3.06.2017

Od Rosaline C.D Haydena

-Tak, wiem. - wbiłam wzrok w ziemię, po czym uniosłam głowę i spojrzałam się stanowczo na dyrektora. - Wczoraj pewnien chłopak się do mnie czepiał, był wulgarny i agresywny,  a Hayden stanął w mojej obronie. - powiedziałam, rzucając porozumiewawcze spojrzenie do "rycerza na białym koniu" - taki utkwił mi w pamięci.
-Ah tak? - powiedział siwy mężczyzna. - Elegancko się zachowałeś. - spuścił okulary na nos, a potem spojrzał się na Haydena i kwinął głową.
Uśmiechnęłam się, choć wciąż w głębi duszy byłam zdenerwowana. Kłębek nerwów ze mnie, tak było zawsze. Starałam się z tym walczyć, ale ostatnio marnie szło. Zbieg okoliczności i sytuacje wcale mi tego nie ułatwiały.
-W takim razie umorzę sprawę, ale jeszcze porozmawiam z tamtym chłopakiem i spytam o to, co widzieli inni uczniowe. - rzekł podejrzliwe. - Hayden, pochwalę cię do twoich rodziców, jeżeli to, co powiedziała mi panna Rosaline to prawda. - mruknął.
Podziękowaliśmy mu, wydobyliśmy z siebie kulturalne "Do widzenia" i wyszliśmy z gabinetu.
-Już myślałem, że powiedziałaś, że to moja wina. - mruknął, po czym uniósł jedną brew.
-Nie, skądże. - powiedziałam stanowczo. - Przecież mi pomogłeś, jak rycerz na białym koniu. - uśmiechnęłam się, on odwzajemnił to promiennym uśmiechem.
-Właśnie, chciałam ci oficjalnie podziękować za to co zrobiłeś. I przeprosić za moje mamrotanie, za często się denerwuję i plecę jakieś głupoty. - posmutniałam, było mi nieco głupio za moje wcześniejsze zachowanie. Nim chłopak zdążył mi odpowiedzieć, od razu zaproponowałam - Mogę ci to jakoś zrekompensować? - spytałam nieśmiało.
Na twarzy chłopaka pojawił się banalny uśmiech, byłam pewna, że odpowie, że nie. Nie wyglądał na takiego, aby żądał cokolwiek w zamian. Szczerze? Trochę żałowałam, że poznałam się z nim w takich okolicznościach, a pierwsze spotkanie było w gabinecie u dyrektora.

Hayden?
moja wena podczas pisania tego opka umarła, przepraszam XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz