoraj. Gdy to stwierdziła, nawet nie próbowałem zaprzeczać temu, że naprawdę skrywałem w sobie coś, co minimalnie sprawiało, że pogrążałem się w myślach. Spojrzałem w odwrotną stronę, jakby to miało zakończyć temat naszej rozmowy. A zaledwie chwilę później dotyk, który musnął moje ramiona i kark, całkowicie wyczyścił mi głowę ze wszystkich problemów i uznałem to za najprzyjemniejsze uczucie, jakie kiedykolwiek było w stanie przerwać moje gonitwy myśli. Niewiarygodne, jak działał na mnie jej dotyk. Miałem odwagę osądzić ją za to, że znikąd zna każdy mój słaby punkt i perfidnie wykorzystuje go do swoich nieprzyzwoitych zamiarów. Podobało mi się, podobało jak cholera. To, jak pogładziła swoimi wargami moją skórę, na którą bezzwłocznie wstąpiły ciarki, a potem rozpaliła cały ten obszar gorącym, namiętnym pocałunkiem. Odchyliłem szyję, czując obezwładniające dreszcze, którymi Lena sterowała jak wiązkami piorunów. Pojawiały się z każdym jej dotykiem i wywoływały tak przyjemne doznania, o których nie chciałbym zapomnieć już nigdy.
   – Czasami mam wrażenie, że znasz mnie aż za dobrze – szepnąłem, zduszając swoje własne westchnięcie i wówczas sam nie wiedziałem, czy to, co mówię, działa na moją korzyść. I czy nie zaszedłem zbyt daleko, pozwalając, by ktokolwiek poznał mnie na wylot. Dotąd sądziłem, że to niemożliwe. Że to cud. A jednak cuda się zdarzają. Między innymi wierzyłem w nie dlatego, że trafiłem na Lenę. Myśląc o niej, chciałem jak najszybciej zapomnieć o całym złu, jakim wypełniony jest świat, i mimo że nie sposób było ją od niego odciąć, pragnąłem, by moje objęcia imitowały chroniące jej bezpieczeństwa skrzydła.
   – Myślałem nad... – Nim zdążyłem dokończyć zdanie, poczułem, jak delikatna dłoń odwraca mi głowę w bok, a usta dziewczyny rozchylają moje wargi i napierając płomiennie, zmuszają mnie do szybkiego zetknięcia pleców z materacem.
   – Nad czym? – Przygryzła dolną wargę, uśmiechając się od ucha do ucha, gdy oboje odsunęliśmy się od siebie i wylądowaliśmy obok siebie na łóżku. Łokciem podpierała swoją głowę, i tym razem to ja nie zamierzałem się powstrzymywać. Taka cwana to ona nie będzie, wybaczcie. Zahaczając palcami o jej rękę, przygwoździłem jej ciało kurczowo do pościeli i zagórowałem nad nim. Kolana usadowiłem teraz po obu stronach jej kobiecych bioder i nachyliłem się niżej, chcąc ponownie skosztować smaku miękkich ust, do których wciąż mnie ciągnęło.
   – Nad niczym. Nie chcę dzisiaj już myśleć. – Zrobiłem przerwę w pocałunku, by wyzwolić z siebie te słowa. Bezustannie czułem wewnątrz siebie jakąś rosnącą tajemniczą energię, która jeszcze bardziej nakręcała mnie do tego typu zabaw; jak nieprzyzwoite by się to okazało, chciałem więcej. Więcej, więcej i więcej. 
   Ręce oparłem po obu stronach ciała dziewczyny i z ich pomocą zsunąłem się cały nieco w dół. W akompaniamencie naszych niespokojnych oddechów złapałem palcami za koszulkę Leny, stopniowo unosząc ją do góry i nawet nie zastanawiając się nad tym, że jej właścicielka miałaby jakikolwiek sprzeciw. Skórę miała niesamowicie gładką, a brzuch smukły. Dotknąłem go, przesuwając po nim opuszkami palców, aż w końcu moje usta przybliżyły się i obdarowały jej aksamitną skórę szeregiem dzikich pocałunków, które szybko zmieniły swoją postać w gorące władania językiem.
   – Alec... – Usłyszałem swoje imię, wypływające westchnięciem z jej lekko rozchylonych ust.
   – Sama tego chciałaś – odparłem z udawaną pretensją w głosie, dokładnie wiedząc, czego chce moje ciało i o co wołają zmysły. Moja prawa ręka wpełzła pod plecy Leny i jednym, krótkim ruchem uniosła je w górę, powodując, że dziewczyna wygięła się w łuk. Kuszony przez cudowną woń jej ciała, powędrowałem językiem wyżej, tworząc ledwo widoczną, wilgotną ścieżkę ciągnącą się od jej pępka aż po wolną przestrzeń między piersiami. Czarna koszulka, którą miała na sobie Lena, była teraz podwinięta na wysokość jej obojczyka. A gdy moja dłoń chciała wpełznąć pod czarny, koronkowy materiał okalający dużą pierś i zacisnąć na niej palce, poczułem jak blondynka łapie za moją twarz i zagarnia ją ku sobie. Złączając nasze usta w długim pocałunku, skutecznie próbowała odciągnąć mnie od tego, co wcześniej robiłem. Jednakże i to nie wystarczyło, by mnie całkiem zgasić: korzystając więc z jej odwróconej uwagi, moja dłoń dyskretnie powędrowała w dół oraz uścisnęła jej jędrny pośladek, odsłonięty przez krótkie spodenki.
   W krótkiej przerwie szepnęła, odnosząc się do moich śmiałych czynów:
    – Zwolnijmy odrobinę.
   Z tymi słowami złapała za moje umięśnione ramie i uśmiechnęła się tak łagodnie, że powoli ostudzała cały mój wewnętrzny płomień, który ciągle rozniecał się przez jej obecność. Miała rację, zapędziliśmy się. I oczywiście nie miałem jej tego za złe; na twarz wstąpił mi cień uśmiechu, kiedy odsuwałem się od niej, dostrzegając kątem oka, jak poprawia koszulkę. Jako podsumowanie całego wieczoru wyzwoliłem z siebie pojedyncze westchnięcie.
   – Powinniśmy iść spać. – Wstałem z łóżka, zrzucając z siebie koszulkę i ponownie siadając na materacu nieopodal dziewczyny. – Jeśli chcesz, możesz zostać tutaj.
   – Siostra będzie mnie szukać rano. – Uśmiechnęła się nerwowo, mierzwiąc jednym ruchem ręki swoje włosy. Nie umiałem powiedzieć czy cieszyła się z tego co powiedziała, czy może było odwrotnie. Przestałem nad tym dumać, kiedy sen niespodziewanie obciążył moje powieki. Niedługo potem pożegnałem się z Leną i bezzwłocznie padłem na łóżko, nie dbając nawet o to, po jakim czasie pochłonął mnie sen.

***

   Nazajutrz siedziałem w ławce, czekając na temat zapisywany na tablicy. Cisza na lekcji, mazanie długopisów po kartkach, Lena siedząca obok – to była codzienność, a mimo to nie chciałem, by się zmieniała. Tak było po prostu dobrze. I przez krótką chwilę wydawało mi się, że nikt ani nic nie jest w stanie obrócić do góry nogami mojego dotychczasowego życia. Proszę, losie, nie rób mi żartów. I znikąd pan Seagal zakończył moją tyradę myśli, chodząc między ławkami i... o czym tak właściwie on do mnie mówił?
   – Więc pan Talbot zrozumiał już swoją pracę i stwierdził, że może się wyłączyć?
   Odpowiedziałem niemal natychmiast, nie kryjąc nuty obojętności w głosie:
   – Ja... przepraszam, całkiem się zamyśliłem. Może pan powtórzyć?
   – Jak wiesz, bo przecież mnie słuchałeś... – Odchrząknął wymownie i spojrzał w moją stronę. – Przed chwilą tłumaczyłem, że każdy z was ma przygotować osobny projekt na temat wszystkich krajów świata. Oczywiście wylosuje wam się tylko jeden, to oczywiste. Dawaj, Talbot. – Dopiero teraz doszło do mnie, że Seagal trzyma przede mną woreczek przepełniony karteczkami. Ach, karteczki. Jak dużo wspomnień przywracały; aktorstwo, od którego zaczęły się moje rozmowy z Leną. Westchnąłem, dokładnie wiedząc, że nauczyciel nie jest w stanie dotrzeć do tego przyczyny.
   Niepewnie włożyłem tam rękę i opuszkami palców wyjąłem papierek z samej góry. Rozwinąłem, pozostając świadom, że za chwilę cały pech świata zbierze się w jeden pocisk i we mnie uderzy. Polska. Polska, Polska, co ona mi mówiła... Olśniło mnie, i przez to moją twarz przeciął uśmiech. Doskonale widziałem, jak Lena próbuje dostrzec to, co kryje się w mojej kartce, jednak ja jej to skutecznie utrudniałem.
   – Projekt na za miesiąc. – Seagal odszedł od mojej ławki.
   Potem, wbrew wszelkim możliwym namowom Leny, zachowałem milczenie aż do przerwy. To było takie zabawne patrzeć jak docieka, jak stara się odczytać kartkę, kiedy dawałem jej ku temu wyraźne szanse.
   – Głupek – fuknęła pod koniec, synchronizując się z zabiciem dzwonka.
   W odpowiedzi zaśmiałem się pod nosem, odprowadzając ją wzrokiem z sali, a jednocześnie starając się jak najszybciej za nią nadążyć.
   – Teraz za mną chodzisz? – Odwróciła się, patrząc mi w oczy, i dając proste wskazówki na to, że tak naprawdę nie jest obrażona.
   – Nie wiem, szukam tylko pięknej Polki, która byłaby w stanie pomóc mi z ... – Wysunąłem kartkę z kieszeni, ponownie wczytując się w jej treść. – Z potrawami, zwyczajami, językiem, historią i... i generalnie wszystkim. Nie wiem nawet, gdzie jest na mapie ten kraj.
   – Naprawdę nie wiesz? – Skrzywiła się, a ja natychmiast spojrzałem na nią tak oczywistym spojrzeniem, jak to było możliwe.
   – Wiem, Lena, wiem. To jak, kolejny wieczór u mnie? – Podniosłem brew go góry, unosząc wyżej kącik ust. To wystarczyło, by na policzki dziewczyny wkradły się lekkie rumieńce, które w tej chwili kontrastowały z jej minimalnie zdenerwowaną twarzą, nakazującą mi szybko przestać ją prowokować, podpuszczać... whatever.

Lena?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz