3.26.2017

Od Charlotty CD Spencera

  Siedziałam po turecku na środku sali, w spokoju czekając na przyjście chłopaka, z którym byłam tu umówiona równe trzynaście minut temu. Wzięłam głęboki wdech i przymknęłam powieki, zachowując zupełny spokój, mimo iż irytowało mnie takie spóźnianie się. I dobrze wiedziałam, że jeśli tylko chłopak się zjawi, to zginie. I Spencer też chyba o tym wiedział, skoro jeszcze się nie pojawił.
  Drzwi nagle otworzyły się, a moich uszu doszło ciężkie dyszenie, jak gdyby jego właściciel właśnie przebiegł pół szkoły. Nieznacznie uniosłam podbródek w górę, nasłuchując zamykania drzwi, które krótką chwilę potem nastąpiło. Wnet otworzyłam oczy, a mój wzrok momentalnie skupił się na wysokiej postaci, z wciąż wilgotnymi włosami. Podniosłam się zgrabnie, robiąc przewrót z przód i dopiero z niego wyszłam do pozycji prostej, cały czas kontrolując pozycję Koreańczyka.
- Wiesz co to jest czas? - Spytałam, idąc w jego stronę bardzo powolnym krokiem. Początkowo blondyn wydawał się zaskoczony moim pytaniem, więc nim udzielił na nie odpowiedzi, byłam już za połową drogi, jaką miałam do przebycia.
- Wiem.
- A wiesz co to jest szacunek? - Delikatnie przechyliłam głowę w bok, a na moich ustach pojawił się uśmiech, który nie zwiastował niczego dobrego. Spencer zrobił krok do tyłu i wpadł plecami na ścianę tuż obok drzwi. Na jego nieszczęście stał po stronie z nawiasami, więc nie miał co liczyć na ucieczkę, bo nawet nie zdążyłby złapać za klamkę. 
- Wiem. - Kolejna krótka odpowiedz, która nie usatysfakcjonowała mnie wystarczająco. Mruknęłam  niezadowolona i w jednej chwili pojawiłam się obok chłopaka, wciskając się pomiędzy jego plecy a ścianę, było tam akurat tyle miejsca, żebym mogła spokojnie się zmieścić, ocierając nieznacznie biustem o plecy Hyuka. Uniosłam ręce w górę i przyłożyłam opuszki palców do zarysowanych tricepsów. 
- To ciekawe, bo nie masz szacunku do czasu ani do mnie... - Mruknęłam smutnym głosem, zsuwając delikatnie palce po jego rękach. - A nie wiem czy wiesz, że niektórzy mają tego czasu mniej. Zresztą bardzo nieładnie jest się spóźniać, można sobie wtedy nagrabić u kogoś lub go zdenerwować. Bo niektórzy nie lubią, kiedy się ich nie szanuje. - Z tymi słowami wbiłam paznokcie w nadgarstki chłopaka, który ledwo drgnął. Po chwili namysłu, puściłam go, wychodząc przed Lee i stając do niego plecami. - Ale zanim cię zabiję za twoje jakże efektowne spóźnienie, najpierw wykorzystam do swoich celów. 
- Chyba nawet wiem jakich. 
  Zerknęłam na niego zaskoczona, ale kiedy dostrzegłam na jego ustach ten uśmiech, którym obdarzył mnie na basenie, gdy wychodził z jacuzzi, przewróciłam oczami, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. W tym uśmiechu Specnera zasadzało się całe jego samouwielbienie, bądź jego parodia, co mimo śladu irytacji, który we mnie budziła, sprawiała także, że patrzyłam na chłopaka przyjaźniej niż miałam w zwyczaju. 
  Przez kolejne półtorej godziny chłopak próbował wykrzesać ze mnie jakiekolwiek chęci do stworzenia nowego układu, ale jak powiedział na basenie, podstawą było znalezienie odpowiedniego podkładu. A żaden z listy na pendrivie mi nie odpowiadał na tyle, bym była w stanie wymyślić cokolwiek. W końcu Hyuk ulitował się nade mną i włączył coś swojego. Satysfakcja, która po piętnastu sekundach odmalowała się na jego twarzy, była wystarczającym dowodem na to, że ta melodia była czymś czego potrzebowałam. Opracowanie podstawowych kroków nie było szczególnie trudne, w przeciwieństwie do elementów, które miały "udekorować" całość, dlatego też postanowiliśmy zrobić sobie przerwę pomiędzy tymi dwoma czynnościami. 
  Całą moją uwagę pochłonął taniec, więc nawet nie zorientowałam się, że jesteśmy obserwowani przez małą szybę w drzwiach wejściowych. A wyszło to na jaw dopiero, gdy Lee postanowił ściągnąć z siebie koszulkę, co wywołało poruszenie za drzwiami. Uniosłam jedną brew, spoglądając najpierw na zdziwionego Koreańczyka, a następnie na drzwi, za którymi ewidentnie ktoś się tłukł. Prawdopodobnie dwie osoby, w dodatku dziewczyny, co poznałam po piskach. Nagle drzwi otworzyły się z impetem uderzając w ścianę, a na salę wpadła blondyneczka mojego wzrostu i skoczyła w stronę Spencera, który nie zdążył się nawet cofnąć o krok, gdy mała piszcząca dziewczyna dopadła do jego nóg, gadając piskliwym głosem coś do siebie o zachwycie i o tym jak to jest cudownie. Patrzyłam na tą całą scenę nie wiedząc nawet co myśleć, z miną, która wykładnie wyrażała, że nie mam pojęcia co się tu właśnie odkurwia. 
- Przepraszam, Lotta! - Pisnęła Mary spod drzwi, niepewnym krokiem wchodząc na salę. Przeniosłam wzrok na dziewczynę, mrużąc oczy. I ty Brutusie? - Starałam się ją utrzymać, ale kiedy on zdjął koszulkę, wyrwała mi się i...
  Pokręciłam głową, unosząc dłoń, czym dałam jej do zrozumienia, że nie chcę więcej tłumaczeń. Popatrzyłam na Lizę, która policzkiem przytulała się do uda zmieszanego Hyuka. Warknęłam pod nosem i uniosłam wysoko nogę, jak do zrobienia szpagatu na stojąco, po czym opuściłam ją na plecy dziewczyny. Moja pięta uderzyła ją dokładnie między łopatki, co dosłownie ścięło ją z klęczek. Drobne ciało runęło bezwładnie na drewnianą posadzkę, pojękując cicho. 
- Lotta! - Mary była przerażona, jednak ja wiedziałam, gdzie uderzyć, by nie wyrządzić dziewczynie szkody, a jedynie ją ogłuszyć na jakiś czas. 
- No co? Nic jej nie będzie. - Wzruszyłam ramionami i po chwilowej ciszy wyrzuciłam obie dziewczyny za drzwi. Oparłam się plecami o drzwi dla pewności, że już tutaj nie wejdą i kiedy głosy za nimi ucichły odetchnęłam w końcu spokojnie. Niewiarygodne, jak ten chłopak przyciągał dziewczyny. Uniosłam głowę i ze złośliwym uśmiechem na ustach, rzuciłam do chłopaka. 
- Nie powinieneś się rozbierać. Mnie to nie podnieca, a ściąga tylko jakieś nienormalne dziewczyny. 
- Zauważyłem. 
- Znowu uratowałam cię przed nienormalną fanką twojego boskiego ciała. - Szepnęłam, przechodząc obok niego. Cała ta sytuacja zaczynała mnie coraz bardziej śmieszyć. 

~~~~~~~~~~~~~~

  Po kolejnych dwóch godzinach pracowania nad całością układu, kolejnością, w której miały występować po sobie kroki i dopracowywaniu innych szczegółów, byłam zupełnie padnięta. Leżałam na środku sali, oddychając ciężko i spoglądając na sufit. Czułam nieprzyjemne drapanie w gardle z powodu, zbyt dużej ilości powietrza, która przez nie przepływała, ale starałam to ignorować i wmówić sobie, że wszystko jest tak jak należy. Uniosłam głowę, szukając wzrokiem blondyna, który siedział kawałek dalej, oparty i podłogę jedną ręką, w drugiej trzymał natomiast prawie pustą butelkę wody.
- Co? Szukasz mnie? - Rzucił z uśmiechem, podrzucając butelką. Odwzajemniłam gest, podnosząc się i podchodząc spokojnie do niego. Kiedy byłam już wystarczająco blisko, zrobiłam obrót, unosząc przy tym nogę i uderzając w butelkę, która była akurat w powietrzu. Uderzenie w ścianę było na tyle silne, że w plastikowym opakowaniu zrobiło się wgłębienie. 
- Jesteś dobrym nauczycielem tańca. Szkoda, że musisz zginąć... - Mruknęłam, pochylając się do niego i łapiąc go za ramiona. Odbiłam się od podłogi, przeskakując nad Lee i ciągnąc go za sobą. Zrobiliśmy tak wspólnie dwa przewroty, po drugim wylądowałam na jego klatce piersiowej. Zsunęłam kolana ze sobą i przycisnęłam je do gardła Spencera, unosząc przy tym nieco głowę. 
- Rozumiem, że cię pociągam, ale żeby tak od razu... - Mruknął nieco zduszonym głosem. Popatrzyłam na niego zaskoczona, jednak szybko zrobiłam naburmuszoną minę, odwracając wzrok. Odchyliłam się nieco do tyłu i podparłam rękami o biodra Hyuka, przyciskając kolana nieznacznie do jego krtani. 
- Zdychaj. - Warknęłam, patrząc uparcie w stronę drzwi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz