-Dobrze, tylko żebym się nie utopiła. Powinieneś pamiętać, że większość małych dzieci nie umie pływać. - zaśmiałam się, po czym lekko uderzyłam chłopaka moim barkiem. Uniósł brew do góry, po czym zgodnie skinął głową. Zrozumiał mój sygnał, dzięki czemu równym krokiem ruszyliśmy do ogromnego lunaparku.
Na mojej twarzy malował się lekki uśmiech, a oczy oślepiał blask różnobarwnego światła, na które mieniły się wszystkie, przerażające maszyny. Jednak ja nie bałam się ekstremalnych wyzwań, lubiłam je jak i lubiłam zaszaleć, choć nieraz byłam spięta, ale tym razem miałam nadzieję, że się wyluzuję. Z pomocą Haydena wydawało się to łatwe, odebrałam go jako bardzo pozytywną osobę. Zapowiadał się naprawdę miły wieczór.
-To gdzie idziemy najpierw? - spytał z tajemniczym uśmiechem, podejrzliwie rozglądając się dookoła. Chyba sam nie wiedział, różnorodność atrakcji była ogromna, odwiedzenie ich wszystkich było nie lada wyzwaniem.
-Nie wiem, ale najpierw kupiłabym karnety. 2,3 godzinny? - spytałam, wzrokiem kierując na małą budkę, na której stał błyszczący szyld o treści "KASA".
-Trzy godzinki. - uśmiechnął się. - Lecz najpierw ustalmy, dokąd idziemy. Szkoda czasu, w końcu jest on ograniczony. - stwierdził stanowczo, opierając się o automat z napojami, który akurat stał w pobliżu.
-Fakt. Może escape room z połączeniem domu strachów? - zaproponowałam z nadzieją w oczach, byłam strachliwa, ale lubiłam się bać. Nowa atrakcja dla ludzi wydawała się być bardzo interesująca. Był to pokój zagadek, z którego trzeba się wydostać. W strasznej scenerii miał budzić grozę i presję. Do tego było to nowocześniejsze wydanie, w którym nie straszyły już rekwizyty, ale również specjalni aktorzy przebrali za straszne widma, które gonili nas i wyłaniali się zza starych mebli w samym środku. Teraz aktualnie do wyboru była sceneria w lesie. Owa atrakcja była duża, a ja od znajomych słyszałam, że to świetna przygoda i wiedziałam, ze na pewno muszę to odwiedzić.
-No dobrze, ale później. Nie zapominaj, że masz się wyluzować Mam specjalny pomysł, zresztą czeka nas jeszcze wesołe miasteczko. - przekręcił oczami z delikatnym uśmiechem.
-Niech ci będzie. - westchnęłam, po czym poszliśmy do kasy zakupić karnety. Mieliśmy wstęp na wszystko. Po dokonaniu zakupu zadałam jedno, zasadnicze pytanie - To dokąd zamierzasz iść? - zapytałam, unosząc brew.
-Zamknij oczy. - mruknął, po czym złapał mnie za nadgarstek. Szedł szybko i ciągnął mnie za sobą. - Nie podglądaj. - wykrzykiwał.
-No dobra, jesteśmy. - po kilkunastu sekundach pozwolił mi otworzyć oczy, którym ukazał się wielki park trampolin.
-Żartujesz? - powiedziałam z mieszanym uśmiechem, wytrzeszczając oczy.
-Wcale, że nie. Zdejmuj buty. - dumnie się uśmiechnął, po czym szybko ściągnął ze stóp obuwie i skoczył na ogromną trampolinę, a zaraz potem zanurzył się w trzy metrowym basenie wypełnionym miękkimi piankami. Tracąc go z pola widzenia chyba nie miałam wyboru, więc po chwili zamyślenia zdjęłam buty i wskoczyłam za nim.Chwilę poskakałam na wielkiej trampolinie, po czym obaliłam się w ten sam basen, co wcześniej mój towarzysz.
-Hayden? - rzekłam, rozglądając się dookoła. Moja mała głowa wystawała znad pianek o różnorodnych kształtach i kolorach.
Hayden?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz