Po rozmowie z chłopakiem udałam się do swojego pokoju, po drodze wstępując jeszcze do sklepu spożywczego. Kończyła mi się karma dla kotów, a ostatnio Lena podrzuciła mi jeszcze swojego gekona, bo ktoś zbił jej terrarium i nie chciała narażać go na większą krzywdę. Dlatego wykopała gdzieś w piwnicy stare akwarium, wsadziła gada do środka i przyniosła go mnie. Tak jakby u mnie było bezpieczniej z kotami... Ale musiałam przyznać, że jeśli ktoś szukałby jej Stefana(co to za imię swoją drogą?) to na pewno nie szukałby go u mnie. Prawie w ogóle nie rozmawiamy. Zresztą po co komu jakiś gekon? I co one właściwie jedzą....
Wróciłam do pokoju, rzucając reklamówkę z jedzeniem na łózko. Błąd. Koty od razu wyczuły, ze to coś dla nich i zaczęły się do niej dobierać, dlatego musiałam szybko je odgonić i schować to do jakiejś szafki, której ci spryciarze nie byli w stanie otworzyć. Wskoczyłam na krzesło i stając na palcach, sięgnęłam do szafki, która była prawie pod samym sufitem, wsadzając tam torebki z kocim jedzeniem.
- Nie sięgniecie tu, co? - Zerknęłam na swoich towarzyszy, przyglądających się jak ich jedzonko znika za niedostępnymi drzwiczkami. Zeskoczyłam na podłogę, odstawiając krzesło na swoje miejsce. - Idę do łazienki, a wy postarajcie się nie roznieść mi pokoju, dobra? - Po miauknięciu, które miało, prawdopodobnie, oznaczać tak, zniknęłam za drzwiami łazienki na szybki, orzeźwiający prysznic po całym męczącym dniu. Po około dziesięciu minutach wyszłam z łazienki, otulona ręcznikiem i włosami związanymi w koka na czubku głowy. Szybko naciągnęłam na siebie trochę za dużą bluzę, krótkie materiałowe spodenki no i oczywiście założyłam na nos okulary, by widzieć cokolwiek.
Byłam pewna, że dzisiaj nie odwiedzi mnie już nikt, dlatego, gdy rozległo się pukanie do drzwi, bardzo się zdziwiłam. Jednocześnie ogarnął mnie dziwny niepokój, związany z Christianem. Błagam, tylko nie mówcie, że....
- Nigdy nie brałaś udziału w trójkąciku? - Zapytał z delikatnym uśmiechem. Niech mnie ktoś uszczypnie, bo ja chyba właśnie przeżywam jakiś koszmar. Od razu poczułam jak ciśnienie skoczyło mi w górę, cholera jasna. Popatrzyłam na dziewczynę, którą przyprowadził. Ktokolwiek to był, nie miał prawa tutaj przebywać. Przeniosłam mordercze spojrzenie na Christiana i syknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Ale z ciebie jest dupek. - Po czym spojrzałam na jego towarzyszkę. - Druslan. To jest akademia na poziomie, a nie jakiś przytułek dla bezdomnych dziwek. Spieprzaj stąd.
Dziewczyna prychnęła urażona, jednak nie ruszyła się z miejsca. Czy ona naprawdę robiła za jego niewolnicę? Zacisnęłam na moment oczy, czując obezwładniający ból w klatce piersiowej. Błagam, tylko nie teraz. Zacisnęłam mocniej dłoń na drzwiach i podniosłam wzrok na czarnowłosego. Zaraz przy moich nogach pojawiła się Cindy i miauknęła nieprzyjacielsko w stronę dwójki obcych jej ludzi.
- Tak wiem, Cidny. Takiego dupka już dawno nie spotkałam. - Popatrzyłam na niego wściekła i skrzywiłam się, czując kolejną falę bólu. - Wynoś się stąd. A ona niech wypieprza... - Mówiłam z trudnością, nie spuszczając morderczego wzroku z chłopaka. Zamknęłam szybko drzwi, przekręciłam zamek, zamykając je i osunęłam się na ziemię, starając jakoś uspokoić. Po chwili kocica zaczęła głośno miauczeć i drapać w drzwi.
- Zostaw go, Cindy. Nie potrzebujemy go... - Wysapałam, oddychając coraz płycej. Za chwilę wszystko wróci do normy, jak zwykle... Chyba musiało być ze mną naprawdę źle, bo nawet ten czarny leń z wąsami do mnie przyszedł i usadowił się na moich udach, przyglądając mi się uważnie. Nie idę jutro na lekcje, nie mam ochoty spotkać tego durnia...
Christian? XD
W sumie nie wiem co dalej O_o Soooo... Zostawiam Cię z tym <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz