Patrzyłam chwile za odchodzącym chłopakiem nie do końca rozumiejąc jego słowa. "Nie bój się mnie. Nie jestem ludźmi. Jestem człowiekiem." Nie wiedziałam jak ma to zinterpretować i co o tym myśleć. Jeden chłopak nie sprawi, że przestanę bać się ludzi.
- Możesz usiąść - gdy poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu odskoczyłam jak poparzona. Okazało się, że to nauczyciel. Widząc moją reakcję spojrzał na mnie dziwnie. - Usiądź.
Musiała upłynąć dość długa chwila zanim ruszyłam się z miejsca. Każdy krok stawiał tak, by być jak najdalej uczniów. Każdy na mnie patrzył, mieli dziwne uśmiechy na twarzach, jak mój ojciec. Poczułam, że jeśli za chwilę nie wyjdę z sali i nie udam się do pokoju to zacznę panikować. Usiadłam w ławce i drżąca ręką chwyciłam długopis. Ani razu nie spojrzałam na tablicę, ale czułam, że chłopak, który mi pomógł cały czas mi się przyglądał.Nie przepisałam ani jednego przykładu, nawet nie wiedziałam o czym jest lekcja. Cały czas się trzęsłam, kilka razy nawet cicho płakałam. Osoby, które nie boją się towarzystwa innych uważają chorych na antropofobię za dziwnych, wręcz śmiesznych. Przecież jak można bać się ludzi? To niedorzeczne! Ale gdy ma się psychicznie chorą matkę, ojca mordercę, który zabił własną córkę i matkę, brata narkomana i siostrę sadystkę... każdy człowiek jest straszny.
- Dobrze kochani - zaczął nauczyciel. - Na jutro proszę zrobić ćwiczenia 2, 3, 4, 5, 6 i 7 ze strony 19. Za jakieś dwie minuty dzwonek, więc po mojemu możecie się spakować.
Schowałam długopis do piórnika i razem z zeszytami do torby, po czym położyłam drżące ręce na stolik. Miałam ochotę wybiec z sali i schować się w pokoju, jednak nie zrobiłam tego. Musiałam się jakoś przystosować. W końcu dzwonek zadzwonił i wszyscy zaczęli mnie mijać co jakiś czas szturchając. poczułam paniczny strach, który niemal mnie sparaliżował. Skuliłam się nie wiedząc w którą stronę się ruszyć. Gdy wszyscy wyszli, wstałam niepewnie z ławki i ruszyłam do wyjścia.
- Araya - usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam tego chłopaka, który mi wtedy pomógł. Nie czekając na jego reakcję opuściłam salę. - Zaczekaj!
Słyszałam jak za mną biegnie, jednak ja od razu po opuszczeniu pomieszczenia zaczęłam się przedzierać przez tłumy uczniów. Całe szczęście, że miałam teraz dwie godziny okienka, więc od razu skierowałam się do pokoju. Gdy byłam obok pokoju, z drzwi obok wyszedł jakiś czerwonowłosy chłopak. Wpadłam na niego ale od razu się odsunęłam.
- Przepraszam... - powiedziałam ledwo dosłyszalnie i minęłam go. Weszłam do pokoju i zakluczyłam go, padając na ziemię. W końcu mój kochany pokoik. Tylko mój. Zaczęłam cicho płakać. Skuliłam się na ziemi z zamiarem przeleżenia tych dwóch godzin, jednak po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Odskoczyłam od drewnianych drzwi jak poparzona.
- Wiemy, że tam jesteś! - poznałam głos jednego z chłopaków, którzy mnie wtedy pobili. - Otwieraj te drzwi dzi*ko!
- Rusz te chude dupsko i otwieraj drzwi! - wrzasnął inny. Weszłabym pod łóżko, gdyby nie moja klaustrofobia. Usiadłam więc na nim i okryłam się kołdrą
- Chodź tu s*ko!
- Chcemy się zabawić! Ty też chcesz, wiemy to! Otwórz te drzwi!
- Co tu się dzieje?! - głos jakiegoś nauczyciela sprawił, że moi prześladowcy uciekli. Okryłam się kołdrą płacząc cicho. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. - Araya?
- Zostawcie mnie! - krzyknęłam przerażona.
- Kochana otwórz drzwi - głos tej pielęgniarki. - Chcemy ci pomóc. Otwórz drzwi.
- Wynoście się!
- Araya... otwórz nam drzwi, proszę - nie dawała za wygraną. - Nie chcemy zrobić ci nic złego. Nie musisz się nas bać.
- Zostawmy ją teraz. Chodźmy.
Kobieta jeszcze dość długą chwilę opierała się namowom nauczyciela, jednak poszła razem z nim. Spojrzałam na torbę, która leżała na podłodze. Wszystko się wysypało. Niechętnie wstałam i usiadłam na ziemi, żeby posprzątać. Cicho płacząc zaczęłam wkładać książki do brzydkiej torby gdy usłyszałam pukanie.
Alec?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz