3.07.2017

Od Nastii

Gdybym była w domu, pewnie leżałabym w jacuzzi i odpoczywała od braci. Dekorowałabym mój pokój portretami, bądź majsterkowałabym przy crossach. A teraz ? Stoję z torbą przed drzwiami jakiejś szkoły.
Głupie pomysły ojca. "Jesteś jedyną dziewczyną w tej rodzinie, idź uczyć się dalej, nie bądź jak bracia..."
A co jeśli chce być taka jak oni ? Może wole siedzieć w domu z maturą praktycznie stu procentową i czekać aż odezwą się do mnie z jakiejś pracy ?
W sumie nie musiałabym pracować. Mamy taki majątek, że wystarczy na moje zachcianki i jeszcze by zostało aż do czasu kiedy Silvano miałby szesnaście lat i mógłby robić z forsą co zechce.
Biorąc głęboki wdech otwieram z impetem drzwi i wchodzę do środka.
Chwilę się rozglądam. Dość ładnie wyglądające korytarze, ale mnie interesuje tylko dojście do gabinetu dyrektora.
Błądzenie po szkole jak najbardziej wskazane. Zatrzymując jakąś osobę usłyszałam "Nie mam teraz czasu, radź sobie"
Westchnęłam i usiadłam pod ścianą, patrząc jak nic się nie dzieje.
No tak... oczywiście. Ojciec musiał mnie tutaj podwieź osobiście... tylko dlaczego w trakcie zajęć lekcyjnych ?!
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam godzinę. Dziewiąta.. no pięknie.
Nie minęło kilka chwil, a usłyszałam męski głos.
- W czymś mogę ci pomóc ?
Zadarłam głowę i zobaczyłam jakiegoś murzyna... powiedzmy sobie po ludzku. Po prostu koleś był czarny. Nie wyglądał mi na człowieka, który może mieć dwadzieścia dwa lata więc to pewnie nauczyciel.
- Tak, mogę wiedzieć gdzie jest gabinet dyrektora ? - zapytałam wstając.
Mężczyzna wskazał mi kierunek bardzo dokładnie.
Na koniec ładnie podziękowałam szeroko się uśmiechając i ruszyłam w skazany kierunek, zakładając sobie dość ciężką torbę na plecy.
***
Gdy dotarłam na miejsce wzięłam wdech i zapukałam do ciemnych, drewnianych drzwi.
- Wejść ! - usłyszałam po drugiej stronie.
Położyłam więc dłoń na klamce i otworzyłam pomieszczenie.
Dyrektor na mój widok lekko się uśmiechnął i zaprosił bliżej.
Zadawał setki jak nie miliony pytań, dla mnie się to wszystko ciągnęło jak flaki z olejem. Gdzie mieszkam, czym się interesuje, jaką mam rodzinę. Chwila, chwila... na cholerę on się tym interesuje ?
Jestem już dorosła i nikt za mnie nie będzie odpowiadał, więc co go to jakie stosunki panują w mojej rodzinie.
Gdy powiedziałam dokładniej jak się nazywam od razu wyciągnął formularz abym zaznaczyła na jakie zajęcia chcę uczęszczać.
Czyżby Nastia Król była aż tak bardzo znana ? Nie, to mój głupkowaty ojciec zadzwonił do szkoły i upewnił się czy ja na pewno tutaj dotrę a przy okazji powiedział o naszym stopniu majątkowym... jak by to kogoś zainteresowało...
- Możesz dostać pokój numer trzydzieści - oznajmił mężczyzna.
- A jest może jakiś inny numer ? - zapytałem z lekkim zawahaniem. Dlaczego się zawahałam ? No bo tak... dziewczyna z bogatej rodzinki może chcieć wszystko.
- Jaki numer proponujesz ?
- Trzynaście ? - lekko się uśmiechnęłam.
- Zaraz sprawdzę, czy jest taki akurat wolny - rzekł i wlepił nos w komputer.
Nie minęła chwila a dał mi odpowiedź, że jak chcę, to mogę wybrać ten pokój.
Biorę od razu, bez zastanowienia. Trzynaście to mój ulubiony numer.
Podziękowałam i wraz z planem lekcji wyszłam z gabinetu.
Trzymając dziarsko klucz w prawej dłoni ruszyłam w stronę swojego pokoju.
Piętnaście minut straciłam na tym abym odnaleźć pomieszczenie.
Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam niewielki pokój z biurkiem, łóżkiem i szafą. Mało trochę ale zaraz się to dopracuje.
Każde pomieszczenie musi wyglądać tak jak ja tego chcę.
W białej szafie znalazłam nawet sztalugę.. wow Nastia gratulacje, sukces.
Wystawiłam ją i popatrzyłam przez okno.
Ojciec o dwunastej ma przywieź mi terrarium z moim przyjacielem.. chyba nic się nie stanie jak będzie zdobiło biurko zwierzę w szklanej klatce, prawda ?
Chyba, że jeszcze dojdzie pojemnik z myszami.
Uśmiechnęłam się szeroko i zabrałam się za wypakowywanie torby.
Gdy na półki trafiły już wszystkie części garderoby i na wieszakach zawisły bluzy stwierdziłam, że jednak ta torba jest o wiele pojemniejsza niż się wydaje na pierwszy rzut oka.
***
Po kilku minutach pomyślałam, że czas się przejść i zwiedzić trochę to miejsce.
Są lekcje... ja jestem nowa, czy mi coś grozi za to, że nie poszłam ? Chyba raczej nie..
W razie czego mam usprawiedliwienie !
Błądzenie w nowym miejscu jest bardzo spoko. Nie ma co narzekać.
Gdy dotarłam do jednych z większych drzwi, uchyliłam je lekko. Moim oczom ukazała się siłownia. Duże i przestronne pomieszczenie mieszczące nie małą ilość osób. Chyba będę tutaj często wpadać.
Idąc dalej natknęłam się na bibliotekę, trochę to mnie nie interesowało.. no cóż, trudno.
W końcu trafiłam do pracowni artystycznej. Oooo, to będzie moje ulubione miejsce.
Sztuka, coś co mnie kręci. Może nie aż tak jak cross ale jednak. Uśmiechnęłam się do siebie szeroko i wyszłam z pomieszczenia udając się na taras.
Piękne miejsce, można wypocząć po zajęciach i zrelaksować, normalnie jak bym była w domu.
Przysiadłam na kanapie i zamknęłam oczy wyobrażając sobie co będzie się tutaj działo. Ile poznam ludzi, czy ktoś w ogóle mnie polubi. Może znajdę jakąś osobę, która będzie chciała rozmawiać nie tylko o malowaniu się, ale też o sportach, motoryzacji bądź sztuce.
Moje rozmyślania przerwał głos.
- Cześć - usłyszałam nutkę niepewności.
Otwierając jedno oko odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Hey.
- Dlaczego nie jesteś na lekcjach ?
W tej chwili wstałam i rzekłam.
- Widzisz, jestem nowa.. wydaje mi się, że muszę się zaaklimatyzować ten jeden dzień. Od jutra zacznę chodzić na zajęcia, a ty przepraszam bardzo, ale dlaczego nie jesteś na zajęciach, masz jakiś przywilej i możesz mnie pouczać ?

<Ktoś ? ^^>

1 komentarz: