
Wyszedłem z pokoju zostawiając dziewczynę samą, przepraszam... z jej kotami, które chyba mnie nie lubią. Wzruszyłem ramionami i z lekkim uśmiechem wróciłem do swojego pokoju. Zdjąłem bluzkę i spodnie zostając w samych bokserkach i położyłem się do łózka czekając na sen, który jak zawsze nie nadchodził. Rzadko kiedy zasypiałem, zawsze miałem z tym problem. Wpatrzony w sufit zastanawiałem się co teraz może robić mój ojciec? A matka? Śpią?... Wtuleni w siebie trwając w chorym związku? Czy może, któreś z nich uciekło? A może już nie żyją? Może mieli wypadek? A może popełnili samobójstwo? A może dalej żyją? Spłodzili nowe dziecko i teraz wyżywają się na nim? Zacisnąłem mocniej szczękę, a dłoń ścisnąłem w pięść. Jeśli mam inne rodzeństwo nie mogę pozwolić by ktoś je krzywdził... nigdy. Usiadłem na krańcu łóżka i spojrzałem na drzwi. Chciałem iść pobiegać, posłuchać muzyki i wtopić się w rytm. Jednak wiedziałem, że nie mogę wiecznie uciekać od problemów. Westchnąłem i wstałem z łóżka, zapaliłem światło. Wziąłem telefon, słuchawki, szkicownik oraz ołówki i znów położyłem się na łóżku. Włożyłem słuchawki do uszu i pościłem muzykę, otworzyłem szkicownik na wolnej stronie i wziąłem do dłoni jeden z ołówków. Miałem już opracowany plan, wiedziałem co chce narysować, teraz jedynie trzeba to dobrze zorganizować.
Moja praca zajęła mi cztery godziny, z rezultatów byłem zadowolony.Popatrzyłem jeszcze chwilę na swoją prace i zamknąłem szkicownik odkładając na szafkę. Westchnąłem i spojrzałem na zegarek. Była piąta, miałem dwie godziny snu. Czyli tyle co zwykle, przykryłem się kołdrą i zamknąłem oczy. Sen jednak nie przychodził. I tej nocy nie przyszedł.
~*~*~*~*~*
- Co ty żeś zrobił... czemu tyle kwiatów jest w moim pokoju... - krzyknęła na mnie zła Charlott tuż przed lekcją matematyki. Nie dość, że nie zasnąłem, że miałem przemyślenia na temat rodziców, matematyka - tego nie trzeba tłumaczyć, to jeszcze Charlott zamiast skoczyć mi w ramiona pocałować i zrobić loda na środku szkoły się na mnie drze. Żyć nie umierać kurwa.
- Charlott... skarbie proszę Cię. Kwiaty to mało wynagrodzenie. I proszę Cię nie krzycz, mam za sobą kilka nieprzespanych nocy - westchnąłem i spojrzałem na nią ze zmęczeniem w oczach.
Charlott? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz